|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
01-09-2019, 15:11 | #291 |
Reputacja: 1 | - Nie jestem policjantem by się uganiać za bandziorami. - Ja też nie - mruknął Rafał - Chodź jestem pierwszorzędnym dziennikarzem śledczym. Czytelnicy Wyborczej świadkami. A tak przy okazji skończmy już z tymi przepychankami słownymi. Kurs: Makao! Komu w drogę temu czas! Wujek Sam nierychliwy, ale sprawiedliwy! I tak dalej. Nie wiem jak wy, ale ja chcę się jeszcze napić likieru z parzonych truskawek. Tyrada dziennikarza cichła wraz z dzielącą was odległością. Krzeszewski wyraźnie postanowił wziąć kurs na cywilizację. |
02-09-2019, 18:48 | #292 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Fowler nie odpowiedział. Skrzyżował tylko ręce na piersi i gniewny wzrok skierował w stronę dżungli. Po chwili jednak zwrócił go w stronę odchodzącego Rafa. Ciekawe co on kombinuje, przecież nie zna drogi. Wreszcie spojrzał na pozostałych. Osobiście wolał zdać się na przewodnika, więc czekał do czasu aż reszta podejmie decyzje o marszu. W jego trakcie planował wypytać zaterrankę o tą całą panią doktor. |
16-09-2019, 00:10 | #293 |
Reputacja: 1 | Huk gromu wciąż dźwięczą w uszach, gdy Rayden ruszył w kierunku wiekowego mnicha, który przybył przywitać boga piorunów słysząc wylądowania na dziedzińcu niewielkiej świątyni na obrzeżach Makao. Kapłan skłonił się i rzekł: - Witaj lordzie Raydenie. Z czym przybywasz? - Witaj mistrzu, Wong. Mógłby przygarnąć na chwilę moich towarzyszy? - To nie będzie konieczne - wtrącił się Jax zanim mistrz Wang zdołał odpowiedzieć. - Wystarczy nam ładowarka do komórki. - Da się załatwić. Kilka godzin później apartament hotelowy w centrum miał stać się bardzo tłocznym miejscem. Raf otworzył drzwi i wpuścił techników niosących pełne torby ze sprzętem. Już miał zamknąć drzwi, gdy usłyszał: - Jeszcze raz sorry za te zadarte noski od butów - Stryker i Kabal przycisnęli się bok dziennikarza. Rzucili torby w kąt i Kabal rzekł: - Odbieramy zaległy urlop. Słyszeliśmy o tutejszych kasynach i naszło nas na hazard. - Przyda się każda pomoc - powiedziała Sonya. - Nie mogliśmy ich nie wziąć - powiedział Tong - załatwili drugi samolot rządowy. I to po tym jak popsuliście pierwszy. Jax, przyszły nowe rozkazy. Mamy nowego szefa. Jax, spojrzał z ukosa na Kim. - Doktor Rubenstein? - zapytał Jax. - Tak. Skąd wiesz? Prosi o kontakt, masz się połączyć jak tyli technicy rozstawią sprzęt. - Witam majorze Jax - z ekranu laptopa patrzyła na niego ładna brunetka w przyciemnianych okularach. - Już pan wie o zmianach na stanowiskach kierowniczych. Pańska komórka została przekazana pod moje dowództwo. Nie będę ingerować w pańskie obecne zadanie. Jest pan na miejscu i wie jakie działania są najlepsze. Jeśli potrzebuje pan pomocy proszę przekazać to mojej agentce. Jestem w stanie zapewnić większe fundusze oraz informacje jeśli będzie taka konieczność. Dodatkowo wysłałem mojego agenta operacyjnego, powinien dotrzeć za kilka godzin. Większych posiłków z mojej strony niestety nie może się pan spodziewać. |
21-09-2019, 21:26 | #294 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Momentami Fowler wewnątrz aż kipiał z gniewu. Wydarzenia przestały być zależne od niego, a to było nie do zniesienia. Niestety nie pozostawało mu nic innego jak im się poddać i płynąć razem z nurtem. Przynajmniej do czasu, gdy rzeka doprowadzi go do jego celu. A tym celem była dr Rubenstein.
__________________ |
25-09-2019, 06:13 | #295 |
Reputacja: 1 | - Majorze, zapasową komóreczkę, proszę. I tak, wiem że tu nie sklep z elektroniką. Rafa zapoznał się ze sprzętem, na całe szczęście komóra miała gps. Pierwsze zadanie, znaleźć w tym mieście przyzwoity sklep z używanymi laptopami. Nie było wyjścia, termin gonił dziennikarza, a nigdy nie nauczył się pisać dłuższych tekstów na komórce. Rafał skorzystał z okazji i gdy jeden z techników przerwał pracę by wyjść po papierosy dla siebie i kolegów Krzeszewski przykleił się do niego. - Kolego, gdzie tu jest ulica Srebrnego Kwiatu? Gps trochę nawala. Pokierowany Raf szybko zawinął się i trzy przecznice dalej znalazł przyzwoity kantorek z używanym sprzętem. Telewizory, komputery stacjonarne, komórki, drukarki i tak dalej. Dziennikarz, nie tracąc czasu, szybciorem wynalazł używanego laptopa z czarno białym wyświetlaczem za niespełna sto dolarów. Bardzo dobra inwestycja. Raf miał zamiar wrócić grzecznie do hotelu... ...naprawdę! Szczerze...! ...ale nawyki wzięły górę. Słysząc z oddali echo radosnych pokrzykiwań, dziką muzykę i odgłos odpalanych sztucznych ogni skręcił... ...tylko na chwileczkę... ...i wpadł prosto na procesję z okazji jakiegoś miejscowego święta. Głośny, kolorowy tłum, efektowne race rozpryskujące się na stalowoszarym niebie oraz główna atrakcja. Żółto czerwony smok, wijący się środkiem ulicy. Oczy bestii wielkości talerzy deserowych, wąsy niczym u mandaryna, skrzydła złożone wzdłuż masywnych boków. Nagle, z otwartej paszczy potwora, buchnął płomień. Ktoś krzyknął ostrzegawczo, dwu mężczyzn z gaśnicami w dłoniach doskoczyło do źródła ognia, ale niepotrzebnie. Smok ryknął niczym komentator tvp sport na meczu Legii Warszawa, wijące się cielsko popełzło dalej. Nie zbyt szybko by dziennikarz nie zdążył zrobić paru zdjęć miniaturowym Nikonem. I jeszcze parę tłumowi wędrującemu w ślad za smokiem. W tłumie Krzeszewski zdążył jeszcze dostrzec dziennikarzy błyskających fleszami. Umiarkowanie zadowolony z zebranego materiału dziennikarz w drodze do hotelu odbył jeszcze dwie rozmowy telefoniczne. Pierwsza ze swoją dziewczyną... - Tak, wszystko gra, kotuś. Przepraszam, nie dzwoniłem, ale jakiś czas byłem poza zasięgiem. Praca, praca, praca... ...i druga z koleżanką z redakcji... ...Marta? Już jesteś w Hongkongu? I co, dobry materiał? Mówiłem ci przecież, że nie pożałujesz... Wróciwszy do hotelu z dziennikarskiej wyprawy, Raf zauważył, że technicy skończyli już rozstawiać sprzęt i teraz palili siedząc dookoła aparatury. Widząc zniecierpliwienie w oczach Jaxa Rafał co prędzej przystąpił do udzielania kolegom technikom wskazówek. Dwie godziny później...
__________________ Myśląc nigdy nie doszedłem do żadnych wniosków. Ale to nie powód by nie myśleć. Zdrajca, obciąć mu jajca! Tchórz, wsadzić mu nóż! Kiep, pałą przez łeb! Hejt? Kijem przez grzbiet. Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 25-09-2019 o 12:53. |
09-10-2019, 15:43 | #296 |
Reputacja: 1 | Po zlokalizowaniu wieżowca technicy zaczęli grzebać w sieci na temat jego właścicieli. Nie było zaskoczeniem kiedy okazało się, że to kolejne z kasyn i jednocześnie pralnia pieniędzy Czarnego smoka. Udało się nawet ściągnąć plany budynku. Niestety były to oryginalne plany, co z atym idzie ich atualnośc stała pod znakiem zapytania. Ale mieli ogólne rozeznanie, wind i klatek schodowych nie dało się przerobić. Można było próbować wejść przez kasyno mieszczące się na parterze. Ochrona była solidna, ale tłok był atutem. Wejście przez dach też nie było wykluczone. Skok ze spadochronem i już byli na górze. Ale przed podjęciem decyzji Jax zarządził rekonesans. - John, Raf i ty Fowler sprawdzicie okoliczne dachy i obejrzycie ten interesujący nas. Nasz rezydent załatwił wam papiery inspektorów pożarnictwa. - To dlaczego na te papiery nie wejdziemy od razu do naszego celu? - zapytał Tong. - Topaz i jej strażniczka znają nas z wyglądu. Od razu będziemy spaleni. - Mnie nie znają - powiedziała Kim. - Ale ci nie ufam. - chwilę czekał aż Kim zacznie oponować, ale najwyraźniej nie miała takiego zamiaru. - Wy trzej ruszacie zaraz, a wy dwaj zostawcie te komputery. Idziecie wygrać trochę pieniędzy. Chce znać dokładny rozkład kasyna, gdzie da się wejść niepostrzeżenie a gdzie już pilnują. Tylko ubierzcie się jak ludzie, a nie jak informatycy. - Eej - powiedział z urazą jeden z nich wygładzający siatkowany podkoszulek i wsuwając głębiej stopy w klapkach pod stół. - Dobra to już trzeci dach - mruknął Raf kończąc robić fotki dachu kasyna Kreeyanek oddalonego o jakieś sto metrów od nich. Stojący obok John bez słowa lustrował dach przez lornetkę. Wykrył już dwunastą strażniczkę. Wszystkie podobne do siebie jak bliźniaczki. Lecz inne niż te, z którymi rozprawili się w osadzie shokanów. Nie mniej po ruchach i zachowaniu poznawał, że nie są nowicjuszkami w fachu. Fowler zaś pilnował tyłów. I gdyby nie to nie zauważyłby poruszenia w cieniu nadbudówki nad mechanizmem klimatyzacji. Powoli rozsunął suwak kombinezonu by mieć dostęp do broni. To co go zaskoczyło, to że trzy gibkie sylwetki jednym skokiem znalazły się na środku, gdzie nie mieli żadnej osłony. Od razu poznał kim byli. Lin Kuei. - Przybywamy w pokoju - powiedział jeden z nich. Smoke. Z prawej i lewej flankowali go Cyrax i Sektor. Tych John rozpoznał z czasów turnieju. Dalej na półkolem ustawiło się jeszcze dziesięciu Lin Kuei, wszyscy odziani na czarno. - Mamy ten sam cel - powiedział Smoke - Zniszczyć Kreeyanki. Proponuję rozejm i wspólny atak. Na znak naszej dobrej woli pozwolimy wam odejść bez względu na odpowiedź. |
11-10-2019, 00:33 | #297 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Fowler popatrzył z powątpiewaniem na wręczone mu przez Briggsa dokumenty. Cóż to znowu za niemądre pomysły? Przebranie? Fałszywa tożsamość? Na co to komu? Gdy Fowler chce się gdzieś dostać, po prostu tam wchodzi.
__________________ |
12-10-2019, 09:56 | #298 |
Reputacja: 1 | Raf schował aparat do kieszeni bluzy. Miał dość materiału, nie było co tracić tu więcej czasu. Gdy przed nimi pojawili się Lin Kuei dziennikarz nawet specjalnie się nie zdziwił. Kilkunastu zakapiorów. Fowler od razu powiedział co o nich myśli. Aj waj, za szybko za bezpośrednio. - Panowie, spokojnie, podkręćcie kurki testosteronu - Rafał wciął się gładko w wymianę uprzejmości - Rozejm, mówisz. Czemu nie? Jak chcecie dostać się do środka? Jednocześnie wysłał dwie telepatyczne sondy do umysłów, Johna i Fowlera. Obłożywszy transmisję ciężką blokadą mentalną tak by ani myśl nie dostała się do umysłów Lin Kuei, Raf rzekł w myślach: "Nie panikujcie, to ja, wasz ulubiony dziennikarz. Moja propozycja, udajmy że idziemy na współpracę i puśćmy tych cwaniaków przodem. Gdy ochrona kasyna ich załatwi będzie mniej czujna. Wtedy wejdziemy sami. Myślcie do mnie. To jak będzie?"
__________________ Myśląc nigdy nie doszedłem do żadnych wniosków. Ale to nie powód by nie myśleć. Zdrajca, obciąć mu jajca! Tchórz, wsadzić mu nóż! Kiep, pałą przez łeb! Hejt? Kijem przez grzbiet. |
24-10-2019, 21:41 | #299 |
Reputacja: 1 | Podział zadań był całkiem dobry. Powierzenie dziennikarzowi zadania zebrania informacji o możliwościach infiltracji dachu wraz ze zrobieniem photo-story był naprawdę dobry. John w tym czasie rozglądał się za elementami, jakie mogły umknąć uwadze reportera - te bardziej operacyjne. Zagrożenia, doświadczenie strażników, nietypowe wejścia (nie tylko przejścia techniczne, które zapewne Raf wyłowi). Póki co nie był zadowolony. - Za dużo ochroniarek. - mruknął odejmując lornetkę od oczu. - Wszystkie takie same, ale inne niż nasze Lary Croft, które już poznaliśmy. dodał. Ruch i głos Fowlera odwróciły jego uwagę na to co działo się za nimi. Widać ich ninja nie zrobił dobrej roboty, skoro dowiedzieli się o towarzystwie jak już przybyło. - Hej Smoke, Cyrax, Sektor - powiedział podchodząc bliżej. Starał się brzmieć towarzysko, ale głos był dość suchy. Minął Fowlera stając przed szarym ninją. - Jak planujecie się tam dostać? - spytał. Odwrócił się do towarzyszy uspokajając ich, choć w rzeczywistości przekazał Rafowi, że zrozumiał, ale najpierw chciał się czegoś dowiedzieć od Lin Kuei? |
24-10-2019, 22:18 | #300 |
Reputacja: 1 | - Tędy - Smoke wskazał ścianę wieżowca mniej więcej w jednej czwartej od góry. - Mamy aktualne plany apartamentów... Zabrzmiało to jak wyzwanie. Albo zgadywał, albo wiedzieli więcej niż powinni. - Jeśli połączymy siły wchodzimy wszyscy razem. Jeśli nie, poczekamy aż wy będziecie musieli wejść sami. A będziecie musieli. Wasz rząd was zmusi. Nie może pozwolić sobie na ignorowanie takiego zagrożenia. Jeśli jednak wasze szefostwo będzie zbyt długo czekać... zginie wiele osób. Ten budynek przestanie istnieć, okoliczne prawdopodobnie podzielą jego los. To by było wielkie niechlujstwo, ale my wywiązujemy się z przyjętych kontraktów, w taki czy inny sposób. Nie będzie w tym żadnej chwały, ale liczy się skuteczność... John w myślach skrzywił się słysząc te rewelacje. żeby rząd ich miał musząc musiał by wiedzieć z czym mają do czynienia. Musiał by uwierzyć w to. A ... Nagle dotarło to do Johna, a przez połączenie telepatyczne Rafa, dotarło i do pozostałej dwójki. Nowe szefostwo wierzyło w możliwą inwazję z innych wymiarów. A jak to z szefostwami czarnych operacji, liczyli się z ryzykiem śmierci swoich podwładnych, ale jak na prawdziwych patriotów byli gotowi na to ryzyko. Pytanie o ile szturm u boku zabójców miał zmniejszyć to ryzyko? |