Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2019, 18:41   #683
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Cytat:
- Liczę na wzajemność, kto się do nas zbliża?
...
- Ktoś, kto dostał Twoją wiadomość - z mroku wyłonił się przeciętnie wyglądający człowiek. Od razu było widać, że rzucił na siebie zaklęcie “Sobowtór”.
- Część z nich przejęli Graniczni, ale Szarzy Strażnicy do nich nie należą. – Loftus specjalnie użył jednego z popularnych tytułów Magistrów Kolegium Cienia. Licząc, że Kadetka, Walter i Karl się z nimi spotkali i je znają. W ten sposób mógł ich uprzedzić, że mężczyzna jest biegły w arkanach magicznych.- Prosimy bliżej ogniska. – Zachęcił odsuwając się trochę od małego paleniska i robiąc miejsce. - Zakładam, że podążacie za nami przynajmniej od potyczki na rzece.-
Człowiek zignorował ostatnie pytanie, podobnie jak zaproszenie.
- To nieistotne. A Graniczni będą musieli zaczekać. Z pewnością poczułeś zawirowania Wiatrów związane z objawieniem się jednego z Demonów w tej okolicy. Co planujesz w związku z tym? Moi “sojusznicy” niezbyt się do tego nadają - dodał.
- Zbierać informację, obserwować, kontrolować jego poczynania i ograniczać ewentualne skutki. – Odparł krótko, Loftus, po czym przyznał jeszcze, że - Brak mi wiedzy o możliwościach tego demona i sposobach jego unicestwienia. Starałem się zawiadomić o pewnych wydarzeniach Kolegium, ale wiadomość została przechwycona. Planowałem spróbować pozbawić demona ciała stworzenia, którym zawładnął. Najpewniej był on uwięziony w złotym klinie. Licząc, że pozbawiony żywego naczynia nie będzie mógł bezpośrednio oddziaływać na otoczenie. A w dalszej części wysłać wiadomość poprzez krasnoludzkich posłańców, lub w ostateczności prosić ich o pomoc. -
- A właśnie. Powiedz swoim, by nie strzelali i nie wykonywali gwałtownych ruchów - nadal nie przedstawił się, ale gdy zrzucał obraz przeciętnego człowieka i przyjmował postać nieprzeciętnie wielkiego goblińskiego szamana, Loftusowi wydawało się, że widział prawdziwą postać szarego maga. I jakby już kiedyś o nim słyszał.
- Nie będą strzelać, ale nie ja jestem dowódcą tego oddziału, choć zapewne to wiecie. Tak jak i to, że w oddziale mamy dwóch khazadów. Na tych ziemiach nie uprzedzeni mogą zareagować dość nieobliczalnie. – Odparł wyjaśniając od razu swoje dalsze instrukcje dla jednego z Ostatnich.
– Walter wypatruj proszę naszych i jak coś uprzedź, że porzucona po drodze wiadomość dotarła do celu i mamy gościa z Meissen.
- A wracając do sprawy Mistrzu wiedz, że okoliczności w jakich znalazł się oddział od czasu pozostawienia wiadomości uległy znaczącym zmianom. Musimy chronić kadetkę, którą wyrwaliśmy z rąk granicznych i zapewnić jej bezpieczny powrót do ojca. - Loftus uważał, że szary mag może być potężnym sprzymierzeńcem, dlatego też nie zamierzał pomijać zbyt wielu dodatkowych okoliczności, które mogły mieć znaczenie przy podejmowaniu dalszych decyzji.

Markus Tivioli nie był jednak zbytnio zainteresowany tymi innymi okolicznościami. Przyjął jeszcze raporty Loftusa dotyczące wcześniejszych wydarzeń, zawirowań eteru, czy Kadetki. Jednak było one dla niego drugoplanowe, a sprawy związane z Idrą i opłaceniem Kolegium już całkowicie nieistotne. Kwestia przełęczy, dziewczyny i Ostatnich schodziła więc na dalszy plan. Ritter stanął przed poważnym dylematem, presja jaka na nim spoczęła była olbrzymia. Atmosfera zaczęła gęstnieć, nawet Karl zdawał się zlękniony i nie wtrącał się w rozmowę. Co prawda przybyły mag był nawet skory poczekać na powrót zawiadowców i grupy negocjacyjnej, aby skoordynować dalsze posunięcia, ale pod pewnymi warunkami. Magister Kolegium Cienia oczekiwał konkretnych natychmiastowych działań, działań z którymi realnie patrząc ciężko było polemizować i je kwestionować. Loftus mógł usunąć się w cień i dać Mistrzowi Markusowi i jego goblinom wolną rękę, zapewne tak by zrobił w czasach gdy był uczniem Kolegium. Mógł też przystać na jego plan i go w nim wspomóc, to byłoby rozsądne. Zżył się jednak z oddziałem i choć jeszcze nie dawno rozważał jego porzucenie, to nie mógł pozwolić, aby część z nich bezsensownie zginęła. Loftus Ritter zrobił więc coś, co mogło zaważyć na jego dalszym życiu i karierze maga. Markus Tivioli odszedł w głąb kopalni, a Loftus pozostał z bólem głowy i mokrymi od potu dłońmi.



Gdy tylko zostali Loftus naradził się jeszcze ze świadkami tej rozmowy, sporo czasu poświęcił też Kadetce. Ostatnie wydarzenia musiały odcisnąć na niej piętno. Dlatego też, gdy tylko wrócili zwiadowcy Loftus podszedł do Leo i zagadał ściszonym zmartwionym głosem.
- Weź ją na chwilę na zewnątrz. Nie wiem, czy to śmierć tamtego oficera, złamane serce przez Gucia, stracone ideały, albo jakie inne kobiece sprawy. Ale dziewczyna sobie nie radzi, pogadaj z nią jak kobieta z kobietą, daj trochę wsparcia. Może jakąś figurkę, albo wspólna modlitwa jej pomoże. Dzięki. – Szary Czarodziej wiedział, że akolitka może być zmęczona, ale sprawa nie mogła czekać.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline