Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2019, 20:01   #41
PeeWee
 
PeeWee's Avatar
 
Reputacja: 1 PeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputację
Po tych słowach głowa robota zaczęła wydawać dziwne dźwięki. Seria pstryknięć, zgrzytów, szumów i chrobotów zaczęła przybierać na sile. Trwało to kilka sekund, po których z boku głowy robota podniosła się niewielka klapka. W następnej sekundzie spod klapki wyleciał zwitek cienkiego papieru.*
-Gdzie znajduje się centrala? Co jest na tej kartce?
Ewka zapytała robota, a stojący tuż obok Darek podał jej kartkę, którą przed chwilą podniósł z ziemi:
- Jakieś bzdury. Nic z tego nie rozumiem.

-To musi być jakiś kod, czytałam o czymś takim! Bu-dy-nek… Pię-tro… Trze-cie… Mar-kief-ki… - czyta z trudem-Może to adres centrali? Je-den… Dwa… Hoff-man…
Robot milczał, a jego żarzące się błękitnym światłem oczy, jakby przygasły.

- Hmm… - Konrad zmrużył oczy, intensywnie wpatrując się w kartkę. - Piętro trzecie, Markietki, Hoffman, dwa, jeden. Musimy skoczyć na Markietki? I znaleźć blok, na którego trzecim piętrze będzie ktoś, kto nazywa się Hoffman? I ten budynek będzie miał numer dwadzieścia jeden?

Konrad rzucał pomysłami, które były równie dobre, jak każde inne.

- Możemy się przejść na Markietki - wzruszył ramionami. - I poszukać.*

-Bierzemy robota ze sobą? Jest trochę ciężki, może wystarczy jak weźmiemy kartkę?

- Weźmy tylko kartkę, tachanie tej głowy może być niebezpieczne - rzekł Konrad, myśląc o milicji, która zapewne będzie przeczesywała okolice w poszukiwaniu dziwnych dzieciaków ze sprzętem, który nie należy do nich. - Po prostu przejdźmy się tam i zobaczmy, czy coś z tej kartki ma sens. Albo i nie - Konrad wyszczerzył zęby do Ewki.

***

Było jeszcze w miarę wcześnie, więc cała banda nie zamierzała czekać do następnego dnia. Wszyscy byli ciekawi, co też kryje się pod przesłanym przez robota adresem i kim jest tajemniczy Hoffman. A może to było jakieś tajne hasło do amerykańskiej bazy, czy coś takiego? Kto wie?

Jedno było pewne. Martwy Śmieciarz wszedł do szpiegowskiej gry i jasne stało się, że muszą być bardziej ostrożni w swoich postępowaniu i działaniu.
Zew przygody wzywał, a dreszczyk tajemnicy kusił niebywale. Należało jednak zachować rozwagę i nie dać się złapać pod jakimś głupim powodem.

***

Odnalezienie ulica księdza Markiefki, nie stanowiło żadnego wyzwania. Ulica ta mieściła się zaledwie kilka przecznic od ich szkoły i była im dobrze znana. Zmrok jeszcze nie zapadł, ale na ulicach z jakiegoś powodu zapalono już latarnie.
Gdy szli wolno w kierunku numeru dwadzieścia jeden, Darek zauważył coś niepokojącego:
- Widzicie ile tu milicji? Mijały nas już trzy radiowozy.
- No - przytaknęła Lilka - A w bramie przed chwilą widziałam jakiś dwóch tajniaków. No chyba, że to jakieś pedałki na schadzce. Tylko to chyba nie ich teren.
- Coś się tu niedobrego kroi - mruknął ni to do siebie, i to do reszty Konrad.
Zaczął się też uważniej rozglądać po okolicy.

Teraz, gdy Darek i Lilka go ostrzegli wydawało mu się, że za każdym rogiem czai się tajniak, czy inny szpieg.
W uszach kołatały mu słowa piosenki Klausa Mitffocha.

Ciemnych przejść
Późnych pór
Zakamarków, schodów, wind
Baru Park
Końca tras
Brudnych ulic gdzie jest mrok

Strzeż się tych miejsc
Strzeż się tych miejsc


Konrad zaczynał mieć złe przeczucia, co do tej wyprawy. Czwórka dzieciaków wałęsająca się po ulicy, nie wątpliwie zwracała uwagę. Jeżeli faktycznie milicja i SB, gdzieś się tutaj czai to mogą mieć poważne kłopoty.
Minęli numer dziewiętnaści i dwadzieścia. Następna kamienica była tą do której zmierzali. Ewka pierwsza zauważyła niebezpieczeństwo i stanęła w półkroku.
- Zawracamy - rzuciła i wykonała gwałtowny obrót na pięcie.
- Co? Dlaczego? - spytał mocno zdziwiony Darek.
- Zomobot - pisnęła w odpowiedzi - Tam stoi zomobot.
- O kurwa! Faktyko! - potwierdziła w swoim stylu Lilka.
Cała grupa miała już zawrócić, gdy usłyszeli czyjś cichy głos tuż przy krawężniku. Skryty za zderzakiem pomarańczowego Poloneza siedział jakiś dzieciak.
- Te! Jełopy! - jakiś chłopak w bujnej czuprynie zagadał do nich. Ubrany był w czarną ortalionową kurtkę. W klapę miał wpięty rezystor elektryczny, zwany też opornikiem. Konrad od razu to zauważył i już wiedział, że ma do czynienia ze swojakiem. Pyskatym i zaczepnym, ale jednak swojakiem.
- Czego tam chcecie? Co? Zomobota się boicie?
- Wcale się nie boimy - zapewnił z marszu Darek.
- To co żeście tak zawrócili, co?
Ewka, Konrad i Lilka niemal jednocześnie chcieli coś odpowiedzieć, ale chłopak położył palec na ustach i powiedział:
- Cssss! Głupole! Przecież nie będziemy tutaj gadać. Za mną.
Po tych słowach chłopak zerwał się na równe nogi i ruszył biegiem przed siebie.
 
__________________
>>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<<
Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach
Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul!

Ostatnio edytowane przez PeeWee : 01-10-2019 o 18:22.
PeeWee jest offline