Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2007, 21:16   #144
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Delikatne stuknięcie w ramie otrzeźwiło Almiritha. Już podczas obrotu dłoń powędrowała ku rękojeści miecza, kiedy zamiast kolejnego wroga, zobaczył śliczną dziewczynę z koszem pełnym pachnących kwiatów. Potrząsnął głową jakby chciał pozbyć się jakichś omamów. Grymas na pięknej i dostojnej twarzy elfiego wojownika, świadczył o tym, że szermierz jeszcze raz przeżywał w duszy wydarzenia, których niedawno był uczestnikiem.

*****

Cios...atak prawym ostrzem... parada... blok zaostrzonych pazurów...grymas na potwornej twarzy opętańca. Ramiona uginają się pod siłą uderzenia demona, a ostrza mieczy niebezpiecznie zbliżają się do twarzy... i znów atak... finta... wypad z lewej.. cios w płuco... ostrze tnie miękką tkankę.

Almirith myślał, że to się nigdy nie skończy, jego siły słabły, a demon jakby stawał się silniejszy. Szalejąca wokół pożoga, fruwający Trryk i mocarne ciosy Maygara i wirujące ostrza Srebrnego Lwa - sprowadziły na szaleńca śmierć.

*****

Elf cofnął się na widok kwiaciarki, zaskoczony nagłą zmianą scenerii i nowymi osobami, które widział także w upiornej komnacie kilka chwil wcześniej. "Azyl - co to za miejsce?" - pomyślał. Rozejrzał się dookoła po schludnych ulicach i jego mieszkańcach, którzy nijak nie przypominali obdartusów spotkanych w magicznej szkatule. Spojrzał na swe bogate odzienie i na widok kolorów zapragnął mieć na sobie swój zielony płaszcz i elfią kolczugę. Niestety zaginęła ona wraz z jego cennymi sejmitarami, "to tylko najmniejsze przewinienie na długiej liście naszego ciemiężyciela" - pomyślał.

Podszedł jeszcze raz do przestraszonej kwiaciarki, wyciągając dłonie w przyjaznym geście. Sięgnął po piękną orchideę, która zapachem przypominała mu ojczyste lasy i ogrody jego rodaków. Ujął ją delikatnie w swoje dłonie i klękając przed niziołką, złożył ją na jej ręce, mówiąc: - To twój talent Sae i emocje nas ocaliły, ogień twojej duszy zniszczył demony, ratując nam życie. Mam u Ciebie dług, w razie niebezpieczeństwa moje życie skończy się przed twoim - ukłonił się raz jeszcze.

Wstał i staną obok Maygara, ściskając szponiastą dłoń staremu przyjacielowi. - Twoja siła jest bardzo przydatna rogaczu - uśmiechnął się chcąc rozładować napiętą atmosferę. Spojrzał na "nowych" towarzyszy", próbując się dowiedzieć czegoś ciekawego.

Słowa rudowłosego wydały się mu słuszne: - Jestem Almirith, zgadzam się z twoją propozycją. Myślę, że powinniśmy połączyć siły by pokonać naszego ciemiężyciela.Myślę, że możecie wnieść coś nowego do tego co już wiemy. Jak się dostaliście do tego koszmaru, może wiecie coś więcej niż my o tym który nas więzi w tych przeróżnych miejscach.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451

Ostatnio edytowane przez merill : 02-08-2007 o 07:20.
merill jest offline