Nawet jeśli dyrektor Losandro kochał porządek, to w tym momencie tego zamiłowania nie było widać. Pomieszczenie wyglądało tak, jakby ktoś wywrócił zawartość półek do góry nogami, a właściciela gabinetu zarżnął, a potem stąd zabrał - być może w celach konsumpcyjnych.
Ale aktualny lokator zdawał się tym nie przejmować. Klęczał, promieniując światłem z oczu i dymiąc dziwną mgłą.
- Ciekawie to wygląda. - Arthmyn na wszelki wypadek wolał nie przekraczać progu. - Ale widzę coś takiego pierwszy raz w życiu.
Zastanawiał się, czy zacząć rozmawiać, czy zamknąć drzwi, najpierw zabijając tamtego. Przed podjęciem decyzji rzucił wykrycie magii. |