Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-09-2019, 07:24   #681
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Oleg czekał spokojnie w ukryciu. Już zanim Galeb to zakomenderował założył dla siebie rolę ostatniej deski ratunku. Pozwolił działać swoim. Kiedy coś się sypnie będzie mógł choć spróbować im pomóc, albo zawiadomić resztę o porażce.

By nie zmarnować czasu całkowicie przysłuchiwał się rozmowom przechodzących patroli. Z daleka od gwarnych osad i obozów powietrze bardzo wyraźnie niosło głosy.

Nie raz słyszał o tym ,że informacja jest bronią nie gorszą niż sztylet skrytobójcy. Zwykł ją lekceważyć uznając za niepewną i zbyt "szlachecką", ale skoro i tak miał czas to słuchał. A nuż usłyszy coś ciekawego, przydatnego.
 
Morel jest offline  
Stary 25-09-2019, 19:02   #682
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Oleg był dobry w ukrywaniu się. I, jak się po raz kolejny okazało - w zdobywaniu informacji. Z podsłuchanych rozmów dowiedział się, że Brockowi zostało może stu dwudziestu do stu pięćdziesięciu ludzi, reszta dołączyła do granicznych lub zdezerterowała. Ale wśród tych co zostali nadal cieszył się poważaniem. Za to graniczni - nie.
Podsłuchał także patrol Granicznych.
Choć Meissen zostało zdobyte, nie zdobyto tam zbyt wielu bogactw - większość ludzi zdołała się ewakuować lub ukryć u krasnoludów, których nie ruszano. Sama kampania Wernickiemu szła tak sobie - łatwe cele się skończyły, a im dalej na północ szedł tym bardziej musiał rozciągać siły. Rozbite podczas "zdrady na moście" siły Imperium zreorganizowały się i psuły szyki granicznym, którzy mieli o to wielkie pretensje do Brocka, że tylko rozproszył Imperialnych zamiast ich wyrżnąć i podejrzewają, że zrobił to celowo.
I najważniejsze - na północy odniesiono wielkie zwycięstwo nad Chaosem. Sojusz Imperium, Bretonii, Krasnoludów i tego co zostało z Kislevu pokonał Archona. Informacje były niepełne, zamieszane w to wszystko były także orki, które zaatakowały siły Chaosu, a także nieumarli, z którymi najwyraźniej także miano walczyć, ale ostatecznie wycofali się. Co ważniejsze - Wissenlandzkie pułki wracają do domu i nie są znowu aż tak daleko.

Informacje przekazane Brockowi (o słabości sił granicznych) i jego trudna sytuacja skłoniły go do podjęcia ryzyka. Zgodził się na plan stworzony przez Leonorę i przedstawiony mu teraz przez Gustawa. Co krasnoludy będą sądzić o przeprowadzeniu wrogów ich tajnymi ścieżkami... Galeb miał pewne podejrzenia, ale przynajmniej ich misja miała teraz szanse powodzenia.

Dzięki zdolnościom Olega i Galeba cała dwudziestka zaufanych ludzi Brocka została bezpiecznie przeprowadzona przez góry do punktu zbornego w kopalni, gdzie czekała na nich reszta drużyny. Gustaw pozostał z Harkinem Brockiem, tak jak wcześniej uzgodniono.

Detlef, Leo i Bert nie mieli przygód w drodze powrotnej i poświęcili ten czas na myślenie. Na przykład niziołek doszedł do wniosku, że uciekać będzie trzeba rzeczywiście do Karak Hirn, o ile ucieczka będzie w ogóle opcją. Jako były p.o. kwatermistrza wiedział, że zasypanie drogi zatrzyma granicznych na kilka dni, ale nie na kilka tygodni. Jeśli dobrze rozumiał plan dowództwa, musieli wytrzymać na tyle długo, by graniczni wysłali tu wszystkie swoje siły.


W kopalni panował spokój.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 28-09-2019, 18:41   #683
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Cytat:
- Liczę na wzajemność, kto się do nas zbliża?
...
- Ktoś, kto dostał Twoją wiadomość - z mroku wyłonił się przeciętnie wyglądający człowiek. Od razu było widać, że rzucił na siebie zaklęcie “Sobowtór”.
- Część z nich przejęli Graniczni, ale Szarzy Strażnicy do nich nie należą. – Loftus specjalnie użył jednego z popularnych tytułów Magistrów Kolegium Cienia. Licząc, że Kadetka, Walter i Karl się z nimi spotkali i je znają. W ten sposób mógł ich uprzedzić, że mężczyzna jest biegły w arkanach magicznych.- Prosimy bliżej ogniska. – Zachęcił odsuwając się trochę od małego paleniska i robiąc miejsce. - Zakładam, że podążacie za nami przynajmniej od potyczki na rzece.-
Człowiek zignorował ostatnie pytanie, podobnie jak zaproszenie.
- To nieistotne. A Graniczni będą musieli zaczekać. Z pewnością poczułeś zawirowania Wiatrów związane z objawieniem się jednego z Demonów w tej okolicy. Co planujesz w związku z tym? Moi “sojusznicy” niezbyt się do tego nadają - dodał.
- Zbierać informację, obserwować, kontrolować jego poczynania i ograniczać ewentualne skutki. – Odparł krótko, Loftus, po czym przyznał jeszcze, że - Brak mi wiedzy o możliwościach tego demona i sposobach jego unicestwienia. Starałem się zawiadomić o pewnych wydarzeniach Kolegium, ale wiadomość została przechwycona. Planowałem spróbować pozbawić demona ciała stworzenia, którym zawładnął. Najpewniej był on uwięziony w złotym klinie. Licząc, że pozbawiony żywego naczynia nie będzie mógł bezpośrednio oddziaływać na otoczenie. A w dalszej części wysłać wiadomość poprzez krasnoludzkich posłańców, lub w ostateczności prosić ich o pomoc. -
- A właśnie. Powiedz swoim, by nie strzelali i nie wykonywali gwałtownych ruchów - nadal nie przedstawił się, ale gdy zrzucał obraz przeciętnego człowieka i przyjmował postać nieprzeciętnie wielkiego goblińskiego szamana, Loftusowi wydawało się, że widział prawdziwą postać szarego maga. I jakby już kiedyś o nim słyszał.
- Nie będą strzelać, ale nie ja jestem dowódcą tego oddziału, choć zapewne to wiecie. Tak jak i to, że w oddziale mamy dwóch khazadów. Na tych ziemiach nie uprzedzeni mogą zareagować dość nieobliczalnie. – Odparł wyjaśniając od razu swoje dalsze instrukcje dla jednego z Ostatnich.
– Walter wypatruj proszę naszych i jak coś uprzedź, że porzucona po drodze wiadomość dotarła do celu i mamy gościa z Meissen.
- A wracając do sprawy Mistrzu wiedz, że okoliczności w jakich znalazł się oddział od czasu pozostawienia wiadomości uległy znaczącym zmianom. Musimy chronić kadetkę, którą wyrwaliśmy z rąk granicznych i zapewnić jej bezpieczny powrót do ojca. - Loftus uważał, że szary mag może być potężnym sprzymierzeńcem, dlatego też nie zamierzał pomijać zbyt wielu dodatkowych okoliczności, które mogły mieć znaczenie przy podejmowaniu dalszych decyzji.

Markus Tivioli nie był jednak zbytnio zainteresowany tymi innymi okolicznościami. Przyjął jeszcze raporty Loftusa dotyczące wcześniejszych wydarzeń, zawirowań eteru, czy Kadetki. Jednak było one dla niego drugoplanowe, a sprawy związane z Idrą i opłaceniem Kolegium już całkowicie nieistotne. Kwestia przełęczy, dziewczyny i Ostatnich schodziła więc na dalszy plan. Ritter stanął przed poważnym dylematem, presja jaka na nim spoczęła była olbrzymia. Atmosfera zaczęła gęstnieć, nawet Karl zdawał się zlękniony i nie wtrącał się w rozmowę. Co prawda przybyły mag był nawet skory poczekać na powrót zawiadowców i grupy negocjacyjnej, aby skoordynować dalsze posunięcia, ale pod pewnymi warunkami. Magister Kolegium Cienia oczekiwał konkretnych natychmiastowych działań, działań z którymi realnie patrząc ciężko było polemizować i je kwestionować. Loftus mógł usunąć się w cień i dać Mistrzowi Markusowi i jego goblinom wolną rękę, zapewne tak by zrobił w czasach gdy był uczniem Kolegium. Mógł też przystać na jego plan i go w nim wspomóc, to byłoby rozsądne. Zżył się jednak z oddziałem i choć jeszcze nie dawno rozważał jego porzucenie, to nie mógł pozwolić, aby część z nich bezsensownie zginęła. Loftus Ritter zrobił więc coś, co mogło zaważyć na jego dalszym życiu i karierze maga. Markus Tivioli odszedł w głąb kopalni, a Loftus pozostał z bólem głowy i mokrymi od potu dłońmi.



Gdy tylko zostali Loftus naradził się jeszcze ze świadkami tej rozmowy, sporo czasu poświęcił też Kadetce. Ostatnie wydarzenia musiały odcisnąć na niej piętno. Dlatego też, gdy tylko wrócili zwiadowcy Loftus podszedł do Leo i zagadał ściszonym zmartwionym głosem.
- Weź ją na chwilę na zewnątrz. Nie wiem, czy to śmierć tamtego oficera, złamane serce przez Gucia, stracone ideały, albo jakie inne kobiece sprawy. Ale dziewczyna sobie nie radzi, pogadaj z nią jak kobieta z kobietą, daj trochę wsparcia. Może jakąś figurkę, albo wspólna modlitwa jej pomoże. Dzięki. – Szary Czarodziej wiedział, że akolitka może być zmęczona, ale sprawa nie mogła czekać.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 29-09-2019, 22:27   #684
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Sprawnie i bez przeszkód wrócili do opuszczonej kopalni, która pełniła rolę bazy wypadowej na czas akcji na przełęczy. Prowadzący oddział Detlef przywitał się krótko z trzymającym wartę Walterem, po czym skierował do wnętrza kopalni.

Od samego wejścia do tunelu coś sprawiło, że poczuł niepokój i zaczął uważnie przyglądać się otoczeniu. Ludzie krzątający się wokół paleniska zachowywali się normalnie, jednak krasnolud z każdym krokiem był coraz bardziej spięty. Po chwili sapnął oburzony i podszedł do Loftusa i Karla.
- Wróciliśmy. U was spokój? - zapytał. - Nie wiem, czy dojrzeliście cokolwiek w tunelach, ale capi tu grobimi - musieli was podglądać nie dalej, niż kilka godzin temu. Jeśli jeszcze nie zaatakowali, to pewnie dlatego, że było ich zbyt mało. Wrócą, to pewne. - Dodał, ściszając głos.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 30-09-2019, 13:28   #685
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Problemy z tym co inny powiedzą o prowadzeniu najemników po tajnych szlakach Galeb musiały zostać pozostawione na później.
Jedyne o czym pamiętał to by nie dawać po sobie poznać że dostrzega znaki. Drogę na przełęcz i tak chciał przebyć po zmroku by jeszcze bardziej zmniejszyć szansę by ludzie ogarnęły znaki rozpoznawcze.

Jednak sytuacja jaką zastał i wyraźny smród gobasa...

Galeb zapytał Detlefa o to co się stało na przełęczy. Potem zaczął obmyślać plan przeprowadzenia najemników na miejsce.

Przy okazji próbował też zczaić Loftusa na osobnosci by powiedzieć mu to i owo.

Po raz pierwszy chyba nie było z nimi Gustava i nie było na kogo zwalić winy i decyzyjności. Musieli "działać sami".
 
Stalowy jest offline  
Stary 01-10-2019, 09:02   #686
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Leonor zgadzała się z Detlefem, że zwiad skończony, ale nie była przekonana, co do wysadzania tego lub owego.

- A gdybyśmy wysadzili coś co umożliwiło by nam potem atak na nich?
Jej plan, który zdaje się podzielał również Gustaw polegał na zajęciu stanowisk obronnych i zatrzymanie armii granicznych w miejscu, w którym dziesięciu ludzi da radę zatrzymać stu. Leonor, która w tym czasie zdołała jednak w zakresie myślenia strategicznego awansować z kompletnego laika na niekompletnego laika (możliwe, że przez działanie Myrmidii, a może po prostu dlatego, że była Estalijką) dostrzegała dwa poważne problemy.

Pierwszy polegał na tym, że ona w zasadzie nie wiedziała, gdzie jest to szczególne miejsce, pomimo tego, że widziała przełęcz na własne oczy. Może to było stanowisko numer dwa, albo oba stanowiska razem, a może potrzebowali jeszcze trzeciego, a może coś jeszcze powinni ubezpieczyć. Temu postanowiła chwilowo zaradzić chwilowo w sposób prowizoryczny. Na płaskim kawałku kamienia wydrapała prowizoryczną mapę okolicy zaznaczając zbocza, ścieżkę i stanowiska, przy pomocy kresek i punktów. Potem, gdy znalazła również kawałek drewna przerysowała to wszystko jeszcze raz dłutem. W ten sposób mogła przynajmniej zapytać, kogoś kto wiedział o strategii więcej, w jaki sposób można bronić tego terenu.

Drugi problem polegał na tym, że trudno zdobyć w kilkanaście osób to, do czego potrzebowali stu. Jedyna przewaga, jaką mieli polegała na tym, że jeśli oni zajmą przełęcz nie będą już przepuszczać transportów. Podróż nocą, tak jak mówił Detlef, raczej odpadała. Pozostawało więc zaskoczenie. Na ten czas wymyśliła, że podzielenie się na dwie grupy udające transporty, pozwoliłoby im przejść pierwszą kontrolę i zaatakować równocześnie oba stanowiska. Jeśli odcięliby tym sposobem trzecią grupę od głównych sił Granicznych, tamci, byli by mniej groźni. Może nawet podatni na ataki.

Tego rodzaju myśli kłębiły się w głowie Leonor i prawie zapomniała o kruku, który nie chciał spełnić drugiego życzenia. Uznała jednak, że i tak się coś od niej należy. Gdy powoli zbliżali się do jaskini pomyślała sobie w jego kierunku.

- Ten drugi krasnolud, który teraz nie jest z nami dziwnie się na ciebie patrzył. Najpewniej bardzo cię nie lubi, a w czasie naszej nieobecności, mógł nawet coś w związku z tym wykombinować. Nie znam się na obronie el duende zaklętego w kruka, więc chyba niewiele ci pomogę, ale uważaj na siebie.

Oczywiście kłamała, bo Estalijczycy znali się na wszystkim więc na walce z duchami i ich obronie zapewne też. Ale w tym momencie mogła tej wiedzy nie pamiętać, więc w zasadzie nie było to kłamstwo. Poza tym to Duende był jej coś winien, a nie ona jemu.

W jaskini Leonor pokazała mapę wszystkim i podzieliła się tym co wymyśliła w drodze. Przynajmniej z tymi, którzy chcieli słuchać. Pokiwała też głową na słowa Loftusa i spróbowała spędzić trochę czasu z dziewczyną. Ją jednak oprócz tego, że miała wypowiedzieć przy niej różne akolickie i pokrzepiające słowa interesowało też coś innego. Co mianowicie zrobił kruk w więźniarce. Na razie jednak zamierzała przy niej posiedzieć i wysłuchać wszystkiego co miała do powiedzenia, nie wymądrzając się zbytnio. Na bezrybiu i rak ryba, jak mawiają Estalijczycy i w pewnych niezwykłych okolicznościach, ktoś mógł uznać Leonor, za kobietę nadającą się do zwierzeń.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 03-10-2019, 08:23   #687
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Oleg przyległ do grupy Harkina Brocka jak do dawno niewidzianych znajomych. Raczył ich niewyszukanymi i sprośnymi dowcipamii i jeszcze bardziej niewyszukanymi przyśpiewkami przeciągle intonując każdą sylabę pieśni o trzech puszczalskich pannach z Vicovaro. Miejsca, którego nigdy nie znalazł, nigdy o nim nie słyszał i mogło nie istnieć, ale bardzo chciałby je odwiedzić.
Liczył, że uszczknie co nieco z oddziałowych zapasów, bo fenkułowy napar już mu się opił i niesmacznie odbijał anyżkowym posmakiem. Poza tym chciał trochę odpocząć. Poudawać, że wróciły stare, dobre i beztroskie czasy na szlaku. Pośmiać się i pogadać.
Kilku wesołkom zaproponował nawet, że gdy wszystko już jebnie na plecy, wyższe sfery zaczną się dźgać tymi swoimi zdobnymi sztylecikami, każdy kto się przedstawia więcej niż dwoma słowami zawiśnie albo zostanie otruty to będą mogli przystać do jego własnej grupy. Przejmą Lasy nad Wzgórzami Tann i będą łupić uciekającą arystokrację, bo przyszłości w takiej polityce to on innej nie widzi.
 
Morel jest offline  
Stary 06-10-2019, 12:56   #688
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Docowe ustalenia

Loftus, Karl i Walter mieli posępne miny.
- Mamy problem i to poważny. - Zaczął Loftus swój monolog. Mówił szybko, ściszonym głosem. - Jest mało czasu, ale gdy Was nie było odwiedził nas Markus Tivioli, Magister Kolegium Cienia z Meissen. Tak jak myślałem, choć niektórzy wątpili, to on przejął kontrolę nad okolicznymi Goblinami i szarpię Granicznych, to z nim mieliśmy potyczkę na rzece. Tak jak też przewidziałem poszedł naszym tropem z uwagi na zawirowania magii, które mnie prześladują. To udało mu się wytłumaczyć, ale jego priorytetem jest sprawa demona. Chciał na Was zastawić pułapkę, wykorzystać gobliny i zabić Leo, kruka i ewentualnie Was, gdybyście stanęli w jej obronie. Wszak przetrwanie Imperium wymaga ofiar. - Loftus popatrzył na niziołka i khazada i gestem ręki pokazał aby mu nie przerywali gdyby mieli taki zamiar. - Powstrzymałem go i wzięłam odpowiedzialność za likwidację demona w swoje ręce, zapewniłem, że demon nie wejdzie na ziemię Imperium. Ponieważ demon natychmiast by go wykrył, to się wycofał choć z pewnością nie jest daleko. Muszę mu zresztą przygotowąć wiadomośc co do naszych dalszych działań i ewentualnych sugestii dla niego. Ale wracając do sedna sprawy, według Mistrza Markusa, demon potrafi czytać w myślach i jest naprawdę potężny. Z racji, że nie ma wśród nas żadnego Hierofanty, nie ma możliwości bezpośredniego jego odesłania. Jedyne rozwiązanie jakie widzi Szary Czarodziej to zabicie Leonory. Dla mnie to ostateczność, czym się mu naraziłem. Demon prawdopodobnie wie więc o planie jaki szykowałem od jakiegoś czasu. Część osób z oddziału zdążyłem już w niego wprowadzić, liczyłem jednak, że spróbuje się go przeprowadzić w bardziej sprzyjających okolicznościach. Zgaduję, że skoro nie został przyzwany, a był uwięziony w złotym klinie, to jeśli straci naczynie, a jest nim kruk to utraci zdolność oddziaływania na otoczenie. - Mag wyjął fajkę, którą otrzymał od Olega. - Możemy spróbować zadziałać teraz, albo czekać na resztę i spróbować coś zrobić później. Skoro jednak demon potrafi czytać w myślach, może dowiedzieć się o spotkaniu z Mistrzem Markusem. Jeśli nie podejmiemy działań, to on podejmie je przeciwko nam. Przed nami będą Graniczni, a za naszymi plecami mistrz magii i gobliny. Obawiam się, że fizyczny atak na ptaka nie ma szans powodzenia. Demon może się go spodziewać, a wozem rzucił jak zabawką. Natmoiast ta fajką która trzmam w rękach jest zatruta, dym mocno odurza i według Olega powali człowieka. Na kruka powinien tym bardziej zadziałać, możliwe że wywołuje wymioty. Wy musicie pilnować aby Leo się nie wtrąciła, można by też na ptaszysko zarzucić jakiś worek, sieć, czy koc. Cokolwiek, co nie pozwoli mu odlecieć. Jeśli się uda, to pozostaje kwestia zabezpieczenia przeklętego przedmiotu. Jeśli nie, musicie natychmiast zaatakować ptaka, choćby używając jednego z ładunków np. zapalających, a gdyby było źle to zabić Leo. Demon pewnie zemści się na mnie więc będziecie mieli chwilę na działanie. Może bogowie będą nam sprzyjali. Jeśli jednak teraz nic nie zrobimy, to o całej sprawie musisz powiadomić Detlefie swojego krewniaka Galeba, tak aby Leo się nie zwiedziała.

- Uderzyłeś się w głowę czy jak? Serio demon? - zapytał zdziwiony Bert - Jeśli to prawda i zrobimy zadymę teraz, to jest szansa że nie wykonamy zadania. Przełęcz trza zablokować teraz, albo cały wysiłek pójdzie na marne. Stryczki szykują nam w armii nie za cholernego kruka, tylko za niewykonanie rozkazu.

- Chciałbym żebym to było uderzenie w głowę. Ale tak, to cholerny demon, Leo go w jakiś sposób uwolniła i siedzi sobie w ptaku. Pierwotnie miałem taki zamiar, zająć się tym jak sprawa z przełęczą będzie zakończona. Mistrz Markus chciał ten problem rozwiązać od razu, zwyczajnie Was zabijając. Nie wrócilibyście nawet do kopalni. Walter i Karl potwierdzą. Loftus spojrzał w ich stronę, a Ci przytaknęli. – Demon jest potężniejszy niż mogło się zdawać, podobno potrafi czytać w myślach. Zwlekanie jest ryzykowne, raz że jeśli demon przejrzy spisek, to nie mamy z nim szans, a dwa jeśli nie zajmiemy się tym problemem zajmie się nim Kolegium Cienia, a nas wszystkich uzna za kultystów i problem który trzeba zlikwidować dla dobra Imperium. Zyskałem na czasie, ale Demonem trzeba zająć się teraz lub na samej przełęczy.

- Do tej pory więcej zamieszania zrobiłeś swoimi zaklęciami, magu. - Odezwał się Detlef. - Nie wiem, czy jest jakiś demon w tym ptaku, ale słyszę to już od kolejnej osoby… Jak dla mnie możemy go zatłuc, ale Leo? Durna i zapewne niespełna rozumu, ale skoro demon siedzi w ptaku, to jej chyba nie musimy ruszać… No i jak go złapać - siecią może nakryć, a później przywalić czymś ciężkim. Jeśli jednak stwór jest mocny, to i tak może się wyrwać. Galeb ma runiczny nóź - mówił, że to dobre na te istoty, którym nie straszna zwykła stal. Choć ja myślę sobie, że po prostu trzeba tą stalą przywalić odpowiednio mocno.

- Nie wiem o jakim zamieszaniu i czarach mówisz, jak na razie parokrotnie uratowały one wszystkim życie. Choćby na polanie, w trakcie bitwy, u wiedźmy i w paru innych miejscach. Musiałem nagiąć zasady posługiwania się eterem, a konsekwencje tego mogły być paskudne. Zresztą z tego co usłyszałem to Leo w chwili uwolnienia demona była z Tobą i Galebem, jakiś czas po tym jak opuściliście oddział. Możemy się więc przerzucać oskarżeniami, ale chyba nie w tym rzecz.Loftus nerwowo spoglądał ku wejściu do kopalni. – Próbuje zrobić wszystko, żeby Leonora nie została zgładzona. Choć za uwolnienie Demona to jej się to należy. To Markus Tivioli posługując się goblinami chce ją zabić, Was niejako przy okazji też chciał. Macie to gdzieś, Wasza sprawa, tyle że powstrzymując Mistrza Markusa i ja teraz odpowiadam za to głową. Zwabienie kruka biorę na siebie, oswajałem go z eterem, karmiłem. Skuszę go na jakiegoś pędraka, albo kawał mięsa. A skoro Demon jest taki potężny, to obawiam się, bezpośredni atak mu niewiele zrobi. To ostateczność, choć runiczne ostrze może coś zadziała. Ale gdyby pozbyć się jego naczynia, to możliwe że nie mógłby oddziaływać na otoczenia. Wolicie czekać, to czekamy, ale znacie konsekwencję. Żadnego myślenia o demonie w pobliżu Leo i kruka. Mistrz Kolegium Cienia lub jego goblin przyjdzie tu po moją wiadomość dla niego. Zjawi się jak tylko opuścimy kopalnie. Nie mógł osobiście czekać bo demon by go wykrył.

- Kolejny czarownik i do tego brata się z plugawymi grobimi! - Detlef prychnął niezadowolony. - A może on na usługach zielonoskórych i na szkodę Imperium oraz dawi pracuje? Nie mamy dość ludzi tutaj, ale mam nadzieję, że w karaku szybko go wywęszą i za bratanie z grobimi odpowiednio nagrodzą. - Dodał.
- A co do twoich zaklęć i Leo - miałam na myśli to, że wyłącznie efekty twojej mocy były widoczne, a graniczni uznali cię nawet za władającego demonami. Co do Leo mamy tylko przypuszczenia, ale ponieważ nie znam się na tym, to mogę przyjąć, że słuszne.

- Ten czarownik nie brata się z goblinami, a wykorzystuje przeciwko Granicznym. Tak by łupiły niechronione Wissenlandzkie wioski, zamiast tego wspierają wysiłki Imperium w wyparciu naszych wrogów. Zamiast walczyć z dwoma przeciwnikami, oni walczą przeciwko sobie, wzajemnie się zabijają i to pod naszymi rozkazami. - Dla maga było to oczywiste, krasnoludzka zawziętość i nienawiść w stosunku do goblinów była szeroko znana. Ritter domyślał się, że ten fakt mógł wpłynąć na postrzeganie sprawy przez Detlefa. - Zresztą wybacz, byłem, jestem rozdrażniony. Nie ważne co Graniczni myślą, ważne co my wiemy. Leonora jakiś czas temu, gdy dawała nam figurki sama mówiła głośno o demonie, że uwolniłą go ze stołu i było jej go żal. Uznałem, to za majaki, bo jego demoniczna natura była przyćmiona przez klątwe wiedźmy, wir magii i brzmiała zbyt abstrakcyjnie nawet jak na Leo. Tak czy inaczej jedyny sposób, żeby mistrz Markus nie wykorzystał swojej mocy i goblinów przeciwko Leo i nam przy okazji, w ramach walki z choasytami i sługami demonów. To rozwiązanie problemu demona na własną rękę teraz lub na przełęczy! Jeśli później, to musimy uważać na swoje myśli i zamiary. Tak czy inaczej zaraz jak minęliśmy Hornfurt mówiłem, że Markus Tivioli mógł kierować goblinami i że pójdzie naszym śladem. Większość wątpiło, uważało że nawet jeśli mam rację to go nie zainteresujemy. Uparłem się żeby zostawić mu wiadomość i to dzięki temu nas nie kąsał po drodze. Więc może tym razem uwierzycie, że jeśli czegoś nie zrobimy, to w najlepszym razie zamiast stryczka czekają nas tortury i stos. - Mag zakończył posępnie.

- Mogę zdjąć ptaka z kuszy, bezpiecznie na odległość - zaproponował Bert - Kwestia jest taka czy to coś da, jeśli bełt nie będzie poświęcony, czy coś tam?

- Rozwiązania siłowego wolałbym pracować w większej grupie, albo jako ostateczność w przypadku porażki z otumanieniem. - Loftusowi powoli zasychało w gardle, albo od przydługich tyrad, albo od stresu. - Teoretycznie mógłbym umagicznić broń, ale demon może to odkryć. Szczególnie, że posługując się eterem obecnie za każdym razem mocno ryzykuję. Dlatego spróbowałbym podstępu i późniejszego przekazania przeklętego klina z demonem mistrzowie magii, niż próbę bezpośredniej likwidacji demona. Mistrz Kolegium Cienia nie sugerował ataku na ptaka, a na naszą akolitkę i dopiero po jej likwidacji atak na kruka. Z drugiej strony mame te emblematy od Leo, które teoretycznie mają nas przed krukiem demonem chronić. Ale nie potrafię ocenić ich rzeczywistej przydatności. Niezależnie od wyboru opcji, podstęp czy rozwiązanie siłowe, będzie musiało nam sprzyjać nasze przeznaczenie, bogowie czy los. A najlepiej to wszystko na raz.

- Jak się sierżant zgodzi - niziołek spojrzał wymownie na Galeba - to i ja się zgadzam. No i najlepiej jakbyś wyznaczył co mamy robić, żeby akcja poszła szybko i sprawnie. W końcu to ty się znasz na magii.

- Kończy nam się czas. Jeśli idzie po mojemu, to zwabiam kruka częstuje dymem w dziób Walter zarzuca na niego koc, według Olega można spróbować okadzić ptaka, choć gwarancji nie dawał . Kadetka pilnuje kucy i trzyma się z daleka bo nie ma figurki od Leo chroniącej przed demonem. Karl pilnuje, aby Leo się nie wtrąciła i ją przytrzymuje. Jeśli bogowie nam dopiszą i kruk zwróci klin to zabezpieczamy go, oddamy Mistrzowi Kolegium Cienia i w liście może wybornie Leonorę oraz zaproponujemy wspólny plan działania. Jeśli sprawa się rypnie i demon mi się odwinie to walicie w niego wszystkim co mamy. Może nie zrobi ze mną tego co z wozem bojąc się, że kopalnia zwali mu się na łeb i stanie się jego grobowcem. Jeśli kruk będzie odporny na ciosy, to trzeba unieszkodliwić Leonorę. - Loftusowi się ten plan nie podobał, ale dawał mu on jakąś nadzieję. - Jeśli chcecie od razu bez zabawy zaatakować kruka. To uderzecie na niego od razu jak tylko wróci z Leo do kopalni, a ja spróbuje ewentualnie powstrzymać Leonorę. Demon bez problemu wykryję próbe rzucenia czaru więc w pierwszej fazie Wam nie pomogę. Choć mistrz Markus wyraźnie zaznaczał, że najpierw trzeba unieszkodliwić osobę która przyzwała, bądź uwolniła demona. Więc i tu interwencja bogów przy Waszym ataku będzie potrzebna. Ewentualnie czekamy na powrót reszty grupy i działamy przy kolejnym noclegu, uprzedzając wcześniej Olega, Galeba i Gustawa, lub prosimy Markusa Tivioli o interwencję i informujemy go o naszej dalszej drodze. Z pewnością przygotuje zasadzkę i pewny naszej współpracy, uderzy na Leonorę i demona, a to sporo bieglejszy czarodziej ode mnie. Wspólnie mamy największe szanse, ale poświęcamy w ten sposób Leonorę.

- Tak sobie myślę… - Detlef odezwał się ponownie po chwili milczenia - że ten demon to tak naprawdę nie przeszkodził nam, ani krzywdy nie wyrządził… Oczywiście daleki jestem od tego, by uznać towarzystwo demona za przyzwoitość, ale jak dotąd nie uczynił chyba Ostatnim nic złego. - Krasnolud podrapał się po brodzie w zadumie. - Nie dbam o gada, ale jakoś nie widzi mi się, żeby Estalijkę bić za durnotę - skąd mogła wiedzieć, że stwór z ćwieka wylezie i do ptaszydła wniknie?
- Rzekłeś, że ten drugi czarownik nie chce demona na ziemiach Imperium… - tutaj ziemie krasnoludów, ale mogę się założyć o brodę, że też nie chcą takich istot u siebie. Ale jeśli Leo pójdzie ze swoim ptakiem na ziemie granicznych? Albo wróci do siebie, do Estalii? - zastanawiał się - Nie złamiesz słowa magu, a do tego nie trzeba będzie krzywdzić tej szurniętej dziewki. Wiem, że durna, ale ona nasza jest. Walczyła i przelewała krew razem z nami nie raz i dwa. Nie godzi się zabić jej po tym wszystkim. Jeśli zaklęcia nie mogą jej uwolnić, to niech odejdzie w spokoju. - Powiedział spokojnym, ale pewnym głosem. Widać było, że zdania łatwo nie zmieni i skrzywdzić Estalijki nie pozwoli.
- Może jest jakiś sposób uwolnić ją tak, żeby nie musiała umierać… - dodał w zadumie bardziej do siebie, niż do innych.

Mag opadł z sił, westchnął głośno i postanowił raz jeszcze przedstawić sprawę.
- Cała ta rozmowa wzięła się z tego, że nie chciałem aby Leo została zabita, z Wami zresztą przy okazji. Jej śmierć to ostateczność gdyby podstęp i w razie porażki, bezpośredni atak na krukodemona zawiódł. - Loftus wiedział, że kończy im się czas, więc próbował się nie rozwlekać. - Podobny argument do twojego wzbudził w Mistrzu Magii tylko niechęć i podejrzliwość co do mojej osoby. To co mówisz przyjacielu brzmi jakby to były podszepty tego demona, to że ja próbuje uratować Leo też może jest wpływ demona. Nie wiemy jak on oddziałuje na nas i jakie ma ukryte cele. Jeśli Leo pójdzie na ziemię granicznych, czy do Estalii, to my wszyscy zginiemy jako osoby wspierające chaosytkę. Uważam, że mój plan ma nikłe szanse na powodzenie, ale to jedyna opcja, która może pozwoli unieszkodliwić demona i ocali Leonorę. Decyzja należy do Ciebie, albo wchodzimy w to wszyscy teraz, albo ryzykujemy, że demon przejrzy nasze myśli i czekamy na resztę i kolejną dogodną okazję.

- Plan jest bardzo niepewny - twierdzisz, że demon może nas pozabijać, a podstęp wcale nie musi się udać. - Odparł krasnolud - Z drugiej strony Imperialny czarownik zamierza bez pardonu pozabijać nas, przy okazji ubijania demona, który jak dotąd nic mu ani Imperium złego nie uczynił. Że o nas nie wspomnę. Nie wiem, jak bogowie człeczyn, ale Bogowie Przodkowie nie są zbyt skorzy do wyręczania dawi w swoich zadaniach, zatem niespecjalnie liczę na ich interwencję w starciu z demonem. Gada trzeba pokonać własnymi siłami, a jeśli czyny dawi spodobają się Przodkom, to mogą pomóc... lub tylko przyglądać się z aprobatą.

- Wracając do tego krukodemona, jak go nazwałeś. - Brodacz kontynuował - Wydaje mi się, że większe szanse mielibyśmy przeciwko temu czarownikowi i jego plugawym sprzymierzeńcom. Ale pewnie nie chciałbyś stawać przeciwko swoim, co? - zapytał retorycznie. - Dlatego sądzę, że wyjścia są dwa: pierwsze to powiedzieć Leo, że musi odesłać kruka, o ile to możliwe, albo opuścić oddział i ruszyć na południe. Nie widzę powodu, dla którego demon miałby próbować mścić się na nas za taką decyzję - naraziłby wtedy Leo przecież. Estalijka odeszłaby żywa i przy odrobinie szczęścia trafiłaby gdzieś, gdzie mogliby jej pomóc. A demon nie zagrażałby Imperium. To podobne rozwiązanie do tego, gdyby demon przejrzał nasze zamiary i uciekł - czy wtedy twój kolega także próbowałby nas zabić?
- Druga możliwość jest taka, że możemy spróbować ubić gada gdzieś na przełęczy, gdzie szykując się do walki z granicznymi nie będzie niczym podejrzanym nakładanie run czy zaklęć na ostrza. Ani szykowanie ładunków, którymi zasypiemy przełęcz. Gdyby udało się wtedy ptaka otumanić i razem z ładunkiem cisnąć gdzieś w worku, to może zablokujemy przełęcz i pozbędziemy się demona za jednym razem.

- Na razie czekajmy na powrót reszty. Demon dotąd nie próbował nas skrzywdzić, czarownik z goblinami poczekają, aż ruszymy dalej - zatem odpocznijmy i cieszmy się tą chwilą spokoju. - Powiedział z przekąsem. - Kilkorgu za nas przyda się zmiana opatrunków, jak sądzę. - Dodał.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 06-10-2019, 14:12   #689
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Kadetka odwróciła uwagę Leonory na tyle długo by reszta drużyny mogła nie tylko uknuć plan, ale i go zrealizować. Skończyło się jednak jedynie na knuciu.

Leonora także miała czas na myślenie. "Miejsce gdzie dziesięciu ludzi mogło zatrzymać stu" mogło być w miejscu do którego nie dotarli, jako że doszli tylko do "szczytu" przełęczy i obecnego tam posterunku. Mogło być także gdzieś po drodze, przegapione przez nich ponieważ nie szli szlakiem ale ścieżkami krasnoludów które były wytyczane dla szybkiego poruszania się w ukryciu, a nie dla walorów widokowych. Albo, co było najprawdopodobniejszą opcją, opis miejsca był czymś co bardowie nazywają "licentią poeticą", a cała reszta - przesadą, albo wręcz kłamstwem. Ewentualnie mogło nie chodzić o zatrzymanie murem tarcz ale jakoś inaczej, na przykład spuszczając lawinę kamieni i utrudniając udrożnienie przejścia. A zapewne po trochę z kilku wyjaśnień.

Oleg, którego zapatrywania i cele życiowe niewiele odbiegały od zapatrywań i celów Brockowych ludzi szybko znalazł z nimi wspólny język. A najemnicy jak to najemnicy - mogło brakować żarcia ale nie alkoholu. Oleg był więc Olegiem bardzo zadowolonym, nawet jeśli jego zdolności poznawcze nieco na tym ucierpiały. Ale i jego nowi kompani niewiele uwagi poświęcali ścieżkom, którymi prowadził ich Galeb.

Gdy w końcu wszyscy spotkali się w kopalni i podzielili wieściami i planami oraz zjedli i odpoczęli (a Leonora, niezabita i niewkurzona niezabiciem kruka narysowała z pamięci mapę) okazało się, że jest już za późno by do końca tego dnia bezpiecznie przeprowadzić wszystkich na Przełęcz. Po części dlatego, że nie można było iść w czterdziestu chłopa naraz, bo wtedy zawsze ktoś się potknie, zrobi hałas albo spadnie w przepaść bo w tłoku nie takie rzeczy się dzieją i trzeba było podzielić się na małe grupki. A głównie dlatego, że najmici Brocka wyzwoleni spod jego wzroku skorzystali z okazji by się nachlać (w czym dzielnie sekundował im Oleg).

Wyruszyć można było dopiero późnym rankiem ósmego Erntezeita. Zrobiło się nieco chłodniej, ale wiatr osłabł. Chmury zakrywały czwartą część nieba, zanosiło się na przelotny deszcz. Podzieleni na kilka małych grupek i prowadzeni po dwie naraz przez Galeba i Detlefa najemnicy dotarli na Przełęcz podobnie jak reszta Ostatnich.
Sytuacja na posterunku granicznych niczym nie różniła się od wczorajszej, może poza tym, że wartownicy częściej spoglądali w niebo.
Popołudnie było pochmurne i były spore szanse, że do wieczora popada. Trzeba było decydować czy spróbować ataku korzystając z dobrej pogody, czy zaatakować w deszczu, mając nadzieję, że bardziej zaszkodzi on obrońcom i pomoże atakującym maskując ich ruchy.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 10-10-2019, 23:59   #690
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Większość nieestalijczyków, może poza tileańczykami, uważała, że ludzie tej nacji tylko po to otwierają bez przerwy usta, aby wypowiadając te śmieszne syczące słowa opluwać swoich rozmówców pod pozorem rzeczowej rozmowy.

W wypadku ostatnich chwil Leonor była to absolutna prawda. Różnica polegała jedynie na tym, że nie mówiła po estalijsku, tylko w staroświatowym, nie mówiła do rozmówców, a przed siebie (co w przypadku wspólnego marszu nie jest tożsame) oraz tym razem mówiła z sensem, a przynajmniej wydawało jej się, że zadaje sensowne pytania i opowiada o tym co widzieli na przełęczy przy poprzedniej wizycie. Mówiła do tych, którzy chcieli jej słuchać, chociaż sądząc po wysiłkach czynionych w tej sprawie jeszcze w jaskini, nie było wielu chętnych. Mówiła też do tych co nie chcieli słuchać. Tym samym uznała, że wysiłek uczyniony przez akolitkę na rzecz wspólnego sukcesu całej grupy został prawie wykonany. Żeby dopełnić wszystkiego na końcu odmówiła krótką modlitwę za powodzenie akcji.

Następnie podrapała się po twarzy oraz głowie w miejscu licznych blizn i powiedziała.

- Plan jest prosty. Biorę płaszcz Mag i biegnę w kierunku tego posterunku, że niby uciekłam z tego transportu i prosze o pomoc. Graniczni mieli mnie od eskortować bezpiecznie do swoich księstw, ale napadła na nas jakaś banda wariatów z potężną czarownicą, której kruk potrafi rozwalać wozy dziobem. Prawie wszyscy w starciu zginęli, ale mój towarzysz uciekł i ruszył do granicznych szukać pomocy. Mnie porwano, ale ci wariaci pokłócili się o łupy i zdołałam uciec zeszłej nocy. Ściga mnie jedynie ta czarownica z krukiem, która wynajęła tych najemników. Miałam uciekać do obozu Granicznych, ale kompletnie zgubiłam się w tych wzgórzach.

- Ktoś w moim płaszczu wejdzie na wzgórze od drugiej strony. Wypuści kruka i efekt murowany. A wy nadejdziecie przed zmrokiem, a ty
- wskazała na Barona - będziesz moim towarzyszem, który sprowadził pomoc. Oraz maga, który potrafi walczyć z magicznymi krukami.

- No… może nie jest to prosty plan.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172