Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2019, 20:29   #37
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Konrad, kiedy doszedł do ciężkich, poznaczonych plamami rdzy drzwi, nie posiadał się z radości. Były otwarte, z jakiegoś powodu. Czy personel Grawitronu wziął sobie dzisiaj wolne i postanowił dać sobie spokój z zabezpieczeniami? Czy to wszystko było jakąś horrendalną pomyłką służb, która nie dość, że pozwoliła wejść na teren zabezpieczony przez wojsko dzieciakom, to jeszcze pozwoliła im unieść sprzęt, którego właścicielem było państwo. Co to było w rzeczywistości? Konrad nie miał pojęcia. I w zasadzie nie chciał wiedzieć. Cicho przecisnęli się przez drzwi, uciekając w noc.

Powróciwszy do domu, ojciec niewiele pytał. Stary przymykał oko na nocne przechadzki Konrada (ku oburzeniu matki), bowiem swojego czasu sam takie rzeczy i jeszcze gorsze wyprawiał.

- Ano, kochanie! Młodość się musi wyszumieć, toż to przecież już popularesy nie są tak dobre jak kiedyś! Młoda osoba musi wyjść w mrok, jak ten zachodni człowiek-nietoperz... Jak on się nazywał? A, tam! Wcale nie jestem pijany! A że dzieciak się włóczy, niech jest. Niech się powłóczy.

Dopóki zatem Konrad nie przychodził do domu pijany w sztok, jak to niektórzy z młodzików, co zaczynali wcześniej (nie zdarzało mu się), wszystko było marginalnie dobrze.

Głowę robota Konrad zaproponował schować w starym transformatorze o rzut beretem od ich kryjówki w starej kotłowni. Było to miejsce, gdzie wszędzie rozrzucone były pety, a gdzie czasem przychodzili palić starsi koledzy, choć nie zawsze. W powszechnym rozgardiaszu, który panował na tyłach szkoły, a który zarząd zawsze zapowiadał posprzątać, nikt nie poważyłby się grzebać w starej, żelaznej skrzyni pełnej drutów. Było to perfekcyjne miejsce na ukrycie głowy robota. Pozostało jeszcze się zastanowić, skąd wziąć inne źródło zasilania...

* * *

Tego, że jakaś wzmianka będzie o tym, że ktoś się włamał do Grawitronu, był pewien. To, że jakimś cudem władze dowiedzą się, że to były dzieciaki z tej szkoły? To był absurd. Z drugiej strony, szkoła i Grawitron nie były tak daleko. Może strzelali na ślepo i szukali byle kogo.

- Głupich nie znajdą – szepnął do paczki podczas apelu. - Skąd oni wiedzieli, że to my? Ci goście w kombinezonach nas widzieli? – rzekł, zaniepokojony.

Choć zachowanie Stefana było obrzydliwe, nie spodziewał się niczego innego od niego.

- Następnym razem konfidentów nie zapraszamy – ciągnął. - Darek, musimy ten łeb robota podłączyć pod coś, musimy się dowiedzieć, o co tutaj chodzi. Wiesz, do czego moglibyśmy to podłączyć?

Być może przywrócenie zasilania da nieco więcej światła na to, co się działo w Grawitronie.

- No i, ten, teges. Martwy Śmieciarz musiałby mieć kolejną próbę. Zbieramy się dzisiaj?

 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest teraz online