Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2019, 23:58   #14
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
239.830.M41, godz. 23.35, krypty Sibellusa

Podróż przez katakumby zrobiła na Ariel ogromne wrażenie, bo surowe wnętrze cmentarnej piramidy wydawał się przesycać klimat dostojeństwa, wieczystego spokoju oraz kruchości przemijającego życia. Akolici stąpali boso po zimnych marmurowych posadzkach mijając kolejne krypty, gdzie w wykutych w ścianach leżach spoczywały zmumifikowane szczątki stołecznej arystokracji. Każde zamknięte metalową płytą miejsce pochówku miało na swej wierzchniej stronie płaskorzeźbę przedstawiającą wykonaną w najmniejszych detalach twarz zmarłego oraz metalową tabliczkę informującą o mianie, rodowodzie oraz chwalebnych dokonaniach rezydenta. Ariel miała pewne kłopoty z odczytaniem zawartości najbliższych mijanych tabliczek, bo grupa pozostawała w ciągłym ruchu, a korytarze były kiepsko oświetlone, ale nie mogła się oprzeć wrażeniu, że niektóre mumie spoczywały w grobowcu od setek, jeśli nie tysięcy lat.

- Oto Kryształowa Krypta – odezwał się znienacka starszy Nekropolita, zabierając głos po raz pierwszy od wejścia do piramidy - Czcigodny proktor-mortarius Estierre czeka na was w środku. Zgodnie z jego życzeniem pozostaniemy na zewnątrz krypty, aby swoją obecnością nie krępować waszej konwersacji.

Podziękowawszy Opiekunowi zdawkowymi ruchami głów, agenci Ordo weszli przez łukowate i pozbawione drzwi wejście do środka rozległej sali, rozświetlonej umieszczonymi w rogach złotymi świecznikami o siedmiu ramionach. Przy jednym z miejsc pochówku stał wysoki mężczyzna w ciemnym stroju medyceusza-patologa Adeptus Arbites. Zamocowana w skrytce trumna, przesuwana na metalowych szynach, była wysunięta do połowy tak, by można było zajrzeć przez kryształową pokrywę do jej wnętrza.

Oprócz mortariusa przy trumnie stało jeszcze trzech mężczyzn, wyraźnie pobladłych i spiętych. Dwóch z nich miało na sobie zielone uniformy regulatorów, trzeci nosił dziwną odmianę tego munduru w barwie ciemnego lazuru i z naszywkami, które rozpoznał jedynie Graig. Na widok przybyszów cała czwórka przerwała nerwową konwersację. Mężczyzna w stroju patologa Adeptus Arbites rzucił kilka słów, których akolici nie usłyszeli, regulatorzy zaś zasalutowali mu służbiście i wyszli z krypty mierząc mijanych agentów badawczym wzrokiem. Ariel poczuła lodowate ciarki, kiedy spoczęło na niej przenikliwe spojrzenie funkcjonariusza w niebieskim mundurze, zdające się przenikać ją na wylot i wdzierać się przez ułamek sekundy w najgłębsze pokłady świadomości.

- Podejdźcie bliżej – powiedział medyceusz, kiedy regulatorzy zniknęli za arkadą wejścia - Nazywam się Estierre i to wszystko, co musicie wiedzieć o mojej osobie. Sprowadziłem was tutaj na mocy uprawnień nadanych mi przez Quattor, na chwałę czcigodnego mistrza Solona. Wszystko, co ode mnie usłyszycie opatrzone jest klauzulą najwyższego utajnienia i nie może zostać nikomu przekazane pod groźbą zastosowania ostatecznej sankcji. To szczególnie istotne w pańskim przypadku, funkcjonariuszu Fenoff. Klauzule tajności Inkwizycji stanowią najwyższą świętość w Sibellusie i poza nim.

Mężczyzna w uniformie arbitratora skinął w odpowiedzi głową, niemo przyjmując do wiadomości zastrzeżenia mortariusa.

- Czas nagli, dlatego przejdę do rzeczy. Spójrzcie proszę do środka tej wysuniętej trumny.

Ariel wciągnęła mimowolnie oddech, bo za przeźroczystą warstwą kryształu ujrzała spopielone, pokryte płatkami sadzy szczątki, które wyglądały tak jakby ktoś chwilę wcześniej spalił je za pomocą rozlanego po ciele mumii paliwa. Płomieniom oparła się częściowo czaszka, pozbawiona strawionych ogniem bandaży i szczerząca pożółkłe zęby. Kryształowa pokrywa trumny była od spodu nieco odbarwiona, ale pozostawała wciąż względnie przejrzysta.

- Nie wygląda zbyt przystojnie – skwitował cierpkim tonem Estierre – Ta skremowana niedawno mumia to Eedim Dalid, arystokrata należący do pomniejszego Domu stołecznej szlachty. Zmarł na atak serca sześć lat temu, podczas snu, i został zgodnie z życzeniem pochowany przez członków swej rodziny w tym właśnie dystrykcie. Zdążyłem już sprawdzić raport z autopsji przeprowadzonej tuż po jego śmierci i wynika z niego, że zgon spowodowany był naturalnymi okolicznościami. Pięć godzin temu, sześć lat z okładem po śmierci Dalida, w krypcie włączył się alarm przeciwpożarowy, ale Opiekunowi Umarłych czuwający dzisiejszej nocy w świątyni na szczycie piramidy zareagowali dopiero po pół godzinie od jego uruchomienia. Weszli na ten poziom za pomocą swoich kart kodowych, bo wejście okazało się hermetycznie zamknięte, zgodnie zresztą z tutejszymi regułami. I znaleźli zwłoki czcigodnego Dalida w takim właśnie stanie, obrócone w popiół. Nie muszę wam chyba tłumaczyć, jak potworny to i przerażający koniec dla doczesnych szczątków rodowitego Scintillijczyka.

Medyceusz zamilkł na chwilę, chcąc widać, by jego słuchacze dobrze przyswoili sobie zasłyszane wieści. Mężczyzna miał zasępioną twarz, więc akolici doszli naprędce do wniosku, że przypadek samoistnej kremacji musiał w sobie skrywać coś więcej niż przypuszczali. Słuchający go uważnie Graig Fenoff stracił na moment perfekcyjne panowanie nad swoją mimiką, a w jego oczach pojawił się błysk niespokojnej fascynacji. W tradycji scintillańskiej szlachty kremacja zwłok była zarezerwowana jedynie dla heretyków, stanowiąc powód do wieczystej hańby dla ocalałych z nieuniknionego pogromu członków rodu. Imię spopielonego heretyka wymazywano z pamięci arystokracji podczas pokutnej ceremonii Ministorum i nikt już nie mógł wypowiadać na głos jego miana, bo powszechny przesąd głosił, że ściągało to poważne nieszczęście.

- Dystrykty cmentarne to swoiste enklawy, Nekropolitalni Prałaci rzadko komunikują się ze sobą – podjął przerwany wywód Estierre – Ponieważ jednak dzisiejsze wydarzenie bardzo zaniepokoiło tutejszą Radę, Prałat Perebius niezwłocznie poprosił o konsultację przełożonych innych nekropolii. Wtedy właśnie wyszło na jaw, że w przeciągu trzech ostatnich tygodni była to piąta pozornie samoistna kremacja w Dominium Dusz w Sibellusie. Prałat natychmiast poinformował o wszystkim Magistratum, a ponieważ dyrektor naczelny Magistratum ściśle z nami współpracuje, w przeciągu dwóch godzin od pożaru fakt ów znany był już Quattorowi.

- Samoistny zapłon jest w przypadku tych mumii praktycznie niemożliwy, więc założyliśmy wstępnie zbrodnicze działanie, a że zagadką pozostawała kwestia szczelnie zamkniętych wejść do grobowca, ściągnąłem na miejsce specjalną grupę dochodzeniową Magistratum, złożoną z zaufanych ludzi. Potwierdzili oni moje wstępne podejrzenia. W tym grobowcu wciąż unoszą się niewidzialne opary Osnowy. Ktoś użył mentalnego talentu, by zniszczyć materialne pozostałości Eedima Dalina i skazać jego duszę na wieczyste potępienie.


Człowiek w lazurowym mundurze Magistratum był sankcjonowanym psionikiem tej formacji, na dodatek doświadczonym i godnym zaufania, skoro nie miał czuwającej nad nim eskorty. Dodatkowo myśli Graiga zaprząta inny problem - czy Estierre to tajny agent Ordo w szeregach Arbites infiltrujący tę formację na rzecz Inkwizycji (co jest dla Graiga czymś oburzającym i wręcz ocierającym się o zdradę) czy może jedynie podszywa się pod funkcjonariusza AA (co jest jeszcze bardziej oburzające, ponieważ w normalnych okolicznościach karą za udawanie członka Arbites jest doraźna egzekucja).


 
Ketharian jest offline