Umorli stał za Imrą. Kobieta wyraźnie chciała się wykazać, więc nie wziął na siebie ani zadania chronienia innych swym ciałem, ani zabijania... bramy? Niemniej jednak stał w gotowości, na wypadek gdyby coś poszło nie tak.
- Myślicie, że jest dla niego jakaś nadzieja? Musimy go zabijać? - spytał z niecodzienną dla niego łagodnością w głosie. Wiedział, że to kultysta i jego śmierć (ciała, które kiedyś do niego należało?) byłaby dla nich wszystkich pożyteczna, ale jako krasnoludzki paladyn czuł się nieco dziwnie, myśląc o mordowaniu kogoś bezbronnego. Co innego, gdyby stanął do walki, wtedy to tak, ale w obecny sposób wydało mu się to zbytecznie okrutne. |