Draug wiedział, że nie mieli zbyt dużego wyboru i zadokowanie tu było tak zwanym mniejszym złem koniecznym. Zaczynał się jednak zastanawiać czy nie było to też największym błędem jaki zrobili. Niestety za dużego wyboru nie mieli, a ich fregata była za bardzo uszkodzona.
Czekając aż Nazz skończy sobie robić drinka i skończy swoje pogaduchy cały czas analizował sytuację i wszelkie możliwe rozwiązania. Te niemożliwe też. Myśli przemykały mu przez głowę z prędkością niemalże nadświetlną. Musieli czym prędzej naprawić statek i starać się prześlizgnąć się gdzieś jak najdalej od zasięgu imperialnych sond. Potrzebował miejsca gdzie będą mogli złapać chwilę oddechu, zastanowić się co dalej i przede wszystkim znaleźć stocznię naprawczą z prawdziwego zdarzenia. Przychodziły mu do głowy tylko dwa możliwe rozwiązania jednak najpierw musieli się stąd wydostać.
- Jak obiecasz, że łapki będziesz trzymał nad stołem albo jak zdemontujesz ten miotacz pod stołem to powiem ci prawdę. - Spokojnym głosem powiedział łowca włączając niezauważalnym gestem jedną z funkcji swojej zbroi. Oba mini działka na ramionach wysunęły się bezgłośnie nie pozostawiając gospodarzowi żadnych złudzeń.
- Nazz. Myślałem, że trafiliśmy do cywilizowanych osobników.