Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2019, 09:02   #686
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Leonor zgadzała się z Detlefem, że zwiad skończony, ale nie była przekonana, co do wysadzania tego lub owego.

- A gdybyśmy wysadzili coś co umożliwiło by nam potem atak na nich?
Jej plan, który zdaje się podzielał również Gustaw polegał na zajęciu stanowisk obronnych i zatrzymanie armii granicznych w miejscu, w którym dziesięciu ludzi da radę zatrzymać stu. Leonor, która w tym czasie zdołała jednak w zakresie myślenia strategicznego awansować z kompletnego laika na niekompletnego laika (możliwe, że przez działanie Myrmidii, a może po prostu dlatego, że była Estalijką) dostrzegała dwa poważne problemy.

Pierwszy polegał na tym, że ona w zasadzie nie wiedziała, gdzie jest to szczególne miejsce, pomimo tego, że widziała przełęcz na własne oczy. Może to było stanowisko numer dwa, albo oba stanowiska razem, a może potrzebowali jeszcze trzeciego, a może coś jeszcze powinni ubezpieczyć. Temu postanowiła chwilowo zaradzić chwilowo w sposób prowizoryczny. Na płaskim kawałku kamienia wydrapała prowizoryczną mapę okolicy zaznaczając zbocza, ścieżkę i stanowiska, przy pomocy kresek i punktów. Potem, gdy znalazła również kawałek drewna przerysowała to wszystko jeszcze raz dłutem. W ten sposób mogła przynajmniej zapytać, kogoś kto wiedział o strategii więcej, w jaki sposób można bronić tego terenu.

Drugi problem polegał na tym, że trudno zdobyć w kilkanaście osób to, do czego potrzebowali stu. Jedyna przewaga, jaką mieli polegała na tym, że jeśli oni zajmą przełęcz nie będą już przepuszczać transportów. Podróż nocą, tak jak mówił Detlef, raczej odpadała. Pozostawało więc zaskoczenie. Na ten czas wymyśliła, że podzielenie się na dwie grupy udające transporty, pozwoliłoby im przejść pierwszą kontrolę i zaatakować równocześnie oba stanowiska. Jeśli odcięliby tym sposobem trzecią grupę od głównych sił Granicznych, tamci, byli by mniej groźni. Może nawet podatni na ataki.

Tego rodzaju myśli kłębiły się w głowie Leonor i prawie zapomniała o kruku, który nie chciał spełnić drugiego życzenia. Uznała jednak, że i tak się coś od niej należy. Gdy powoli zbliżali się do jaskini pomyślała sobie w jego kierunku.

- Ten drugi krasnolud, który teraz nie jest z nami dziwnie się na ciebie patrzył. Najpewniej bardzo cię nie lubi, a w czasie naszej nieobecności, mógł nawet coś w związku z tym wykombinować. Nie znam się na obronie el duende zaklętego w kruka, więc chyba niewiele ci pomogę, ale uważaj na siebie.

Oczywiście kłamała, bo Estalijczycy znali się na wszystkim więc na walce z duchami i ich obronie zapewne też. Ale w tym momencie mogła tej wiedzy nie pamiętać, więc w zasadzie nie było to kłamstwo. Poza tym to Duende był jej coś winien, a nie ona jemu.

W jaskini Leonor pokazała mapę wszystkim i podzieliła się tym co wymyśliła w drodze. Przynajmniej z tymi, którzy chcieli słuchać. Pokiwała też głową na słowa Loftusa i spróbowała spędzić trochę czasu z dziewczyną. Ją jednak oprócz tego, że miała wypowiedzieć przy niej różne akolickie i pokrzepiające słowa interesowało też coś innego. Co mianowicie zrobił kruk w więźniarce. Na razie jednak zamierzała przy niej posiedzieć i wysłuchać wszystkiego co miała do powiedzenia, nie wymądrzając się zbytnio. Na bezrybiu i rak ryba, jak mawiają Estalijczycy i w pewnych niezwykłych okolicznościach, ktoś mógł uznać Leonor, za kobietę nadającą się do zwierzeń.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline