Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2019, 19:25   #82
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
ROZDZIAŁ II - ZŁAMANE CZARNE PIÓRA
Une w ksiungach łuczone rzekali, coby czorne ptactwo tępić, a gonić, bo heraldy Pana Wrona jego łoczyskami są, a uszyskami! Tedy pamiętujcie, coby wrony płoszyć, a szypami w nie szyć, a kiejdy jakie łapniecie, truchła na chałupach wieszajcie, cojby insze wrony strachowały! Tejdy Pan Wron was nie nawiedzi!" - fragment "Wroniego Lamentu".


Późne popołudnie, 20 Brauzeit 2518 KI, obrzeża Gryfoniej Kniei

Trupy leżały na polance i w otaczających ją zaroślach, stratowanych i połamanych w trakcie zaciekłej walki, naznaczonych plamami zakrzepłej czarnej krwi. Saxa Valdis przyglądała im się w milczeniu, jedną ręką ściskając wyjęty z kołczanu łuk, drugą zaś zasłaniając usta i nos przed nieznośnym odorem padliny. Wzrok służki co chwila odwracał się ku jaśniejącej pomiędzy pniami drzew odsłoniętej przestrzeni, ku sięgającemu po horyzont trawiastemu morzu Veldu. Równina wydawała się wzywać ją ku sobie, zachęcać swym bezkresem do opuszczenia groźnego półmroku zielonej gęstwy.

Polanka usytuowana była na samym skraju Gryfoniej Kniei, na jej południowych obrzeżach. Otoczona prastarymi potężnymi drzewami, opasana wielkimi paprociami i krzewami leszczyny, w innych okolicznościach mogła sprawiać uroczne wrażenie, ale teraz – przeistoczona w miejsce okrutnej rzezi – budziła w młodej kobiecie jedynie odrazę.

- Cięcia zadane mieczami – oznajmił stojący w rozkroku Hans Hans, trzymający prawicę na rękojeści wiszącego u boku ostrza i spoglądający bacznie na kucającą obok Olivię. Uczennica mistrza Kabanoscha sprawiała wrażenie pogrążonej w głębokim transie, pełnym posępnej fascynacji widokiem zwłok. Ściskanym w dłoni sękatym konarem ustawicznie trącała głowę najbliższego z trupów, obracając ją na przemian to w jedną, to w drugą stronę.

- Ktoś się tutaj znał na rzeczy – dodał łysy osiłek – Rąbanina jak na rzeźnickim straganie. Prawie tak dobrze to wygląda jakbym to sam zrobił.

- Rany od długich kling, na dodatek zadane od góry – oznajmił wsparty na orężu Franz – Ci, którzy ich zabili to ludzie. Albo zwierzoczłeki.

- Gdyby to były zwierzoludy, trupy pewnikiem byłyby nadgryzione – wtrącił natychmiast Felix, który przez cały czas krążył między zwłokami przyglądając im się bacznie – A tutaj ani śladu ugryzień. To musieli być ludzie.

- Ktokolwiek to uczynił, dał nam kolejny pretekst ku temu, aby opuścić ten las – oświadczyła z wysokości swego siodła pani Lautermann, siedząca po męsku na grzbiecie wierzchowca, z kosturem przełożonym przez kolana - Nie jest tu bezpiecznie. Mogli to być druhowie tych, którzy nas w nocy napadli?

- Nie, wasza miłość - pokręcił głową Mauer - Tamci szli naszym tropem od Remer, od przeciwnej strony. To ktoś inny.

- Jakby na to nie spojrzeć, wyświadczyli nam przysługę - wtrąciła wciąż kucająca nad trupem Olivia - Inaczej nam przypadłaby ta robota. Wyglądają niepozornie, ale kto je tam wie.

Wetknąwszy koniec kostur pod brodę zabitego dziewczyna uniosła jego pokraczną głowę w górę i wejrzała głęboko w zamglone bursztynowe oczy, dziwnie kojarzące się jej z kocimi ślepiami.

- Gobliny z podziemnych jam - Franz splunął siarczyście pod nogi, powiódł nienawistnym wzrokiem po zbroczonych czarną posoką niewielkich ciałach, po nieludzkich gębach, drobnych kiełkach i pazurzastych palcach. Okrywające stwory strzępy szat, szytych najpewniej ze zrabowanego ludziom sukna, nie wystarczyły do litościwego ukrycia przed oczami Saxy gruzłowatej skóry, pełnej krost, szram po źle zagojonych ranach i plam grzybiczej infekcji skóry.

Martwe gobliny roztaczały wokół siebie odrażający fetor, zupełnie inny od słodkawego trupiego odoru zwyczajnej padliny.


Wytrwale maszerując na południowy wschód, późnym popołudniem dotarliście do krawędzi puszczy i widzicie już między drzewami rozległe morze wysokich traw. Lecz w ostatniej chwili los zesłał Wam jeszcze pod nogi przykrą niespodziankę pod postacią pobojowiska zasłanego dwoma tuzinami zasieczonych okrutnie nocnych goblinów.


 
Ketharian jest offline