Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-10-2019, 21:21   #81
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Ranek 20 Brauzeit 2518 KI, Gryfonia Knieja

Poranek okazał się przeraźliwie chłodny, aczkolwiek dzięki łaskawości Taala nie powitał wędrowców nieprzyjemną mżawką. Posiliwszy się naprędce i zwinąwszy obozowisko, objuczeni dobytkiem przyboczni Ametystowej Czarodziejki ruszyli śladem jej idącego stępem konia. Zmierzali na południowy wschód, ku odległej o pół dnia drogi krawędzi puszczy. Maszerowali w milczeniu, pamiętni wydarzeń minionej nocy i bacznie rozglądający się wokół siebie. Nic nie wskazywało na to, by ktoś nadal ich śledził; nic nie kazało podejrzewać, że z nocnej rzezi uszedł z życiem choć jeden rzezimieszek - ale wyniesiona z tej przerażającej przygody nauka mocno zapadła większości Remerczyków w pamięć.

Nie zamierzali pozwolić na to, aby niebezpieczeństwo ponownie znalazło się równie blisko.

Pozostawili po sobie zdeptaną i unurzaną w krwi trawę, stygnące popioły zgaszonego ogniska, wypełniony bezgłowymi trupami płytki dół i zawinięty w podarte na pasy płaszcze łup pod postacią oręża i skórzanych pancerzy, podwieszony pod gałęziami okazałego dębu rosnącego nieopodal wiatrołomu. Pan Niers znał się na tym, co robił i doskonale zabezpieczył przeznaczoną do późniejszego spieniężenia zdobycz, więc pozostawiali ją w głuszy bez większego żalu, wdzięczni losowi za to, że im oszczędził niesienia dodatkowych funtów bagażu.

Kiedy zielona gęstwa zamknęła się za postaciami podróżnych i w wiatrołomie zapadła wypełniona szelestem listowia cisza, przez chwilę zagościł w tym miejscu pozorny bezruch. Przerwał go cichy trzepot skrzydeł, najpierw sporadyczny, później coraz częstszy. Czarne wrony jedna po drugiej siadały na konarach otaczających wiatrołom drzew, przeskakiwały z jednej gałęzi na drugą, krakały ochryple zdradzając swe wielkie ożywienie.

Najwięcej ptaków obsiadło drzewa wokół jaru, w którym Mauer pogrzebał pod cienką warstwą ziemi okaleczone zwłoki zbójców. Ich szkaradna ptasia muzyka niosła się daleko w las, niczym złowróżbna przepowiednia wieszcząca nadejście złych czasów.

Lecz adeptka Ametystowego Kolegium i jej towarzysze byli już zbyt daleko, aby te ostrzeżenie usłyszeć.


KONIEC ROZDZIAŁU PIERWSZEGO

Szanowni, niniejszym obwieszczam zakończenie pierwszego rozdziału wspólnej przygody. Ponieważ zaś poczułem się szczerze winien promowania na forum miękkiej pornografii (na dodatek stylizowanej na slaaneshycką), postanowiłem ubiec tutejszych srogich adminów i dokonać samoukarania skazując się dobrowolnie na pół roku bana.

Tym samym drugi rozdział przygody rozpoczniemy w kwietniu przyszłego roku!


 

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 02-10-2019 o 07:17.
Ketharian jest offline  
Stary 04-10-2019, 19:25   #82
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
ROZDZIAŁ II - ZŁAMANE CZARNE PIÓRA
Une w ksiungach łuczone rzekali, coby czorne ptactwo tępić, a gonić, bo heraldy Pana Wrona jego łoczyskami są, a uszyskami! Tedy pamiętujcie, coby wrony płoszyć, a szypami w nie szyć, a kiejdy jakie łapniecie, truchła na chałupach wieszajcie, cojby insze wrony strachowały! Tejdy Pan Wron was nie nawiedzi!" - fragment "Wroniego Lamentu".


Późne popołudnie, 20 Brauzeit 2518 KI, obrzeża Gryfoniej Kniei

Trupy leżały na polance i w otaczających ją zaroślach, stratowanych i połamanych w trakcie zaciekłej walki, naznaczonych plamami zakrzepłej czarnej krwi. Saxa Valdis przyglądała im się w milczeniu, jedną ręką ściskając wyjęty z kołczanu łuk, drugą zaś zasłaniając usta i nos przed nieznośnym odorem padliny. Wzrok służki co chwila odwracał się ku jaśniejącej pomiędzy pniami drzew odsłoniętej przestrzeni, ku sięgającemu po horyzont trawiastemu morzu Veldu. Równina wydawała się wzywać ją ku sobie, zachęcać swym bezkresem do opuszczenia groźnego półmroku zielonej gęstwy.

Polanka usytuowana była na samym skraju Gryfoniej Kniei, na jej południowych obrzeżach. Otoczona prastarymi potężnymi drzewami, opasana wielkimi paprociami i krzewami leszczyny, w innych okolicznościach mogła sprawiać uroczne wrażenie, ale teraz – przeistoczona w miejsce okrutnej rzezi – budziła w młodej kobiecie jedynie odrazę.

- Cięcia zadane mieczami – oznajmił stojący w rozkroku Hans Hans, trzymający prawicę na rękojeści wiszącego u boku ostrza i spoglądający bacznie na kucającą obok Olivię. Uczennica mistrza Kabanoscha sprawiała wrażenie pogrążonej w głębokim transie, pełnym posępnej fascynacji widokiem zwłok. Ściskanym w dłoni sękatym konarem ustawicznie trącała głowę najbliższego z trupów, obracając ją na przemian to w jedną, to w drugą stronę.

- Ktoś się tutaj znał na rzeczy – dodał łysy osiłek – Rąbanina jak na rzeźnickim straganie. Prawie tak dobrze to wygląda jakbym to sam zrobił.

- Rany od długich kling, na dodatek zadane od góry – oznajmił wsparty na orężu Franz – Ci, którzy ich zabili to ludzie. Albo zwierzoczłeki.

- Gdyby to były zwierzoludy, trupy pewnikiem byłyby nadgryzione – wtrącił natychmiast Felix, który przez cały czas krążył między zwłokami przyglądając im się bacznie – A tutaj ani śladu ugryzień. To musieli być ludzie.

- Ktokolwiek to uczynił, dał nam kolejny pretekst ku temu, aby opuścić ten las – oświadczyła z wysokości swego siodła pani Lautermann, siedząca po męsku na grzbiecie wierzchowca, z kosturem przełożonym przez kolana - Nie jest tu bezpiecznie. Mogli to być druhowie tych, którzy nas w nocy napadli?

- Nie, wasza miłość - pokręcił głową Mauer - Tamci szli naszym tropem od Remer, od przeciwnej strony. To ktoś inny.

- Jakby na to nie spojrzeć, wyświadczyli nam przysługę - wtrąciła wciąż kucająca nad trupem Olivia - Inaczej nam przypadłaby ta robota. Wyglądają niepozornie, ale kto je tam wie.

Wetknąwszy koniec kostur pod brodę zabitego dziewczyna uniosła jego pokraczną głowę w górę i wejrzała głęboko w zamglone bursztynowe oczy, dziwnie kojarzące się jej z kocimi ślepiami.

- Gobliny z podziemnych jam - Franz splunął siarczyście pod nogi, powiódł nienawistnym wzrokiem po zbroczonych czarną posoką niewielkich ciałach, po nieludzkich gębach, drobnych kiełkach i pazurzastych palcach. Okrywające stwory strzępy szat, szytych najpewniej ze zrabowanego ludziom sukna, nie wystarczyły do litościwego ukrycia przed oczami Saxy gruzłowatej skóry, pełnej krost, szram po źle zagojonych ranach i plam grzybiczej infekcji skóry.

Martwe gobliny roztaczały wokół siebie odrażający fetor, zupełnie inny od słodkawego trupiego odoru zwyczajnej padliny.


Wytrwale maszerując na południowy wschód, późnym popołudniem dotarliście do krawędzi puszczy i widzicie już między drzewami rozległe morze wysokich traw. Lecz w ostatniej chwili los zesłał Wam jeszcze pod nogi przykrą niespodziankę pod postacią pobojowiska zasłanego dwoma tuzinami zasieczonych okrutnie nocnych goblinów.


 
Ketharian jest offline  
Stary 05-10-2019, 10:32   #83
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Felix krytycznie przyjrzał się goblinim trupom, jednak bardziej niż one same interesowały go ślady pozostawione po walce, a w szczególności po zwycięskiej drużynie. Rozmiar i kształt butów, głębokość i długość kroków określające wagę i wielkość. Czy mieli konie? W całym tym zadeptanym pobojowisku było to utrudnione, ale nie niemożliwe do określenia. Tak, jak i kierunek w którym oddaliła się zwycięska grupa, która albo nie poniosła strat, albo zabrała swoich zmarłych ze sobą.

- Musimy ruszyć dalej. I to szybko, żeby znaleźć jakieś miejsce na obóz przed zmrokiem. Truchła już śmierdzą i bogowie jedni wiedzą jakie cholerstwo ściągnie na żer. Wilki jeszcze odgonimy ogniem, ale jak przylezą zwierzoczłeki to będzie problem. - Zaproponował łowca zwracając się do Franza. - Podwójne warty to teraz oczywistość. - Dodał już jakby do wszystkich, odwracając się i rozglądając dookoła, a w szczególności w kierunku ich marszu.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 05-10-2019, 20:01   #84
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Późne popołudnie, 20 Brauzeit 2518 KI, obrzeża Gryfoniej Kniei

Młody myśliwy starannie przeczesał pobojowisko, przyglądając się zarówno znaczącym ciała goblinów ranom jak i połamanej zgniecionej trawie, rozbryzgom krwi oraz innym pozostawionym na polance śladom. Przez dłuższą chwilę kucał w kilku miejscach, które go szczególnie zaciekawiły, marszcząc czoło w głębokiej zadumie.

Potem powrócił ku wciąż siedzącej w siodle czarodziejki, w palcach jednej dłoni obracając nadżarte rdzą prymitywne ostrze z ciemnego żelaza. Był to kiepsko obrobiony nóż o kościanej rękojeści, wyszarpnięty ze sztywnej ręki bezgłowego goblina zaszlachtowanego pośrodku polany na podobieństwo gotowej do uboju świni.

- To musiała być duża grupa, wasza miłość, mała nie podołałaby tak licznej bandzie. I jak Franz powiada, to najpewniej byli ludzie. Świetnie władający orężem rębacze, widać po tym jak chwacko wyrżnęli te paskudy. Nie myślę, aby kogokolwiek ze swoich stracili, wokół jeno goblińską juchę widać. Nie obozowali na tej polanie, najpewniej jedynie ją przecinali w drodze na południe. Tak, poszli na południe, z grubsza w tę samą stronę, co my. I mieli konie, chociaż nie wiem, ile, bo ślady są mocno zniszczone.

Katerina Lautermann podziękowała Felixowi kiwnięciem głowy, przeniosła spojrzenie na widoczny skraj lasu i pieszczony wiatrem step rozciągający się poza ostatnimi drzewa.

- Nazbierajcie chrustu na opał, na równinie będzie brakowało drewna - poleciła - I nadal miejcie oczy szeroko otwarte. Tutaj nie jest bezpiecznie.

Wykonałem dla Felixa dwa utajnione rzuty 1k100, na Przeszukiwanie oraz na Spostrzegawczość. Na podstawie uzyskanych wyników skonstruowałem powyższą scenkę.


 
Ketharian jest offline  
Stary 05-10-2019, 21:07   #85
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Późne popołudnie, 20 Brauzeit 2518 KI, obrzeża Gryfoniej Kniei

W szumie drzew i traw zdawała się rozbrzmiewać dawno wygrana muzyka szamanów


Przykucnięta przy zwłokach pokracznego nieludzia czarownica, szukała zgodna własnej naturze okruchów prawdy, nie prawd największych, gotowych rozwiązań, bardziej przyczyn tego co widziała. Pierwotnego trzepotu skrzydła motyla. - Ćmy raczej.- pomyślała. Raz jeszcze obróciła łeb goblina, zasłaniając usta rękawem, nie chroniąc się od smrodu, bo ten już otulił całą grupę na podobieństwo pijanej matki tulącej dziecko, które przed chwilą biła, ale lękając się morowego powietrza, i odgradzając usta od rojów much przyciągniętych z pobliskiej łąki. Ich natarczywe bzyczenie wytrącało Olivię ze skupienia w wyobraźni zdając się kpiącymi śmiechami.

Czy mogły drwić z gry, którą prowadziła wcześniej owego dnia.
Nie nachalnie, nigdy za dużo o sobie, wystrzegać się monologów. Ludzie nudzą się słuchaniem, pragną konwersacji. Pytania i dowcipy. Dobre kłamstwo opakowane jest w pięć warstw prawdy. - przypominała sobie fragmenty z "Filozofii Sławy", autorstwa Juliana Gardena i taktykę tą stosowała, miała nadzieję z powodzeniem, tamtego dnia. Naraz uczuła niepewność. Niepewność i tak pachniała lepiej od zabitych goblinów.

Oderwała zahipnotyzowany wzrok od truchła na słowa Felixa, to przypomniało jej, że miała dowiedzieć się czy Valdis jest dziewicą, bo jeśli się nie pospieszy, wszystko będzie czasem przeszłym, gdyż jurny myśliwy zdawał się kipieć niczym nagrzany sagan. Olivia zmęczona podróżą i kłamstwami na wieży prawdy, zapomniała już o ubrudzonej rękawiczce, będąc brudną całą, nie przestawał jednak trapić ją stan niewinności Saxy. Zmarszczyła nos, powstała z przysiadu, odór jednak mimo nadziei dziewczyny nie zelżał, za to wiatr od polany jeszcze bardziej potargał jej włosy. Powiodła wzrokiem po pobojowisku, uznając z przykrością, że czarodziejka ma niezbitą rację i rozsądnym byłoby opuścić to miejsce jak najszybciej, nie byłaby jednak sobą nie wtrącając swoich trzech groszy.

- A to się da wyśledzić Felixie ilu zbrojnych ich napadło? Warty taki talent więcej niż złoto. - Ruszyła z miejsca obchodząc pierwsze, drugie, trzecie zwłoki. - Jeśli by ich konni napadli, to rany byłyby tylko na głowie i ramionach, czy tak jest? Właśnie, kto kogo tu napadł i jak dawno? Czy to się nie koreluje z naszym wieczorem ostatnim, jak lustro wielokrotne, choć krzywe, tego co się tam wydarzyło? - Silniejszy podmuch przyniósł nieco świeżego powietrza. - Powinniśmy się schronić, tu czuję się jak na tarczy. A dlaczego te pokraki nie uciekły, skoro ponad dwudziestu głowy położyło? - Uniosła obie brwi, co czyniła rzadko, właściwie tylko spontanicznie kiedy była z siebie dumna, jak teraz zadanym kluczowym w jej mniemaniu pytaniem. I odwrócona do grupy wyglądała wtedy promiennie i zjawiskowo, niczym wyczekiwany, a niespodziewany jednak wschód słońca.

Wiedząc, że wypowiedziała najważniejsze, a cierpliwość słuchaczy mogła już się skończyć, bądź co bądź mieli prawo być zmęczeni. Wyjęła z kieszeni plecaka skórzaną maseczkę, podbitą srebrem, a zasłaniającą nos i usta. Zawiązała troki luźno z tyłu głowy, szlachetny metal miał właściwości lecznicze, a maseczka skutecznie chroniła od strzelenia gafy bez zastanowienia. W Bechaufen taka część garderoby w niektórych kręgach literatów była absolutnym wymogiem. Trzeba się było przynajmniej chwilę zastanowić nad odpowiedzią, zdejmując przedmiot z twarzy. Nie było to w stylu młodej dziewczyny, ale ułatwiało jej jak zauważyła kontakt w nowych grupach.

Na skórze wygrawerowana była sentencja poety Cypriana Norwida:
Odpowiednie dać rzeczy słowo.

Wciąż czując się zbytnio na świeczniku, Olivia poprowadziła srokacza przez stratowane pole pokrzyw, których tak żałowała. Właściwie zaczęła żałować kiedy przez nie przechodziła. Jakby jakieś genius loci ganiało ją w duchu. Zdeptane, rośliny zabite w imię walk zwierząt, czemu winne, a ona jeszcze tam z koniem, ale to była najlepsza droga do pobliskiego dębu, kuszącego wiekową mądrością lasu.

Chroń mnie ojcze, słaby jestem,
Przerósł ojca syn już dawno,
Wielki, pcha się w stare ręce,
Te są wciąż miłością silne.


Szczegóły łgarstw Olivii, pozostawimy na inną chwilę, tymczasem kieruje się w okolice dęba Starodzieja, bo się jej wydaje, że jest zbyt widoczna. To do drzewa ta modlitwa na koniec.

Trochę czasu przy trupach spędziła, proszę tedy Mistrza o test spostrzegawczości. Ewentualnie o odpowiedzi na pytania zawarte w fabularce, a kierowane do towarzyszy.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 05-10-2019 o 23:21.
Nanatar jest offline  
Stary 05-10-2019, 21:44   #86
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- W tym bałaganie? Nie ma szans. Zaatakowała ich mocna grupa. - Felix odpowiedział Olivii. - Konie były, wiec konni pewnie też. Przeca ich nie wlekli za sobą na pokaz. Ile? Nie wiem. Bałagan. Kiedy? Więcej niż dzień bo zaczęły dobrze śmierdzieć. - Kontynuował kiedy lokalna magiczka zakładała dziwaczną maskę. Pewnie aby uchronić się przed smrodem gnijących trupów. Sprytnie.

- I jestem całkiem pewien, że to właśnie gobliny zostały zaatakowane. To z reguły tchórzliwe, małe kurwie i nie rzucają się na silniejszych, albo jeśli nie są pewne zwycięstwa. Jeśli już to by zrobiły zasadzkę, a to nie jest na nią miejsce jak pewnie widzisz. Może nie zdołały uciec przed konnymi i tu je dopadli? Co za różnica. Trupy jak trupy i wiemy gdzie ruszyli ci, co je pozabijali. W naszą stronę. Tylko nie wiem jeszcze czy to dobrze, czy źle. -
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 06-10-2019, 09:57   #87
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Wieczór 20 Brauzeit 2518 KI, trawiasta równina Veldtu

Ciemna ściana Gryfoniej Kniei znalazła się tak daleko za wędrowcami, że przypominała już tylko czarną kreskę powleczoną wzdłuż krawędzi północnego widnokręgu. Przed oczami Remerczyków rozciągała się w zamian pozornie bezkresna trawiasta równina, z rzadka naznaczona łagodnymi pagórkami i zielonymi zagajnikami. Podmuchy nadciągającego od strony Gór Krańca Świata wiatru wprawiały morze traw w niekończące się falowanie, a szelest ich wysokich źdźbeł tworzył w uszach podróżnych miarową melodię odwiecznej natury.

Uwolnieni od zasłaniającej wzrok gęstwy, od podstępnie wykręcających kostki korzeni i chłoszczących po ciele krzewów, ludzie i konie z miejsca ruszyli raźniejszym tempem, ale po kilku godzinach znowu dało im się we znaki zmęczenie. Bezkres stepu sprawiał wrażenie tkwienia w miejscu, odbierał poczucie pokonywania drogi. Jakim cudem Franz Mauer odnajdywał w takim miejscu właściwy kierunek i czy aby na pewno się w swoich szacunkach nie mylił, tego Olivia nie wiedziała, ale nie miała innego wyjścia jak tylko brodatemu przewodnikowi zaufać.

Olivia miała wcześniej sposobność oglądać mapy Ostermarku, co prawda kiepskiej jakości, ale wciąż pozwalające jej umiejscowić senne puszczańskie Remer względem innych geograficznych lokalizacji. Wiedziała, że gdzieś za południowym widnokręgiem trawiastą równinę przecinały wody rzeki Brunwasser, łączącej się na wysokości Elbingu z nurtem Dolnego Talabeku. Wiedziała, że na zachodzie, po przeciwnej stronie wielkiej rzeki, rozciągały się Jałowe Wrzosowiska przecięte prastarą krasnoludzką Drogą Kadrinu. Tam właśnie tętniły życiem miasteczka i wioski prowincji, lecz towarzyszący pani Lautermann Remerczycy zmierzali w stronę wschodu, coraz bardziej oddalając się od względnie cywilizowanego serca Ostermarku. Krok za krokiem posuwali się ku budzącym groźny szacunek Górom Krańca Świata, wciąż jeszcze niewidocznym dla ich oczu, ale czającym się w żywej wyobraźni Olivii tuż poniżej horyzontu.

Step wydawał się wyjałowiony z rozumnego życia. Raz wędrowcy ujrzeli niewielkie stado dzikich koni, które pomknęło w głąb trawiastego morza spłoszone widokiem ludzi. Parokrotnie drogę przecięły im równie płochliwe zające. Melodyjne pokrzykiwania stepowych ptaków, ukrytych w bezpiecznych trawach, dawały jawnie do zrozumienia, że pozornie pusty Veldt żył naturalnym rytmem zazdrośnie skrywając przed oczami przypadkowych wędrowców swe sekrety.

Kiedy krwiście czerwona tarcza słońca dotknęła zachodniego widnokręgu, Ametystowa Czarodziejka nakazała rozbicie nocnego obozu. Idąca większość czasu tuż przy jej strzemieniu Olivia przyjęła tę decyzję ze skrywaną ulgą, bo do zmęczenia powodowanego forsownym marszem doszło jeszcze znużenie konwersacją z panią Lautermann. Adeptka Kolegium zadawała dziewczynie pytania związane z jej edukacją w Bechafen, a czyniła to w irytujący sposób sugerujący, iż nie przywiązuje do dotychczasowych osiągnięć Olivii większej miary. Pamiętna przestróg sędziego Brunsteina i ostrożna w doborze słów kierowanych do tak wpływowej persony, młoda Hochberg musiała ustawicznie lawirować w gąszczu pytań i odpowiedzi, co tylko pogłębiło jej paraliżujące członki zmęczenie.

Idący przodem Franz Mauer obrał za miejsce popasu niewielki liściasty zagajnik, mogący posłużyć za doskonałą kryjówkę przed wścibskimi spojrzeniami. Gęste krzewy i pnie drzew pozwalały żywić nadzieję, że płomienie nocnego ogniska będą słabo widoczne z głębi stepu, a nadto oferowały dość opału, by wędrowcy nie musieli się ubiegać jeno do tego zapasu chrustu, który nazbierali w Gryfoniej Kniei.

- Co tam wisi na drzewach? - odezwała się w pewnej chwili idąca pełnym znużenia krokiem Saxa - Widzicie to? Czarne takie?

Franz uniósł prawicę nakazując zwolnić kroku reszcie wędrowców, bo i on zauważył niewielkie czarne kształty uwieszone do niższych gałęzi niektórych drzew, kołyszące się delikatnie na wietrze. Nie bacząc na ten ostrzegawczy gest, dźgnięta uczuciem ożywczej ekscytacji Olivia wyminęła brodatego przewodnika i zbliżyła się do krawędzi zagajnika spoglądając szeroko otwartymi oczami na czarne kształty.

- Czy to... - za plecami usłyszała głos młodziutkiej służki - Na łzy Shallyi, cóż to może znaczyć?!

Muszę Wam coś zdradzić - tak się nakręciłem kreując w wyobraźni tę mroczną straszną scenę, że sam siebie przestraszyłem i teraz muszę się uspokoić, więc chwilowo nic więcej nie napiszę!


 
Ketharian jest offline  
Stary 06-10-2019, 11:45   #88
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Wieczór 20 Brauzeit 2518 KI, trawiasta równina Veldtu
Służka z obrzydzeniem i fascynacją patrzyła na te martwe istoty. Powoli opowieści jakie opowiadała jej matka i członkowie karawany z jakąś kiedyś mieszkała stawały się rzeczywistością. Potwory w lesie, porywające ludzi i zjadający ich żywcem.
- To chyba dobrze że ktoś te poczwary wytłukł. Gdyby tego nie zrobił jeszcze przyszło by nam z nimi walczyć. - Odezwała się Saxa bardziej do Felixa niż do kogokolwiek innego, ale wiadomo, że było ją słychać. Mimo że Saxa uważała, że skoro potwory zostały wybite to nie ma czego się tutaj bać to smród był na tyle nieprzyjemny, że z ulgą przyjęła decyzje o odejściu. Zgodnie z poleceniem Szlachcianki Saxa przeznaczyła trochę czasu by nazbierać chrustu. Było jej średnio wygodnie niosąc naręcza badyli ale uznała, że nie wypada jej narzekać.

Droga była długa ale widok trawiastego morza i buszujących w nim zwierząt zachwycił służkę że chwilowo zapomniał o zmęczeniu. Przynajmniej do momentu rozbicia kolejnego obozu. No i wypadało przyszykować strawę dla wszystkich, przynajmniej nie trzeba będzie tego robić w marszu. Wchodzą za Franzem do gęstwiny dziewczyna kątem oka zauważyła coś.

- Co tam wisi na drzewach? - odezwała się w pewnej chwili idąca pełnym znużenia krokiem Saxa - Widzicie to? Czarne takie?
Chwilę przyglądała się kształtom. - Czy to... - i w końcu rozpoznała co to.

Ściągnięte ciasno rzemykami, na kawałkach długich sznurków kołysały się martwe wrony. Otwarte w przedśmiertnych konwulsjach dzioby, zeszklone czarne oczy, wykrzywione podkurczone łapki - nieżywe ptaki sprawiały wrażenie upiornych dekoracji rozwieszonych na konarach przez szalonego zabójcę czerpiącego niezrozumiałą przyjemność z mordowania zwierząt. Był ich tuzin, rozwieszony na drzewach wokół skraju zagajnika.

- Na łzy Shallyi, cóż to może znaczyć?! - cicho krzyknęła Saxa wczepiają się w idącego obok niej Felixa by odwrócić wzrok od tej niepotrzebnej masakry stworzeń. - Kto mógłby być tak okrutny!
 
Obca jest offline  
Stary 06-10-2019, 13:17   #89
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- Może gobliny. Może insza cholera. Tak czy inaczej trzeba mieć się na baczności. - Felix odpowiedział Saxie, ale mówił na tyle głośno, żeby słyszeli go wszyscy.

Martwe kruki może i wyglądały upiornie, ale koniec końców nie zrobiły na łowcy aż takiego wrażenia. Dotychczasowe przygody i znaleziska w postaci zasieczonej grupy zielonoskórych zupełnie je przyćmiły i tliła się w nim jedynie odrobina ciekawości, kto mógłby tu żyć i je tak porozwieszać. I w jakim celu? Ostrzeżenie czy jakieś klątwy? Albo talizmany ode złego...

- Rozbijemy obóz, a ja ułożę suche gałęzie dookoła obozu w pewnej odległości. Szeroki pierścień poza obrębem światła będzie idealny, wiec uważajcie, żeby sami w niego nie wleźć. Jakby co próbowało się podkraść to albo się zaczepi, albo je nadepnie i w ciemności łatwiej będzie dosłyszeć. - Zaproponował łowca rozglądając się za dogodnym miejscem na rozpalenie ognia.

- Oczywiście warty podwójne jak wcześniej mówiłem. I trzeba się ustawić tak, aby dziewczyny nie wartowały same razem. Silniejszy ze słabszym w razie najgorszego. Broń pod ręką. - Zakomunikował i zabrał się do przygotowań.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.

Ostatnio edytowane przez Cattus : 06-10-2019 o 13:44.
Cattus jest offline  
Stary 06-10-2019, 14:04   #90
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Karl spokojnie przyglądał się powieszonym wronom. Podjechał koniem pod drzewo, uśmiechnął się i osłaniając dłonią oczy, zaczął śledzić horyzont, ze szczególnym uwzględnieniem pól i okolicznych łąk.

Koń, czując truchła ptaków zarżał zaniepokojony, jednak rzezimieszek pogładził go po długiej szyi.
-Stój...spokój mi tu. Nic się nie dzieje - uspokoił konia pewnym głosem.

- Te stworzenia powiesiły okoliczne potwory.Tak. Niewątpliwie, świnko. Potwory chodzące na dwóch nogach. Najpewniej śmierdzące, i zarośnięte - zaśmiał się, obracając się w stronę Saxy.
- Wieśniacy - wyjaśnił i wzruszył ramionami - trupy wron porozwieszane na drzewie płoszą inne wrony, które wyjadają plony z pól. Niechybnie gdzieś jest jakieś sioło, lub wieś, może jakaś chata - odparł beznamiętnie znudzonym głosem i objechał drzewo dokoła.
- No, chyba, że to czarna magia. Ale ta nam niestraszna. Z panią Lauterman i Olivią, duchy i wilkołaki pójdą precz - zachichotał, trącając kapeluszem jedną z wron wiszącą na drzewie.
-Tfu, plugastwo.... - zaklął i splunął pod drzewo.

-Franz, poszukasz śladów? Gdzieś to może być jakaś ścieżka, co ją kmiotkowie używają. Może będzie gdzieś w okolicy jak dach nad głową - zasugerował patrząc na tropiciela z wysokości siodła.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172