Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2019, 19:14   #69
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Noc 19 Brauzeit 2518 KI, biwak w Gryfoniej Kniei

Czarodziejka zmarszczyła lekko nos, a w jej oczach błysnęły iskry stonowanego zainteresowania.

- Widzę, że sędzia Brunstein zadbał o niespodziankę, z którą prawdziwie się nie liczyłam w tej podróży – powiedziała pani Lautermann – Jesteś praktykująca? Pod czyim mecenatem?

- Byłam praktykująca, wasza miłość – odparła Olivia znosząc dzielnie świdrujące spojrzenie czarodziejki – Terminowałam u mistrza Kabanoscha, dopóki tragiczna choroba nie zakończyła jego świetlanej kariery. W Bechafen niewielu jest magów, którzy gotowi są przyjąć pod swój dach osieroconego ucznia.

- Abelart Kabanosch – mruknęła Katerina Lautermann obracając nazwisko mentora Olivii w ustach niczym kawałek niedogotowanego mięsa – Bardzo słabo go znałam. Zresztą to już mało istotna przeszłość. Jutro opowiesz mi o tym, czego się dotąd nauczyłaś, przynajmniej urozmaicisz mi resztę podróży. Teraz dokończmy ważniejsze sprawy. Sprawdziliście już, czy któryś z tych łotrów ciągle dycha? Mniemam, że to przypadkowa napaść leśnych rzezimieszków, wszelako ostrożności nigdy dosyć. My czarodzieje również miewamy wrogów.

Odprowadziwszy wzrokiem myszkującego po wiatrołomie Franza, Katerina przywołała do siebie drżącą na całym ciele Saxę. Młodziutka służka miała dziwnie nieobecny wyraz twarzy, chociaż w dłoni wciąż ściskała swój krótki łuk.

- Uczynił ci któryś z nich krzywdę? Czy jeno lękasz się widoku krwi, dziecko? – spytała nieco łagodniejszym tonem czarodziejka spoglądając na plamki krwi znaczące sznurowany kaftanik dziewczyny.

- Nie, wasza miłość – odpowiedziała Saxa potrząsając rozwichrzonymi malowniczo lokami – Żaden nie zdążył. Wybaczcie pani chwilową słabość, wszelako nie co dzień zdarza mi się zabić człowieka.

Pani Lautermann powiodła wzrokiem po nieruchomych ciałach majaczących w rozświetlonym fioletową poświatą mroku, zatrzymała oczy na trzymanej przez Olivię strzale, na której grocie wciąż tkwiła wyrwana z czaszki oczna gałka.

- Poddawałam w wątpliwość wybór sędziego, ale ten wieczór pokazał, żeście nie z łajna ulepieni, lecz z żelaza – powiedziała podniesionym głosem – Miejmy nadzieję, że nie będziecie musieli dowodzić tego raz jeszcze w tej podróży. Sprawdźcie trupy, poszukajcie wskazówek mogących zdradzić powody tej napaści. Sprawdźcie, czy na ciałach nie ma śladów mutacji. I zabierzcie te zwłoki z mojego namiotu. Ty dziewko... jak cię zwią?

- Olivia – krewniaczka sędziego z trudem powstrzymała się od teatralnego wywrócenia oczu, motywowana w trzymaniu na wodzy humorów kuszącą perspektywą zawarcia bliższej znajomości z przedstawicielką Ametystowego Kolegium.

- Olivio, w mojej sakwie z naszytym znakiem cyrulicznym znajdziesz przyrządy do szycia. Znasz się na szyciu? To dobrze, zszyj zatem Hansa Hansa, zanim się do szczętu wykrwawi. Reszta do sprawdzania trupów. I niech ktoś znowu rozpali ognisko, potrzebujemy więcej światła.

Spoczywający na szczycie laski fioletowy klejnot zgasł uderzenie serca później i do wiatrołomu ponownie wdarła się ciemność nocy rozjaśniana jedynie księżycowym blaskiem oraz nikłym żarem dogasającego ogniska.
 
Ketharian jest offline