Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2019, 09:38   #88
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację


Draug Tempest


Nazz skończył robienie drinka, wyglądało to na Białego Rodianina. Trochę mleka z proszku (bo skąd banthy na tym zaścianku) i nie najgorsza importowana wódka, plus kilka kropelek likieru z coffu. Widocznie to był jego typowy wybór; cały czas Devaronian zachowywał chłodną, pełną gotowości postawę maskowaną dość dobrze przez udawaną uprzejmość. Kiedy jednak zasiadł za biurkiem, popijając drinka oraz zapalając papierosa spojrzał w górę na przyciemnione panele świetlne.

-Widzisz… sprawy mają się tak. Przylatujecie świetną, zaawansowaną fregatą, która dałaby sobie radę z napadem lokalnych piratów z palcem w rzyci. Potem, moje kondolencje.- Nazz ostentacyjnie pomasował się po żebrach.- Wasz kłak robi awanturę, a teraz spokojnie mój najlepszy mechanik naprawia Wasz statek. Nie mam nic przeciwko temu. Jesteście wypłacalni, o to się nie martwię.

Czerwonoskóry rogacz odłożył alkohol, dopalił papierosa, wrzucając go do zapełnionej popielniczki i kontynuował.

-Miesiąc temu nasz nasłuchiwacz przechwycił sygnaturę sondy imperialnej. Węszyła tutaj. Zastanawia mnie czy Imperium nie chce znów zgarnąć naszej kochanej stacji. Choć to mało prawdopodobne. Zasoby trytu się wyczerpały, elementy rafinerii są w rozsypce a nasi górnicy wydobywają po prostu ciężkie metale z okolicznego pasa, co jakiś czas dostarczając również bezcenną wodę. Więc tak sobie myślę, rutynowy skan. Ale niedawno doszły mnie słuchy, że kilka lat świetlnych stąd znajduje się Imperialna Stacja Nasłuchowa… Stąd moje uprzejme pytanie- Czy to Imperium Was tak urządziło? I co ważniejsze czemu?

Nazz dokończył prawie Białego Rodianina i spojrzał bezwzględnie w martwą maskę nowoczesnego mandaloriańskiego hełmu Drauga. Łowca nagród dzięki bystrej intuicji zauważył, że pod biurkiem znajduje się doczepiony Rozpruwacz- typ jedno, góra dwu strzałowych potężnych blasterów wystrzeliwujący niesamowitą energię zużywającą prawie całe ogniwo w jednej wiązce. Były bardzo popularne w półświatku Przestrzeni Huttów. Czasem dokonywano nimi pokazowych egzekucji. Draug wiedział, że taka moc nawet z jego wspartej heksami węgla płyty durastalowego napierśnika zostawiłaby go z dziurą w klatce, odrzucając o dobre pięć metrów. A Nazz wyglądał na tyle krzepko, że poradziłby sobie z odrzutem Rozpruwacza.

-Tak więc. Pytam uprzejmie. Czy macie utarczki z Imperium i ruszą tu za Wami?- tym razem zniknęła cała iluzja łagodności. Devariodianin wyglądał na zwykłego, bezwzględnego zbira, który zrobi wszystko z tymi, którzy staną mu na drodze.



Kelsan

RA-7, gdzieś znikł mówiąc pobieżnie “Idę poszukać jakiś chromowanych pupci z dobrymi układami sensorycznymi” na co ognistowłosy pilot tylko się uśmiechnął i ruszył za sympatycznym Chadra-Fan w głąb srebrnej fregaty. Niziołek sprawdził bardzo szybko i bystro wszystkie uszkodzenia, kiedy dwójka zręcznych droidów naprawczych uważnie badała statek centymetr po centymetrze jak jakieś wścibskie koty. Po dwudziestu minutach i krótkim komunikacie wielki droid przemysłowy przyniósł trzymając wielkimi chwytakami wielką łatę poszycia. Zaraz to małpki uruchomiły lasery spawalnicze po uprzednim wyrównaniu szarpanej rany Templara. Po godzinie ukochany statek Kelsana nie musiał martwić się rozsadzeniem przez dekompresję.

Potem Flizzy sprawdził dodatkowy reaktor.

-Uuu ho ho. Mieliście szczęście, że nie zabiła Was radiacja. Ołowiane protektory zostały mocno nadpalone, ale widzę, że jesteś mądra głowa i szybko go wyłączyłeś. Dodatkowo na moje oko jeden z magnesów podtrzymujące fuzję się spalił... - Chadra-Fan wyglądał na smutnego jakby naprawdę przejął się losem statku.- Nie wiem czy coś tu takiego znajdziemy. Nasze kutry latają na zwykłych rdzeniach zasilających, nie posiadają reaktorów. Ale…- Kelsan wiedział, że drobny obcy całkowicie pochłonięty mówi głownie do siebie, kiedy przez binokular mocno przyglądał się, sprawdzając paluszkami zepsuty reaktor- Jeśli zmniejszysz moc o około 50-60% powinien wyrobić, kiedy tylko włoże nowy protektor anty-radowy. Niemniej musisz nie przeładowywać tarcz. Zmniejsz przekierowanie mocy z osłon… tak, tak. Za chwilę zajmę się systemem wody, tak, chwilunia...

Kelsan chciał już powiedzieć, że doskonale to wie kiedy na jego komunikator przyszła wiadomość od kapitana.

"Trzymajcie się razem, oczy dookoła głowy, Fregata ustawiona w tryb samoobrony."

Przez chwilę młody mężczyzna poczuł krople potu spływające mu po szyi. Czyżby byli w niebezpieczeństwie? Na chwilę przeprosił mechanika i ruszył na mostek, by wprowadzić procedury o które prosił Draug.



William Badlack


Nul’Betiv nakręcony co chwilę żuł szczęką, kiedy jechali windą. Słabe pomarańczowe światła tworzyły gęstą mroczną atmosferę a z wentylacji cuchnęło pleśnią i brudem jak zresztą na całej stacji. Drzwi otworzyły się z piskiem dawno nie używanego smaru i ruszyli wzdłuż alejki. Po prawej stronie, na całą długość korytarza znajdowała się szyba na cały dok. Było tam kilka kutrów górniczych i oczywiście YV-260. Badlack z niemałą ulgą stwierdził, że dobroduszny Flizzy skończył naprawę poszycia. Gruby płat pomalowanej na czerwono stali przypominał załatane nowoczesne spodnie, które ktoś naprawił o wiele gorszym materiałem.

-Tu Stary, tu. Tutaj.- wskazał palcem Nul'Betiv pokazując szerokie grodzie z odpadającą białą farbą.

Drzwi prowadziły do dawno nie używanego, pustego dodatkowego magazynu. William dotknął swojego blastera i poprawił magnetyczną rękawicę. Po chwili znaleźli się w pomieszczeniu tak mrocznym, że zdałoby się, iż znajdują się w próżni kosmicznej. Za chwilę jednak błysnęło światło z nadwyrężonego przenośnego reflektora i rewolwerowiec zobaczył całą zgraję oprychów, cwaniaków i morderców, których to przynajmniej w większości znał z widzenia. Był wielki Gamorianin, który miał przy pasie wielką metalową pałkę, kilku ludzi o brudnych twarzach w podniszczonych kombinezonach lotniczych i trójka Twi’Leków z którymi to Nul’Betiv był w dobrej komitywie, bo serdecznie się przywitali.

Badlack miał już mówić, że widzi tu ledwie dziesięć osób, kiedy z głębin ciemnego magazynu zobaczył czyjąś krępą, niską ale potężną sylwetkę. Miała złamany jeden róg i trzymała karabin A280C. Ten sam, który niedawno zabił Wookiego.

Dazz tylko podstępnie się uśmiechnął widząc nie ukryte zdziwienie rewolwerowca, ale ten jako wprawny szpieg szybko zmienił wyraz twarzy na serdeczne zaskoczenie.

-Proszę proszę. Nasz outsider, również szuka nowego życia. Nowej szansy danej przez los.- odparł brat Nazza, niskim chrapliwym głosem.- I co najlepsze przećpany Betiv znów miał za długi język.

-Mówiłem mu to, za dużo ćpasz stary.- odrzekł jeden zielonoskóry, mizernie wyglądające Twi’Lek, który siedział na skrzyni czyszcząc olejem mocno zużyty karabin E-11 z Imperialnego demobilu, standardowe wyposażenie szturmowców Imperium.

-A my tutaj musimy siedzieć cicho. Prawda Betiv?

Nul’Betiv może był zużyty przez narkotyki i przyprawę, ale zawsze serdecznie i z podziwem patrzył na Badlacka. Dazz wycelował w Betiva a ten ugiął się w kolanach a jego zielone oczy stały się rozbiegane jak stado żerujących szczurów kanałowych.

-Zabij go Badlack albo ja to zrobię. I tak nie ma wartości bojowej, a Ty Will zawsze wydawałeś się mieć jakieś “drugie dno”.- wycedził Dazz.

Trzeba było przyznać, że pomimo pozorów i kwadratowych mięśni po anabolikach Devaronianin, współdzielił pewną dozę intelektu po bracie, choć to on z dwójki posiadał o wiele większą porywczość i wrogość.

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 23-09-2019 o 10:03.
Pinn jest offline