Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2019, 21:34   #11
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
239.830.M41, godz. 23.25, krypty Sibellusa

Dwaj milczący Nekropolici poprowadzili szóstkę gości po szerokich kamiennych schodach przecinających ukośną ścianę najbliższej piramidy. Stawiający ostrożne kroki agenci mijali kunsztownie wykute w marmurze posągi wielkich świętych i męczenników Imperium, spoglądających w dal swymi nieruchomymi oczami i dzierżących masywne żelazne pochodnie, w których płonął wieczny ogień. Lekko, ale zauważalnie utykający arbitrator nie wydawał się zbytnio poruszony niesamowitą atmosferą cmentarnego miasta, bo bywał już wcześniej w stołecznych grobowcach za sprawą uczestnictwa w religijnych obrzędach, za to pozostali przybyli aerodyną akolici z najwyższym trudem panowali nad swymi emocjami. Wszyscy pochodzili ze światów, gdzie zwykli śmiertelnicy byli po śmierci składani w pobłogosławionej ziemi albo wystrzeliwano ich w próżniowych workach w pustkę kosmosu, a znaczące miejsca pochówku proste nagrobki ulegały szybkiej erozji.

Zamożni Scintillijczycy, wierzący w więź łączącą ich z duchami przodków za pośrednictwem szczątków doczesnych protoplastów, nie szczędzili rodowych fortun na zabiegi mummifikacyjne oraz wystawne pochówki w kosztujących krocie arystokratycznych kryptach na wielu poziomach Sibellusa. W tych właśnie miniaturowych cmentarnych miastach Opiekunowie Umarłych pełnili wieczną straż przy grobach najznamienitszych mieszkańców stolicy dbając o to, aby nikt nie naruszał ich spokoju, a wieczny ogień płonął bez końca odstraszając złe duchy. Potomkowie złożonych w kryptach arystokratów przybywali do piramidalnych grobowców kilka razy w roku, odprawiając liturgiczne obrzędy i prosząc duchy przodków o wstawiennictwo w swych intencjach u Boga-Imperatora.

Cała grupa przystanęła przed jednym z wejść do piramidy, wiodących do wnętrza każdego poziomu grobowca. Kroczący z otwartymi ustami Hansetus zadarł głowę i oszacował w myślach, że od szczytu budowli dzielił go jeszcze dobry kwadrans forsownego marszu. Rzut okiem przez ramię pozwolił dla odmiany stwierdzić, że wiedziony przez Opiekunów zespół wspiął się po stopniach ponad trzysta metrów nad pogrążone w półmroku wewnętrznego dziedzińca nekropolii lądowisko.

Hansetus ogromnie żałował, że nie było przy nim w tak podniosłej chwili nikogo z kręgu najbliższej rodzinny. Nawykły do labiryntu korytarzy orbitalnej stacji nad Vaxanide, nigdy nie sądził, że dane mu będzie znaleźć się w równie majestatycznej i pięknej nekropolii. Co więcej - chociaż próbował to ukrywać - cieszył się niepomiernie, że mógł chłonąć niezwykłe wrażenia w towarzystwie najpiękniejszej kobiety, jaką dotąd poznał.

Czarnowłosa i zielonooka dziewczyna z orlim tatuażem na czole od pierwszej minuty wspólnego lotu jawiła mu się prawdziwą boginią, kipiącą nadmiarem energii, cudownie zaokrągloną tam, gdzie Hansetusowi wydawało się to najbardziej właściwe, a teraz kołyszącą w marszu biodrami w sposób, od którego młodziutkiemu adeptowi pierzchły usta i wysychało gardło. Zafascynowany nieznajomą kobietą, podczas lotu czerwienił się za każdym razem, kiedy na nią z ukosa zerkał, ale ona na szczęście niczego nie zauważyła. Hansetus posmutniał, kiedy uświadomił sobie, kto był obiektem jej ogromnego zainteresowania - siedzący po przeciwnej stronie przejścia milczący mężczyzna w uniformie Adeptus Arbites, którego dosłownie pożerała wzrokiem. Dobrze zbudowany, zapewne świetnie obeznany ze swoim fachem i doskonale prezentujący się w ciemnym mundurze. Hansetus z miejsca pogodził się w myślach z faktem, że z kimś takim jak ten mężczyzna nie miał najmniejszych szans w rywalizacji o względy zielonookiej piękności, ale to nie przeszkadzało mu błądzić w trakcie wspinaczki wzrokiem po jej karku i prostych plecach, przechodzących w cudowne krągłości bioder, a potem w kształtne długie nogi...

Młodziutki skryba wzdrygnął się dostrzegalnie, kiedy metalowa laska trzymana przez starszego z Nekropolitów uderzyła z trzaskiem o kamienną posadzkę. Dostojnik popatrzył z dezaprobatą na dwóch pilnujących wejścia regulatorów, a zmierzeni jego surowym wzrokiem funkcjonariusze dosłownie skamienieli na podobieństwo okolicznych posągów. Hansetus wyczuwał emanujący od agentów Magistratum lęk, chociaż nie wiedział, czy za emocje te należało winić sprawiających srogie wrażenie Opiekunów Umarłych czy też legitymującego się mandatem Inkwizycji Estierre, bez wątpienia przebywającego gdzieś w głębi piramidy.

- Przed przekroczeniem progu musicie zdjąć obuwie – Nekropolita odwrócił się w stronę akolitów przemawiając do nich szorstkim nieprzyjaznym głosem człowieka, który z najwyższym trudem toleruje obecność intruzów w strzeżonym przez siebie świętym miejscu – We wnęce po lewej stronie jest misa ze święconą wodą, obmyjcie nią symbolicznie swe stopy. Potem przejdziemy do korytarza w głębi, gdzie znajduje się mozaika przedstawiająca świętego Angevina. Tam musicie ucałować osadzony w czarnym kamieniu pierścień z rubinem, dopiero po tym obrządku wolno wam wejść do krypt. Mówię to wszystko już teraz, albowiem pomiędzy progiem grobowca, a kryptami należy zachować całkowite milczenie. Podążajcie za mną.

 

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 30-09-2019 o 21:50. Powód: literówki
Ketharian jest offline