Kelsan słuchając Flizzego spojrzał na lewy nadgarstek, gdzie oczywiście nie miał zegarka i spojrzał w oddali na miejsce, gdzie zniknął RA-7 oraz ich kapitan, czyli Draug Tempest.
Długo tam balują - przez myśl przeszło Kelsanowi i uśmiechnął się pod nosem. W trakcie trwania rozmowy nagle zawył alarm i wszędzie na stacji była zadyma z tego powodu. Rudowłosy mężczyzna poczuł się dziwnie, bo było mu zimno. Przenikliwy chłód przeszedł po ciele Kelsana. Usłyszał parę słów, które zrozumiał połowicznie. Z tego co udało mu się skupić na słowach wynikało, że reaktor wspierający przeszedł drobną korektę. Czuł się nie najlepiej, a to spowodowało u niego mimowolny odruch wymiotny i padł na podłogę trzęsąc się z zimna. Usłyszał, gdzieś wewnątrz swojej głowy czyjś głos. Urwane słowa bez ładu i składu. Kiedy świadomość powoli do niego docierała, usłyszał miły głosik Flizzego.
-Imperium? - powtórzył zaraz po Chandra-fanie.
-Jak nas namierzyli. Przecież…. - nie dokończył zdania, ponieważ jego futrzasty mechanik powiedział, że mają go zabrać ze sobą na statek. W tym samym czasie zauważył biegnącego w ich stronę RA-7.
-Ja nie mam nic przeciwko dodatkowej osobie na pokładzie, nawet jeśli by ci towarzyszyły te dwa droidy… - powiedział to wskazując na nie -...ale ostatnie słowo należy do kapitana. Statek należy do niego, ja go tylko pilotuję - zaśmiał się rudowłosy mężczyzna. Spojrzał w kierunku, gdzie czarny droid, ale, zimna nie mógł podnieść głowy by zobaczyć do kogo machał blaszak.