Że niby ja? Gnimnyr był zaskoczony reakcją wiedźmy na prośbę o dokładkę. Zamiast mu grzecznie dolać chochlę rzepichy, ta zaczęła wieszczyć. Znów Góry Szaleństwa dały o sobie znać. Potulnie opuścił namiot wraz z dwójką towarzyszy. Nie było sensu dopytywać się o znaczenie słów, które padły w transie. Krasnolud wiedział, że starucha nie będzie w stanie nawet ich sobie przypomnieć, nie mówiąc już o tłumaczeniu, co znaczą.
- Chyba nie wybieracie się na tą wojenkę? – zapytał Yarislava i Rusłana jakiś czas potem. Chciał zaopatrzyć się w odpowiednie przedmioty, potrzebne do eksploracji jaskini i wrócić do niej. Sprawdzić co znajduje się pod ziemią. – Mamy ważniejsze rzeczy na głowie niż mszczenie się na jakichś dzikusach.