Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2019, 07:20   #18
ZauraK
 
ZauraK's Avatar
 
Reputacja: 1 ZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumny
Edgard, Bardin i Siegfried krzycząc wbiegli na most, na który od drugiej strony wbiegł kapitan Shiller oraz trojka strażników z halabardami, w oddali dało się dostrzec chmurę szczątków i kamieni, a w środku tego wszystkiego pierzasty pomiot chaosu.

Strażnicy zatrzymali się na ten widok i ze strachem w oczach spojrzeli na kapitana.
- Za mną! - wrzasnął Shiller i ruszył w stronę pomiotu, za nim podążył jeden z trójki strażników, pozostała dwójka stała jak wryta nerwowo ściskając halabardy.
O to chodziło. Dodatkowi wojownicy z kapitanem na czele. Teraz mogli próbować walczyć z demonem chaosu. Bardin od razu dołączył do drużyny i ruszył za resztą. Cały czas czujny i zestresowany.
- Co tak stoisz jakbyś srał w porty?!? - Edgard wydarł się na pierwszego stojącego strażnika, albo na obu naraz, bo gwałtownie spojrzeli na niego obaj. Widząc że odwagi nie mają nawet za miedziaka, ruszył biegiem w stronę jednego z nich i drżącymi z emocji rękami wyszarpnął mu drzewiec z rąk
- Dawaj to babo - wyrzucił z siebie czując w dłoniach znajomy dotyk drewna.
Zanim zasiedział się w miejskim więzieniu, spędził wiele godzin patrolując miejskie ulice uzbrojony w taką właśnie broń. Kto wie, może to była ta sama? Używana, wysłużona, bez szczególnych znaków - zwykła służbowa halabarda jakich miejski garnizon miał ze 20 sztuk. Nie wiedzieć czemu nagle poczuł chłodne nocne powietrze owiewające mu twarz i zapach (albo smród) rynsztoku jaki było czuć na nocnych patrolach. I ten posmak w ustach - skwaśniałe najtańsze wino.
Czy wspomnienia pojawiły się z powodu sprawnego i wyćwiczonego chwytu broni? A może to właśnie czują ludzi wiedząc że nadchodzi ich ostatnia walka? Losowe wspomnienie z ich marnego życia...
Edgard się zawahał.
- Nic to - szepnął do siebie i ruszył biegiem za kapitanem.

***

Tharnoth i Uwe czołgali się pomiędzy gruzami, lecz nerwowe spojrzenia w tył uświadomiły im że pomiot zaraz ich dopadnie. W tym właśnie momencie kawał sklepienia na końcu tunelu zawalił się, całkowicie odcinając drogę ucieczki.

Tharnoth spojrzał na gruzowisko które właśnie odcięło im drogę ucieczki i... uśmiechnął się. Wyglądało na to że dziecięce marzenia o walce ze stworami chaosu do ostatniej kropli krwi spełnią się w całości. Szkoda tylko że pozostała część marzeń, ta w której był potężnym magiem pozostawał nadal tylko w sferze życzeń. Nie było czasu na użalanie się nad sobą i sytuacją w której się znaleźli. Los rozdawał karty jak mu się podobało i szachrował przy tym niemiłosiernie. Ale nie miał zamiaru sprzedać tanio swojej skóry. Na dłoni położył małą strzałkę, jedną z tych które znalazł w więzieniu. Prawdopodobnie strażnicy zabijali czas rzucając nimi do celu. Skoncentrował się na skupieniu mocy, odczekał aż stwór ponownie wsadzi głowę do tunelu starając się dosięgnąć ich dziobem, i wypowiedział słowa czaru.
- Pilin a luith! - miał nadzieję że ze względu na ograniczoną przestrzeń uda mu się trafić w głowę pomiotu.
Serce Heidegera waliło niczym kowalski młot, pompując krew w szalonym tempie. Przez chwilę łudził się, że ucieczka powiedzie się. Wszystkie plany runęły jednak razem ze zrujnowanym sklepieniem. Chmura pyłu zasłoniła na chwilę widok, a drobne kamyczki uderzyły elfa i człowieka. Przejście zostało zamknięte. Paradoksalnie, Uwe uspokoił się. Być może to świadomość nieuchronnego końca spowodowała, że wziął głęboki oddech, odwrócił się, przyklęknął i nałożył kolejną strzałę na cięciwę swojego łuku. Ostatnią w swoim życiu, jak sądził. Śmierć nadchodziła wraz z ostrymi pazurami i dziobem potwora, ale łowca wiedział, że zanim to nastąpi, zrobi jeszcze jeden otwór w jego zmutowanym ciele. Skinął jeszcze głową w stronę maga, jakby żegnając się z nim.

Czar rozpłynął się zanim udało się zebrać dostateczną ilość wiatrów magii, wyraźnie coś przeszkadza i rozprasza wiejące w tym miejscu wiatry.

Łuk Uwe zahaczył o niskie sklepienie, strzała spadła z cięciwy prosto pod nogi strzelca.
 
__________________
ZauraK
ZauraK jest offline