Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2019, 19:39   #381
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację



Wszyscy milczeli i słuchali jej bardzo uważnie.
- Nie jesteśmy byle kim. Sama jestem Koordynatorem w Oddziale w Rio - powiedziała Brice. - Dlatego chciałabym wszystko wiedzieć dokładnie i rozumieć. Na przykład… czego takiego oczekiwano by od nas, gdybyśmy byli sprzymierzeni z panem Kaverinem. Co takiego Gwardia ma robić? Musiałabym mieć również wszelką pewność, że podczas moich… naszych działań… żaden z detektywów nie zostanie zabity. Ani nawet zraniony. Ma to dla mnie ogromne znaczenie - powiedziała.
- Na te pytania na pewno odpowie wam z przyjemnością pan Kaverin, choć jestem pewna, że weźmie sobie za punkt honoru niedoprowadzanie do niczyjej śmierci… Szanuję jego wolę, dlatego na przykład Laguna nie została i nie zostanie skonsumowana - wyjaśniła Harper.
- Na pewno dużym testamentem waszej zaradności będzie to, w jaki sposób załatwicie sprawę Czarnych Zamków - powiedział Silvestro. - Chciałbym mieć pewność, że drużyna do której dołączam, jest kompetentna.
- Dlatego właśnie, poza prostą, w pełni ludzką chęcią pomocy osobom w potrzebie, wybieramy się z wami do tych Zamków. Byście mogli zdecydować, czy to jak działamy wam odpowiada, czy może nie. Postaramy się uratować waszych przyjaciół w potrzasku. I nie ma ale… Nie robimy tego, pod warunkiem. Nie użyję słów ‘pomożemy, ale musicie do nas dołączyć’. Szanuję was i nawet jeśli nam podziękujecie, pomożemy jeśli zdołamy - powiedziała spoglądając na Silvestro. Jej oczy na krótki moment stały się złote, kiedy sięgnęła do energii Łowcy by w zaciemnionym aucie lepiej przyjrzeć się twarzom wszystkich pasażerów.
Ten przebłysk mocy nie zrobił na nikim wrażenia. Rozmawiała ze starymi wyjadaczami. Alice widziała w ciągu ostatnich miesięcy wiele, ale oni poświęcili lata na badanie zjawisk paranormalnych. Świecące oczy nie były dla nich niczym nadzwyczajnym. Fanny pokiwała głową.
- Potrzebuję czasu, żeby wszystko przemyśleć - westchnęła.
- A gdzie znajdowalibyśmy się na stałe? - zapytał Silvestro. - Musielibyśmy przeprowadzić się z naszych miejsc zamieszkania? - spojrzał na Alice. - Bo wszyscy mieszkamy dosłownie w najróżniejszych miejscach Ziemi. Ja w Ravennie, Fanny w Rio, Brandon w Portland, Christoph w Tokyo… Gdzie musielibyśmy zamieszkać? Bo musielibyśmy opuścić nasze domy. Nie bylibyśmy w nich bezpieczni… IBPI wzięłoby nas na cel na sto procent… - zawiesił głos.
- Jak mniemam, biorąc pod uwagę, że mielibyście towarzyszyć Kirillowi… Obstawiam małą, dość jednokierunkową wycieczkę do okolic Moskwy, ale gdzie dokładnie, to już wola Kaverina, na pewno wymysliłby dla was doskonale bezpieczne miejsce. W końcu od lat jakimś cudem był w stanie unikać oka IBPI… A także Konsumentów - zauważyła Harper.
Baird pokiwał głową.
- Cieszę się, że to obgadaliśmy. Na pewno będziemy musieli porozmawiać jeszcze z samym Kaverinem, aby upewnić się, czy on również widzi wszystko dokładnie tak samo - powiedział. - Najpierw jednak będę oczekiwał na to, jak rozegra się sprawa Czarnych Zamków - powiedział.
- A gdybyśmy się zgodzili zostać członkami Gwardii, to jaki związek mielibyśmy z Konsumentami? - zapytał Christoph. - Czy bylibyśmy technicznie Konsumentami? Posiadalibyśmy wasze moce? Konsumowania? Czy odpowiadalibyśmy przed tobą lub Dahlem? Czy tylko przed Kaverinem?
- Konsumenci to inna para kaloszy. Posiadanie zdolności takich jak te daje wiele przyjemnych atutów, jak na przykład, ciągłą możliwość rozwoju, stąd potrzeba no cóż… Stałego konsumowania fluxu i spór między IBPI i Konsumentami o przedmioty i miejsca z wysokim PWF, ale jak pewnie zauważyliście, ostatnio takich zderzeń jest niewiele, z tego tytułu, że pilnuję, aby nie posyłać Konsumentów tam, gdzie potencjalnie mogliby znajdować się już detektywi… No i nie jesteśmy już krok za wami z wiedzą w jakich partiach świata, czego szukać - wzruszyła ramionami.
- Odpowiadalibyście przed Kaverinem, ale jako jego towarzysze, a nie pracownicy szefa. Ja również będę kontaktować się z Gwardią, jako drugi założyciel, ale tylko ja. Nie mieszam w to Joakima… To sprawa moja i Kirilla, choć rzecz jasna będzie świadomy przedsięwzięcia, to nie będziemy na nie wpływać, jako Kościół. Najważniejsze jest to, że będzie nam zależało na wspólnym celu, czyli zebraniu reszty Gwiazd i ochronie Ziemi - podsumowała.
- No właśnie, bo ja jeszcze nie do końca łapię, czego dokładnie od nas chcecie - powiedział Silvestro. - Mamy wychodzić w teren, szukać innych Gwiazd i…? I ochraniać Ziemię? Co dokładnie się pod tym kryje? Czy będziemy wysyłani w misję na terenie całego świata? Czy będziemy gdzieś w jakimś biurze zajmować się… no nie wiem, powiedzmy, że finansami? Gwardia… czy to znaczy, że mam uzbroić się w pałkę i paralizator i chodzić za Kaverinem krok w krok?
- Tak, to jedna sprawa. Zakres naszych obowiązków. A druga to… co miałaś na myśli, że nie jesteście już krok za nami z wiedzą, w jakich partiach świata czego szukać? - zapytała Fanny.
Alice uśmiechnęła się zuchwale.
- Co do zadań, jakie będziecie mieć, to pytania zdecydowanie do Kaverina. Ja co najwyżej mogłabym wam zaproponować uczestniczenie w niektórych przedsięwzięciach Konsumentów, ale nie będę was do tego namawiać. To raczej on wam powie na czym polegałyby zadania Gwardii… A co do szukania… Cóż, do zeszłego roku Kościół musiał polegać na wykradzionej wiedzy apropo silnych wyładowań Fluxu od IBPI. W tej chwili już nie potrzebujemy do tego waszego Oculusu. Mamy coś bardziej dokładnego, ale pozwolisz, że nie będę odsłaniać przed wami od razu wszystkich kart - powiedziała i zerknęła na swoich konsumentów.
- Proponuję udać się na lotnisko. Musimy zabukować lot - zarządziła.
- Jest już jakaś pierwsza w nocy - mruknął Baird. - Może przenocujmy i załatwmy to z samego rana? - zaproponował. - Wiem, że Konsumenci są przyzwyczajeni do codziennych całonocnych imprez, ale ja mam już na to za mało siły…
- A podobno nie jesteś taki stary… - Silvestro uśmiechnął się półgębkiem.
Baird przewrócił oczami.
- Myślisz, że moglibyśmy przez internet zabukować te loty? - zapytała Abigail, kierując wzrok ku Alice.
- Myślę, że jak najbardziej… W takim razie zahaczmy o stację po mapy i pinezki, a potem jedziemy do naszego apartamentu. Jest dość miejsca dla tylu osób ile mamy… Obstawiałam nawet więcej, więc mamy wygodę - rzuciła.
- Ciekawe czy Kirill już się zbudził - powiedziała na koniec bardziej do siebie, niż do kogoś innego.
- Czyli nie wrócimy na noc do Błękitnej Laguny…? - zapytała Brice.
- Ale możemy wrócić, jeśli chcemy, prawda? - Christoph zmarszczył brwi.
- Osobiście wolałbym wrócić do swojego pokoju - powiedział Brandon. - Z tak prozaicznego powodu, że noszę soczewki kontaktowe i mam tam do nich opakowanie oraz płyn.
- Nie mówiąc o ładowarkach… - Fanny zawiesiła głos.
- Nie możemy gwarantować, że okłamiemy IBPI, jeśli ktoś z nami się skontaktuje - powiedział Baird. - Jednak przynajmniej ja sam nie nawiążę kontaktu z naszymi podwładnymi.
- Myślę, że możemy się wstrzymać na czas rozwiązania sprawy Czarnych Zamków - powiedziała Fanny, a Christoph i Silvestro pokiwali głowami.
- Hotel w którym mamy apartament jest jakieś dwadzieścia minut stąd… Droga do Laguny to… No cóż… Praktycznie godzina, a potem godzina z powrotem… Druga sprawa, skąd mam mieć pewność, że jeśli przyjechalibyśmy po was jutro, nie władowałby nam się na kark wesoły komitet powitalny? Nawet nie z tytułu, że któreś z was to zgłosiło, wystarczy, że ta przemiła pani z recepcji wrzuciła filmik do internetu, a ten w ciągu najbliższych paru godzin zainteresuje kogoś z IBPI i na rano przyślą tu oddział na dochodzenie… Po pierwsze nic nie zyskamy, po drugie wpadniemy w tarapaty, po trzecie stracimy szansę zawarcia współpracy… - Alice westchnęła.
- Jeśli jednak nalegacie, odwieziemy was do Laguny… - dodała na koniec, uprzejmie.
- Musicie nam zaufać, jeżeli chcecie, żebyśmy byli dla was kiedykolwiek przydatni - powiedziała Fanny. - Jednak przekonała mnie pani z tym filmikiem. Rzeczywiście nie wiadomo, jaka będzie reakcja IBPI. Nie sądzę jednak, żeby rzeczywiście wrzuciła go do internetu. Jesteśmy dla niej wszyscy przypadkowymi ludźmi i na nagraniu jedynie stoimy na parkingu. Jakby to miała zatytułować? - Brice zawiesiła głos. - Mimo to IBPI swoimi sposobami może już o wszystkim wiedzieć.
Na moment zamilkła. Wszyscy pomyśleli o chorowitym młodzieńcu, który został w hotelu.
- Chodzi o coś innego - powiedział Christoph. - My rzeczywiście potrzebujemy Laguny. To cud, że od dwóch, czy tam trzech godzin jeszcze nie wymiotowałem. Tu nie chodzi o to, że to miejsce jest takim zwyczajnym sanatorium, które raczej tylko odpręża. Ono rzeczywiście pomaga. Znaleźliśmy się w Lagunie nie bez powodu.
- A co z tymi, którzy wypieprzyli aż na drugi koniec Islandii? Oni byli w stanie wytrzymać bez kuracji? - zapytała Jennifer.
Rozległa się chwila ciszy.
- Oni najwyraźniej tak, skoro pojechali. A my najwyraźniej nie, skoro zostaliśmy - powiedziała Fanny. - To sytuacja patowa.
Harper zastanawiała się. Zamknęła oczy i zaczęła przyglądać się osobom w pojeździe. Dubhe dawała jej możliwość wyśledzenia i wytropienia energii Flux. Zdolności Łowcy na swój sposób sprawiły, że jej umiejętności stały się nieco nadludzkie… Czy będąc w stanie wstępnej medytacji mogłaby wyczuwać również energię w innych osobach? Czy mogła ją ocenić, gdy były tak blisko niej? Nigdy tego nie robiła, ale to brzmiało sensownie zwłaszcza biorąc pod uwagę jej rozwój mocy. To miałoby sens… Chciała więc spróbować wyczuć ich energię i czy faktycznie im zagrażała.
Alice czuła się nieco zmęczona po wizycie w Błękitnej Lagunie. Była też późna godzina, przynajmniej stosunkowo. Na dodatek chciała spróbować spontanicznie uczynić coś, czego nigdy wcześniej nie robiła.
Oczywiście poszło jej idealnie i bez najmniejszego wysiłku. Nie była w stanie określić dokładnych liczbowych wartości, jednak Chrisoph i Sylvestro rzeczywiście znajdowali się na granicy krytycznego podwyższenia PWF pierwszego stopnia. Fanny i Brandon natomiast opadli już na poziom Parapersonum IV stopnia, jednak obydwoje znajdowali się wcześniej na wyższym poziomie. Może znajdowali się na lagunie dłużej niż Christoph i Silvestro. Albo ich PWF od początku nie był aż tak bardzo podwyższony. Alice pamiętała z materiałów IBPI, że obydwoje mężczyźni mogą doświadczać częstych omdleń, wymiotów, nudności, omamów, niezborności psychicznych i ruchowych. Przebywanie wśród paranormalności koniec końców nie było zdrowe dla normalnych ludzi. Chyba że ci kompletnie porzucą zwyczajność i sami staną się Paranormalium. Właśnie dlatego Konsumenci nie napotykali takich problemów. Według klasyfikacji IBPI bardziej przypominali wróżki, wilkołaki i wampirów, niż ludzi.
Alice widziała podwyższone PWF w ludziach jako przebłyski złotej energii. Nawet całkiem podobnej barwą do tej charakterystycznej dla Dubhe. Christoph i Silvestro przepełnieni byli taką siatką elektryczności, która podchodziła pod nieprzyjemny, pomarańczowy kolor. Fanny i Brandon posiadali dużo spokojniejszą i bardziej usystematyzowaną. Nie tak chaotyczną.
Alice wyciągnęła rękę, chcąc pochwycić nadmiar energii najbliżej znajdującej się osoby. Chciała sprawdzić, czy była w stanie ją oczyścić i im pomóc, zamiast marnować taką energię na Lagunę, mogła ją uszczknąć dla Dubhe. Nie chciała odbierać im wszystkiego, tylko to co wykraczało poza normę.
Christoph wstał.
- Co ty robisz…? - prawie wykrzyknął. - Przestań…! Cofnij się.
Nastrój w busie zmienił się. Nawet Baird wydawał się gotowy do walki, choć był im najbardziej przychylny. Rzeczywiście, Alice wyglądała tak, jak gdyby spontanicznie próbowała skonsumować detektywów, co w sumie nie było aż tak dalekie od prawdy. Bez słowa wyjaśnienia było to bardzo kiepskim ruchem.
- Nie stresuj się. Zamierzałam jedynie pomóc ci. Twój stan rzeczywiście jest na poziomie zagrażającym zdrowiu. Ty i Silvestro potrzebujecie odrobiny pomocy i poczujecie się lepiej. Nie mogę konsumować ludzi. Mogę natomiast spróbować zabrać to, co wam szkodzi… Wybaczcie, że was zaskoczyłam, odczytywałam wasz poziom PWF i po prostu od razu chciałam wam pomóc - wyjaśniła spokojnie, by nie wyjść ze stanu uspokojenia. Znajdowała się teraz w zupełnie innym stanie świadomości, do tej pory nigdy nie korzystała w ten sposób ze swoich zdolności. Gdzieś jednak w tyle swego umysłu czuła, że to co robiła nie było niczym nadzwyczajnym dla Dubhe… Kosmyki jej włosów lekko elektryzowały się na złoto, ale nie zmieniały jeszcze koloru tak jak wtedy, gdy używała Imago do wyszukiwania energii.
- To może, jak nieco lepiej się zaprzyjaźnimy… - Christoph zawiesił głos.
- Rzeczywiście - mruknął Silvestro.
- Nie róbmy z igły widły - powiedziała Fanny. - Po prostu wróćmy do Błękitnej Laguny. Przecież IBPI i tak ma mało ludzi, dlatego wysłali tylko tę jedną agentkę. A wy nie atakujecie nikogo, więc czerwony alarm raczej nie zostanie ogłoszony. Sprawdźmy, czy wszystko w porządku i jak tak, to tam zostaniemy. Jak nie, to zareagujemy. Wy możecie spać tutaj w Reykjaviku, my jednak wolelibyśmy przespać się we własnych łóżkach.
Najwyraźniej detektywi nie chcieli, żeby Alice mieszała w ich PWF. Nie wiedzieli, jakie mogą być tego skutki i ona zresztą też nie. Może przypadkiem by ich zabiła.
Alice wzięła głęboki wdech i wydech. Jej końcówki włosów przygasły.
- Niech będzie… Odwieziemy was - powiedziała, uspokajając się. Czuła dziwny… Zawód? Rozczarowanie? Niezadowolenie? Nie potrafiła zrozumieć skąd takie uczucie, ale zignorowała je.
- Jedźmy w takim razie… Czeka nas długa droga… - powiedziała tylko i zamilkła, zamyślona.
- Możemy zrobić tak, że wezmę ich samochodem do Laguny - odezwał się Thomas. - Będę kierował i cztery osoby akurat się zmieszczą. Nie trzeba będzie fatygować całego busa i wszystkich po drodze. Ty, Bee i Abby oraz Arthur będziecie mogli udać się prosto do apartamentu.
- Powinniśmy też ustalić, kiedy jutro się zobaczymy - rzekł Brandon. - Ja i Fanny będziemy mogli udać się z wami do Czarnych Zamków, ale Silvestro i Christoph raczej zostaną - zawiesił głos. - W każdym razie jeśli możecie, to również dla mnie zarezerwujcie bilet - powiedział.
- Ja też polecę - zdecydowała Fanny.
- Ja również bym chciał - Christoph westchnął i spojrzał na Silvestra. - My musimy zostać - mruknął.
- Wasze PWF jest na krytycznym poziomie. Skoro musicie zostać, by się wykurować, preferuję, byście pozostali. Dla swojego zdrowia. Nie chcę, żebyście dostali gorączki, halucynacji, czy czegoś gorszego. W końcu nie wiemy co na nas czeka w Czarnych Zamkach. Mogłoby podnieść nieoczekiwanie wasze PWF, a to oznaczałoby dla was śmierć. Thomasie, w porządku, jak dojedziesz do Laguny, zadzwoń. I jedź ostrożnie, nie chce, żeby coś ci się stało - powiedziała i uśmiechnęła się do niego.
Douglas uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Mogę przekazać swój numer telefonu? - zapytał Baird, wyjmując telefon. - Jeżeli udałoby się wam jutro kupić bilety na… no cóż, jutro… to moglibyście zadzwonić. I powiedzieć, o której przyjedziecie po nas busem.
- Tak. Poproszę… - Alice wyjęła telefon i czekała aż zostanie jej podany numer do zapisania.
Wnet go otrzymała. Fanny również podała swój.
- Mogę też otrzymać twój? - zapytał Baird. - Czy może raczej pani - sprostował, uśmiechając się pod nosem.
Harper zastanawiała się chwilę. Po czym podała mu swój numer.
- To w razie gdyby coś niepokojącego wydarzyło się w Błękitnej Lagunie - poinformowała.
- Dziękuję - odparł Baird.
- To my już będziemy kierować się do samochodu - rzekł Silvestro, ziewając. - Bardzo dziękujemy za… bułki, które tu zjedliśmy. Oraz za mile spędzony czas. Na ciekawej rozmowie. Ale teraz trzeba odpocząć.
Christoph pokiwał głową.
- Nieco inaczej wyobrażałem sobie ludzi na szczycie Kościoła Konsumentów - rzekł zagadkowo.
 
Ombrose jest offline