Walka kreena z elfem była intensywna, ale z pozoru. Oboje wymieniali się masą ciosów brutalnie się atakując bez zapamiętania. Tyko, że nie byli w stanie sobie nic wzajemnie zrobić. Elfy był zbyt zwinny, a kreen zbyt twardy. Ostrza zjeżdżały po chitynowym pancerzu, a pazury mijały o milimetry ciało elfa.
Lunęło. Gęsty deszcz siekł, a głośne grzmoty zagłuszały okrzyki innych. Cha'klach'cha poświęcił jedną ze swoich łap aby odepchnąć denerwującego konstrukta. To była jego walka. Niech się ludziki zaczną martwić o siebie. W tej pogodzie się jeszcze któryś potknie i utopi. Woda sięgała już tak wysoko... |