Promienie słoneczne wpadły przez niezasłonięte okna do pokoju Fifi. Dziewczynka nigdy nie zasłaniała okien, z radością witała każdego poranka słońce kładące swe promienie na szafie, krzesłach i dywanie. Fifi przeciągnęła się z uśmiechem na ustach i prawie że wyskoczyła z łóżka. Oto kolejny piękny dzień, szkoda go marnować na spanie.
Zarzuciła na ramiona szlafrok i przecierając zaspane oczy zeszła po schodach do kuchni. Miała ogromną chęć na płatki z miodem. Tata był już w pracy, ale mama siedziała w kuchni dopijając herbatę. Ona też niedługo wyjdzie do pracy i dziewczynka zostanie sama w domu. Tak w każdym razie jej się zdawało.
- Cześć mamo - powiedziała Fifi ziewając.
- Dzień dobry. Wyspana?
- Można tak powiedzieć.
Fifi jeszcze pół przytomna poprosiła mamę o przygotowanie płatków a sama poszła się umyć. Gdy tylko przemyła twarz chłodną wodą, wreszcie się obudziła. Wróciła do kuchni i zasiadła za stołem jedząc śniadanie. Gdy już prawie skończyła doszła do wniosku, że przecież mama powinna już wychodzić, tymczasem ona wciąż siedzi i patrzy na nią dziwnie się uśmiechając.
- Nie powinnaś być w pracy mamo?
- Powinnam, ale dziś idziesz ze mną.
- Co? Dlaczego?
Mama bez słowa wyszła z kuchni i po chwili wróciła niosąc w ręku kopertę zaadresowaną zielonym atramentem. Dziewczynka od razu domyśliła się co to za list.
- Mamy zakupy do zrobienia - powiedziała mama Fifi.
Ale dziewczynka już jej nie słuchała. Rzuciła się w jej kierunku i prawie wydarła list z jej rąk. Tak długo czekała na tę chwilę! Zaczęła ostrożnie otwierać kopertę i wyjęła z niej list. Przeczytała jego treść chyba trzy razy po czym rzuciła się mamie na szyję i bez słowa pobiegła do swojego pokoju.
Po chwili była z powrotem w kuchni, ubrana, uczesana, gotowa do wyjścia. Podróżowanie dzięki proszkowi Fiuu zawsze sprawiało jej ogromną frajdę. Lubiła czasem z mamą chodzić do pracy, poznawać tych wszystkich czarodziejów, którzy odwiedzali jej księgarnię. Miała już książkę Bathildy Bagshot "Dzieje Magii", w sumie to nawet już ją przeczytała. Nie mogła doczekać się zajęć kiedy będą omawiać książkę pani Bagshot, miała okazję czytać już kilka jej książek. Fifi czuła, że wraz z tym listem zaczyna się jej wielka przygoda, zaczyna się nowy okres w jej życiu. I w końcu będzie miała różdżkę!
Nie mogąc się już doczekać, pociągnęła mamę za rękaw w stronę kominka. Czas na zakupy, wielkie zakupy!
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Ostatnio edytowane przez Redone : 01-08-2007 o 17:55.
|