Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2019, 18:58   #80
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Pogadanki ciemnym świtem,

Ranek 20 Brauzeit 2518 KI, obóz w Gryfoniej Kniei

Valdis spałą snem płytkim, owszem padła na swoje posłanie i przykryła się kocem niby zbroją która oprócz świata zewnętrznego miała ją chronić od złych myśli. Na szczęście kiedy śni się płytko to nie ma snów. Często tak spała jako dziecko, kiedy musiała schować się pod łóżkiem. Wtedy musiała, albo spanie w kryjówce podczas kiedy jej matka miała “gościa” albo spanie w zimnej stajni. W czasie takiego wyboru stękanie dwojga ludzi i trzeszczenie łóżka nie jest tak nieprzyjemne jak zimny wiatr wdzierający się przez szpary w ścianach obejścia dla zwierząt przejezdnych.

Sen płytki był najsłabszą formą wypoczynku ale czasami był jedyną na jaką można było sobie pozwolić. Może gdyby nie on Saxa nie obudziłaby się na dźwięk krzyczącego Felixa. Ta noc po prostu nie chciała się skończyć! Najpierw bandyci a teraz złe sny. Niepokojące było że dziewczyna nigdy by nie pomyślała że Felix by się czegokolwiek bał. Zmartwiło ją to na tyle że kiedy ten wyszedł w mrok poza obóz sama wstała i poszła za nim. Zabierając swój bukłak. W końcu zaczęła się poranna szarówka nie było sensu już się kłaść...choć na pewno dziewczyna to odpokutuje podczas dzisiejszego marszu.
- Felix? - Szepnęła by nie zmącić ciszy jaka na nowo nastała w obozie. - Jesteś tu…?

- Tutaj. - Odparł łowca z niedaleka. - Już wracam. -

Kiedy się obejrzał dziewczyna była już przy nim patrząc tymi swoimi zasmuconymi szarymi oczyma. - Co ci tak zmąciło sen? - spytała sięgając dłonią ku jego licu. Policzek, a potem czoło chciała się upewnić że myśliwy nie zapadł teraz w jakąś gorączkę.


- Nic mi nie jest
. - Odparł Felix uśmiechając się nieznacznie. - Po prostu... Po prostu jeszcze nie walczyłam w tak dużej potyczce jak dzisiaj i widać bardziej mnie to ruszyło niż myślałem. - Wydusił z siebie w nagłym przypływie szczerości. - Ale nic to. Przejdzie. - Zapewnił z całą stanowczością jaka był w stanie zebrać. - Już jest lepiej. - Delikatnie ściągnął dłoń Saxy z czoła lecz jeszcze jej nie puszczał.


- D..dobrze…-
Odpowiedziała dziewczyna spuszczając wzrok. - Martwiłam się o ciebie…- Widać było, że sama nie wie co powiedzieć jak kontynuować. W końcu druga dłoń wyciągnęła bukłak wypełniony ciemnym piwem przed siebie z takim impetem że w ciszy słychać było ciche *pum*. - Myślałam żeś spragniony.


- Nie inaczej.
- Felix odpowiedział już zupełnie dla niego normalnie z lekko rozbawionym tonem i przyjął bukłak. Po dużym łyku oddał odkorkowane naczynie Saxie. - Napijesz się ze mną?


- Próbujesz mnie upić w środku lasu Panie Mayer? -
Saxa sama wymusiła na sobie swój zadziorny ton. Skoro myśliwy pokazywał że zamierza dzielnie zebrać się do kupy to ona uważała że powinna zrobić to samo przynajmniej by nie być dla niego ciężarem. No i dla innych ...ale głównie by nie być ciężarem dla Felixa. - Oddawaj! - Powiedziała stanowczo i upiła duży łyk trunku.


- Oczywiście.
- Odpowiedział zadowolony z reakcji dziewczyny Felix. - Posiedzimy tu jeszcze chwile? Tak cicho i spokojnie. - Przysiadł na obalonym pniu drzewa i poklepał miejsce obok siebie. - Chwila i wracamy. - Zapewnił.


- Szelma…- Mruknęła dziewczyna przysiadając się koło niego.
Długo milczeli, w końcu to Valdis oparła głowę na jego ramieniu. Cisza nadal się przedłużała by być przerwana słowami służki niczym trzepotem skrzydeł spłoszonego bażanta.- Chyba z tymi strzałami to miałam więcej szczęścia niż rozumu co by było gdybym zamiast tego zbira trafiła konia? Albo...Oliwie?!

- Byli by trafieni? -
Zapytał w odpowiedzi myśliwy. - Ale nie trafiłaś, bandyta nie ukradł konia i nic nie zrobił Olivii. Dobry strzał i tyle. Też mi czasem wychodzi. - Zażartował. - W walce nie ma czasu na rozmyślania. Trzeba robić tak, jak podpowiada instynkt. -


Znowu chwilowa cisza zanim padła odpowiedź dziewczyny. - Na pewno masz racje...po prostu...to wszystko było … to wydarzyło się tak szybko...i teraz się zastanawiam czy coś mogłam zrobić lepiej...szybciej...co jeśli znowu będziemy musieli walczyć...zab…- Nie dokończyła, zadrżała czy to z chłodu czy to z niepokojących myśli. Przytuliła się mocniej do chłopaka by odpędzić to cokolwiek wprawiło ją w to drżenie.

Felix objął ją ramieniem przelotnie wspominając nagie ciało, które przyśniło mu się dosłownie parę chwil wcześniej. - Poradziłaś sobie świetnie i nic ci się nie stało, więc wszystko zrobiłaś dobrze. Zbiry śledziły naszą magiczke od dłuższego czasu, więc jak wszystko dobrze pójdzie to już nic poważniejszego się nie wydarzy. -

- Nie mów tak o niej! -
Powiedziała pośpiesznie dziewczyna i obejrzała się w stronę obozu gdzie stał namiot szlachcianki. - A jeśli ona wie że nie mówisz o nie ‘Wasza Miłość’?! Jeszcze cię w coś zmieni z Oliwią za brak szacunku. -


- A! "Wasza Miłość." Wiedziałem, że coś mi z głowy wyleciało, tylko nie mogłem sobie przypomnieć co. - Odparł Felix. - Ale z tego co pamiętam mieliśmy się tak zwracać DO niej, a z nią teraz nie rozmawiam, więc powinienem być bezpieczny.

- Drwisz sobie. - Mruknęła nie do końca zadowolona, Felix nie wiedział jak niebezpieczny potrafi być urażony szlachcic. Ona nie wiedziała na pewno co może zrobić urażony szlachcic miotający tajemnymi mocami, ale wyobraźnia podpowiadała jej że dużo nieprzyjemnych rzeczy. - Ale dobrze jak sobie chcesz. Tylko nie truchtaj do mnie jak cię zmienią w dzika czy inne zjadliwe zwierzę z lasu.

- A wygonisz mnie jak zostanę na resztę życia łasicą? - Zapytał przymilnie. - Będę ci przynosił najlepsze gołębie! I orzechy. - Zapewnił. - To może jeszcze po łyku tego dobrego piwa? To może być mój ostatni... -

- Nie będę skazańcowi odmawiać…
- Powiedziała teatralnie Valdis i podała mu piwo. Sama też upiła łyk.

- Robi się widno chyba nie ma co się kłaść. Wrócę i zacznę przygotowywać śniadanie, coś pożywnego po tak nieprzespanej nocy będzie nas głód gonił … wracasz ze mną? -


- Zawsze. -
Odparł Felix, jednak nie ruszył się ze swojego miejsca czekając na ruch Saxy. Idąc za nią będzie miał z pewnością lepszy widok niż jakby miał iść obok. - Będę zaraz za tobą. Ścieżka wąska. - Uzasadnił zupełnie poważnie.


- Dobrze.
- Saxa wstała i zabrała jeszcze dobrze wypełnione naczynie. Ruszyła z powrotem ale po dosłownie po trzech krokach zatrzymała się i odwracając głowę na tyle na ile pozwalała jej ludzka szyja odezwała się. - Nie bój się ...nie pozwolę by cię w coś zmieniły. -

Jej kroczki na ściółce na nowo rozległy się.
Zatrzymały się dopiero przy ognisku, gdzie dziewczyna na nowo roznieciła płomienie. Po chwili powoli podgrzewały się na nich kawałki mięsa wyjęte z zapasów. Obok, na budzących się towarzyszy czekały pokrojone już pajdy chleba.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 01-10-2019 o 19:38.
Obca jest offline