Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2019, 13:29   #152
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Matka Olga może była wredna, jak wrzód na zadzie, i to w trakcie jazdy wierzchem, ale gotować potrafiła. I choć była podobno ślepa, radziła sobie wystarczająco dobrze. Siedzieli na ziemi, kociołek odsunęli poza ogień, a wiedźma dorzucała co jakiś czas do ognia parę suchych, iglastych gałązek. Płomień buchał mocniej na króciutką chwilkę, po czym od razu przygasał, a w górę unosił się niewielki kłąb gęstego, białego dymu, który szybko rozwiewał się w powietrzu.

- Jedzcie, synkowie, jedzcie, trza wam sił. Wojna idzie. Tak mówią duchy.

Przez chwilę wyglądała i zachowywała się jak dobrotliwa babulinka. Gdy jednak Gnimnyr nazwał ją babcią, odwróciła się gwałtownie w jego stronę. W jej oczach, gdzieś za bielmem, coś jakby poruszyło się, ciemna plama czy robak. Starucha przymknęła powieki, jej głowa odchyliła się w tył, a wargi rozwarły odsłaniając pożółkłe resztki zębów. Głos, który wydostał się z jej ust, nie był jej głosem.

- Idzie zło i śmierć... Las i góry żyją...

Przewróciła się na plecy. Alyana położyła ją na boku, podkładając poduchę pod głowę i przykrywając kocem.

- To duchy... Mówią przez nią... Idźcie już...

Yarislav nie czekał na dokładkę i wyszedł pierwszy, starając się usilnie myśleć o Alyanie, nie wiedźmie. Rusłan spróbował jeszcze przed namiotem namówić dziewczynę na zaklęcie swojego konia. Blondynka przyszpiliła go wzrokiem, jej spojrzenie niemal wwiercało mu się w mózg.

- Ja... – mówiła zaskakująco nieśmiale, z rumieńcem na policzkach. – Nie potrafię. Nie mam tego daru. Duchy nigdy do mnie nie przychodzą. Wybaczcie, muszę do Matki.

Uciekła niemalże, chowając się w namiocie, a nim Rusłan coś powiedział usłyszał za sobą męski głos.

- Jestem Janko, z klanu Trzech Strumieni. Dzieciaki, którym pomogliście głównie z naszego rodu, a jeden z nich to syn mojej siostry. – Obok niego stała biała jak śnieg kobyła. Ściągnął przyczepiony do siodła łuk i skórzany kołczan ze strzałami. – Swój podobno straciłeś w górach. Niech ten dobrze ci służy.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline