21-09-2019, 21:26
|
#294 |
Kapitan Sci-Fi | Momentami Fowler wewnątrz aż kipiał z gniewu. Wydarzenia przestały być zależne od niego, a to było nie do zniesienia. Niestety nie pozostawało mu nic innego jak im się poddać i płynąć razem z nurtem. Przynajmniej do czasu, gdy rzeka doprowadzi go do jego celu. A tym celem była dr Rubenstein.
Nieopatrznie wypowiedziana uwaga zaterranki o badaniach pani doktor wlała nadzieję w serce zabójcy, że jednak uda mu się znaleźć ucieczkę z tego świata. Świata, w którym był jak na widelcu i jedyne co mógł robić to oczekiwać kolejnego ataku Quan Chi. Niestety nie udało mu się wydobyć od jaszczurki niczego więcej.
Pozostało mu więc współdziałanie z Johnem Doe, Rafem i ich przyjaciółmi. Może w ten sposób uda mu się zbliżyć do Rubenstein, w końcu miała dowodzić całą grupą. W międzyczasie dzięki pomocy tego co nazywali Siłami Specjalnymi, udało mu się uzupełnić stracony u shokanów arsenał. Zdobył nawet trochę składników do wytworzenia trucizny oraz specjalnej mikstury, do których wytworzenia zabrał się niezwłocznie.
W sposób działania grupy postanowił nie ingerować. Stał tylko z boku i się nie odzywał, choć jednocześnie starał się mieć oko na wszystko. Udało mu się też poznać wygląd Rubenstein, a to dzięki telekonferencji na laptopie majora Briggsa. Kroczek po kroczku, coraz bliżej celu... |
| |