Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2019, 17:34   #17
Lavandula
Konto usunięte
 
Lavandula's Avatar
 
Reputacja: 1 Lavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputację
Przebywanie w świętym miejscu działało kojąco, lecz przez to ciężko mi szło skupienie na otaczających mnie ludziach. Ludzie przywiązani do doczesności są tak monotonnie podobni do siebie w porównaniu z niemal cudowną różnorodnością świętych. Posłuszeństwo stanowi drogę do wolności, pokora - drogę do radości, a jedność - drogę do własnej osobowości. To kim jestem jeszcze pozostawało zagadką, którą jeśli Bóg-Imperator pozwoli, kiedyś rozwiążę. Na razie czułam się zagubiona... i miałka.

Nie wiem co bardziej mnie poruszyło - widok zbezczeszczonego ciała, czy drugiego plugastwa? Oba te wydarzenia, do tego jedno zaraz po drugim, wywoływały konsternację i plątały perspektywę. Wpierw on: dumny, zimny i wyniosły. Przechadzał się korytarzami Nekropolii z wysoko uniesioną głową, bez opiekuna za plecami. Jakże mu zazdrościłam, a podziw wypełniał moje serce dając cichą nadzieję, że może kiedyś mnie również dane będzie. Widząc jego szybko oddalające się plecy żałowałam, iż nie dane mi będzie nigdy porozmawiać z nim choćby króciutkiej chwili.

Same zwłoki sprawiały dołujące wrażenie... potraktowano go jak heretyka. Może ktoś miał do niego pretensje z przeszłości, albo wydawało mu się, że wie o zmarłym coś, przez co niegodzien był spoczywać na świętym gruncie.

W powietrzu zabrzmiały pierwsze pytania, wydane przez jednego z Agentów, wysłannik Mistrza też mówił, nakreślał sytuację. Jedna rzecz szczególnie sprawiła, że stężałam nieruchomo.

Wedle jego słów potwierdzono pozostałości po Osnowie, więc po to mnie tu przywieziono... ale dlaczego? Skoro na miejscu znajdowało się bardziej doświadczone plugastwo. Nie zamierzałam jednak narzekać, wszak właśnie postawiono mnie na progu tak długo wyczekiwanej szansy.

Patrząc na ciało sięgnęła do kieszeni i zacisnęłam palce na kawałku materiału. Nabrałam powietrza i wstrzymałam oddech, gładząc palcem chropowato-miękką powierzchnię niewielkiej laleczki. Mojego maleństwa...

Wypuściłam powietrze nosem dopiero, gdy za zamkniętymi oczami widziałam dokładnie jej twarz, wyszytą koślawo czarną nicią. Niepotrzebne bodźce jeden po drugim ulegały odcięciu, aż pozostałam tylko ja i ona... i problem, nad którym zamierzałam się pochylić.


Inwokacja+Psyniscencja





 
Lavandula jest offline