Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2019, 12:56   #688
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Docowe ustalenia

Loftus, Karl i Walter mieli posępne miny.
- Mamy problem i to poważny. - Zaczął Loftus swój monolog. Mówił szybko, ściszonym głosem. - Jest mało czasu, ale gdy Was nie było odwiedził nas Markus Tivioli, Magister Kolegium Cienia z Meissen. Tak jak myślałem, choć niektórzy wątpili, to on przejął kontrolę nad okolicznymi Goblinami i szarpię Granicznych, to z nim mieliśmy potyczkę na rzece. Tak jak też przewidziałem poszedł naszym tropem z uwagi na zawirowania magii, które mnie prześladują. To udało mu się wytłumaczyć, ale jego priorytetem jest sprawa demona. Chciał na Was zastawić pułapkę, wykorzystać gobliny i zabić Leo, kruka i ewentualnie Was, gdybyście stanęli w jej obronie. Wszak przetrwanie Imperium wymaga ofiar. - Loftus popatrzył na niziołka i khazada i gestem ręki pokazał aby mu nie przerywali gdyby mieli taki zamiar. - Powstrzymałem go i wzięłam odpowiedzialność za likwidację demona w swoje ręce, zapewniłem, że demon nie wejdzie na ziemię Imperium. Ponieważ demon natychmiast by go wykrył, to się wycofał choć z pewnością nie jest daleko. Muszę mu zresztą przygotowąć wiadomośc co do naszych dalszych działań i ewentualnych sugestii dla niego. Ale wracając do sedna sprawy, według Mistrza Markusa, demon potrafi czytać w myślach i jest naprawdę potężny. Z racji, że nie ma wśród nas żadnego Hierofanty, nie ma możliwości bezpośredniego jego odesłania. Jedyne rozwiązanie jakie widzi Szary Czarodziej to zabicie Leonory. Dla mnie to ostateczność, czym się mu naraziłem. Demon prawdopodobnie wie więc o planie jaki szykowałem od jakiegoś czasu. Część osób z oddziału zdążyłem już w niego wprowadzić, liczyłem jednak, że spróbuje się go przeprowadzić w bardziej sprzyjających okolicznościach. Zgaduję, że skoro nie został przyzwany, a był uwięziony w złotym klinie, to jeśli straci naczynie, a jest nim kruk to utraci zdolność oddziaływania na otoczenie. - Mag wyjął fajkę, którą otrzymał od Olega. - Możemy spróbować zadziałać teraz, albo czekać na resztę i spróbować coś zrobić później. Skoro jednak demon potrafi czytać w myślach, może dowiedzieć się o spotkaniu z Mistrzem Markusem. Jeśli nie podejmiemy działań, to on podejmie je przeciwko nam. Przed nami będą Graniczni, a za naszymi plecami mistrz magii i gobliny. Obawiam się, że fizyczny atak na ptaka nie ma szans powodzenia. Demon może się go spodziewać, a wozem rzucił jak zabawką. Natmoiast ta fajką która trzmam w rękach jest zatruta, dym mocno odurza i według Olega powali człowieka. Na kruka powinien tym bardziej zadziałać, możliwe że wywołuje wymioty. Wy musicie pilnować aby Leo się nie wtrąciła, można by też na ptaszysko zarzucić jakiś worek, sieć, czy koc. Cokolwiek, co nie pozwoli mu odlecieć. Jeśli się uda, to pozostaje kwestia zabezpieczenia przeklętego przedmiotu. Jeśli nie, musicie natychmiast zaatakować ptaka, choćby używając jednego z ładunków np. zapalających, a gdyby było źle to zabić Leo. Demon pewnie zemści się na mnie więc będziecie mieli chwilę na działanie. Może bogowie będą nam sprzyjali. Jeśli jednak teraz nic nie zrobimy, to o całej sprawie musisz powiadomić Detlefie swojego krewniaka Galeba, tak aby Leo się nie zwiedziała.

- Uderzyłeś się w głowę czy jak? Serio demon? - zapytał zdziwiony Bert - Jeśli to prawda i zrobimy zadymę teraz, to jest szansa że nie wykonamy zadania. Przełęcz trza zablokować teraz, albo cały wysiłek pójdzie na marne. Stryczki szykują nam w armii nie za cholernego kruka, tylko za niewykonanie rozkazu.

- Chciałbym żebym to było uderzenie w głowę. Ale tak, to cholerny demon, Leo go w jakiś sposób uwolniła i siedzi sobie w ptaku. Pierwotnie miałem taki zamiar, zająć się tym jak sprawa z przełęczą będzie zakończona. Mistrz Markus chciał ten problem rozwiązać od razu, zwyczajnie Was zabijając. Nie wrócilibyście nawet do kopalni. Walter i Karl potwierdzą. Loftus spojrzał w ich stronę, a Ci przytaknęli. – Demon jest potężniejszy niż mogło się zdawać, podobno potrafi czytać w myślach. Zwlekanie jest ryzykowne, raz że jeśli demon przejrzy spisek, to nie mamy z nim szans, a dwa jeśli nie zajmiemy się tym problemem zajmie się nim Kolegium Cienia, a nas wszystkich uzna za kultystów i problem który trzeba zlikwidować dla dobra Imperium. Zyskałem na czasie, ale Demonem trzeba zająć się teraz lub na samej przełęczy.

- Do tej pory więcej zamieszania zrobiłeś swoimi zaklęciami, magu. - Odezwał się Detlef. - Nie wiem, czy jest jakiś demon w tym ptaku, ale słyszę to już od kolejnej osoby… Jak dla mnie możemy go zatłuc, ale Leo? Durna i zapewne niespełna rozumu, ale skoro demon siedzi w ptaku, to jej chyba nie musimy ruszać… No i jak go złapać - siecią może nakryć, a później przywalić czymś ciężkim. Jeśli jednak stwór jest mocny, to i tak może się wyrwać. Galeb ma runiczny nóź - mówił, że to dobre na te istoty, którym nie straszna zwykła stal. Choć ja myślę sobie, że po prostu trzeba tą stalą przywalić odpowiednio mocno.

- Nie wiem o jakim zamieszaniu i czarach mówisz, jak na razie parokrotnie uratowały one wszystkim życie. Choćby na polanie, w trakcie bitwy, u wiedźmy i w paru innych miejscach. Musiałem nagiąć zasady posługiwania się eterem, a konsekwencje tego mogły być paskudne. Zresztą z tego co usłyszałem to Leo w chwili uwolnienia demona była z Tobą i Galebem, jakiś czas po tym jak opuściliście oddział. Możemy się więc przerzucać oskarżeniami, ale chyba nie w tym rzecz.Loftus nerwowo spoglądał ku wejściu do kopalni. – Próbuje zrobić wszystko, żeby Leonora nie została zgładzona. Choć za uwolnienie Demona to jej się to należy. To Markus Tivioli posługując się goblinami chce ją zabić, Was niejako przy okazji też chciał. Macie to gdzieś, Wasza sprawa, tyle że powstrzymując Mistrza Markusa i ja teraz odpowiadam za to głową. Zwabienie kruka biorę na siebie, oswajałem go z eterem, karmiłem. Skuszę go na jakiegoś pędraka, albo kawał mięsa. A skoro Demon jest taki potężny, to obawiam się, bezpośredni atak mu niewiele zrobi. To ostateczność, choć runiczne ostrze może coś zadziała. Ale gdyby pozbyć się jego naczynia, to możliwe że nie mógłby oddziaływać na otoczenia. Wolicie czekać, to czekamy, ale znacie konsekwencję. Żadnego myślenia o demonie w pobliżu Leo i kruka. Mistrz Kolegium Cienia lub jego goblin przyjdzie tu po moją wiadomość dla niego. Zjawi się jak tylko opuścimy kopalnie. Nie mógł osobiście czekać bo demon by go wykrył.

- Kolejny czarownik i do tego brata się z plugawymi grobimi! - Detlef prychnął niezadowolony. - A może on na usługach zielonoskórych i na szkodę Imperium oraz dawi pracuje? Nie mamy dość ludzi tutaj, ale mam nadzieję, że w karaku szybko go wywęszą i za bratanie z grobimi odpowiednio nagrodzą. - Dodał.
- A co do twoich zaklęć i Leo - miałam na myśli to, że wyłącznie efekty twojej mocy były widoczne, a graniczni uznali cię nawet za władającego demonami. Co do Leo mamy tylko przypuszczenia, ale ponieważ nie znam się na tym, to mogę przyjąć, że słuszne.

- Ten czarownik nie brata się z goblinami, a wykorzystuje przeciwko Granicznym. Tak by łupiły niechronione Wissenlandzkie wioski, zamiast tego wspierają wysiłki Imperium w wyparciu naszych wrogów. Zamiast walczyć z dwoma przeciwnikami, oni walczą przeciwko sobie, wzajemnie się zabijają i to pod naszymi rozkazami. - Dla maga było to oczywiste, krasnoludzka zawziętość i nienawiść w stosunku do goblinów była szeroko znana. Ritter domyślał się, że ten fakt mógł wpłynąć na postrzeganie sprawy przez Detlefa. - Zresztą wybacz, byłem, jestem rozdrażniony. Nie ważne co Graniczni myślą, ważne co my wiemy. Leonora jakiś czas temu, gdy dawała nam figurki sama mówiła głośno o demonie, że uwolniłą go ze stołu i było jej go żal. Uznałem, to za majaki, bo jego demoniczna natura była przyćmiona przez klątwe wiedźmy, wir magii i brzmiała zbyt abstrakcyjnie nawet jak na Leo. Tak czy inaczej jedyny sposób, żeby mistrz Markus nie wykorzystał swojej mocy i goblinów przeciwko Leo i nam przy okazji, w ramach walki z choasytami i sługami demonów. To rozwiązanie problemu demona na własną rękę teraz lub na przełęczy! Jeśli później, to musimy uważać na swoje myśli i zamiary. Tak czy inaczej zaraz jak minęliśmy Hornfurt mówiłem, że Markus Tivioli mógł kierować goblinami i że pójdzie naszym śladem. Większość wątpiło, uważało że nawet jeśli mam rację to go nie zainteresujemy. Uparłem się żeby zostawić mu wiadomość i to dzięki temu nas nie kąsał po drodze. Więc może tym razem uwierzycie, że jeśli czegoś nie zrobimy, to w najlepszym razie zamiast stryczka czekają nas tortury i stos. - Mag zakończył posępnie.

- Mogę zdjąć ptaka z kuszy, bezpiecznie na odległość - zaproponował Bert - Kwestia jest taka czy to coś da, jeśli bełt nie będzie poświęcony, czy coś tam?

- Rozwiązania siłowego wolałbym pracować w większej grupie, albo jako ostateczność w przypadku porażki z otumanieniem. - Loftusowi powoli zasychało w gardle, albo od przydługich tyrad, albo od stresu. - Teoretycznie mógłbym umagicznić broń, ale demon może to odkryć. Szczególnie, że posługując się eterem obecnie za każdym razem mocno ryzykuję. Dlatego spróbowałbym podstępu i późniejszego przekazania przeklętego klina z demonem mistrzowie magii, niż próbę bezpośredniej likwidacji demona. Mistrz Kolegium Cienia nie sugerował ataku na ptaka, a na naszą akolitkę i dopiero po jej likwidacji atak na kruka. Z drugiej strony mame te emblematy od Leo, które teoretycznie mają nas przed krukiem demonem chronić. Ale nie potrafię ocenić ich rzeczywistej przydatności. Niezależnie od wyboru opcji, podstęp czy rozwiązanie siłowe, będzie musiało nam sprzyjać nasze przeznaczenie, bogowie czy los. A najlepiej to wszystko na raz.

- Jak się sierżant zgodzi - niziołek spojrzał wymownie na Galeba - to i ja się zgadzam. No i najlepiej jakbyś wyznaczył co mamy robić, żeby akcja poszła szybko i sprawnie. W końcu to ty się znasz na magii.

- Kończy nam się czas. Jeśli idzie po mojemu, to zwabiam kruka częstuje dymem w dziób Walter zarzuca na niego koc, według Olega można spróbować okadzić ptaka, choć gwarancji nie dawał . Kadetka pilnuje kucy i trzyma się z daleka bo nie ma figurki od Leo chroniącej przed demonem. Karl pilnuje, aby Leo się nie wtrąciła i ją przytrzymuje. Jeśli bogowie nam dopiszą i kruk zwróci klin to zabezpieczamy go, oddamy Mistrzowi Kolegium Cienia i w liście może wybornie Leonorę oraz zaproponujemy wspólny plan działania. Jeśli sprawa się rypnie i demon mi się odwinie to walicie w niego wszystkim co mamy. Może nie zrobi ze mną tego co z wozem bojąc się, że kopalnia zwali mu się na łeb i stanie się jego grobowcem. Jeśli kruk będzie odporny na ciosy, to trzeba unieszkodliwić Leonorę. - Loftusowi się ten plan nie podobał, ale dawał mu on jakąś nadzieję. - Jeśli chcecie od razu bez zabawy zaatakować kruka. To uderzecie na niego od razu jak tylko wróci z Leo do kopalni, a ja spróbuje ewentualnie powstrzymać Leonorę. Demon bez problemu wykryję próbe rzucenia czaru więc w pierwszej fazie Wam nie pomogę. Choć mistrz Markus wyraźnie zaznaczał, że najpierw trzeba unieszkodliwić osobę która przyzwała, bądź uwolniła demona. Więc i tu interwencja bogów przy Waszym ataku będzie potrzebna. Ewentualnie czekamy na powrót reszty grupy i działamy przy kolejnym noclegu, uprzedzając wcześniej Olega, Galeba i Gustawa, lub prosimy Markusa Tivioli o interwencję i informujemy go o naszej dalszej drodze. Z pewnością przygotuje zasadzkę i pewny naszej współpracy, uderzy na Leonorę i demona, a to sporo bieglejszy czarodziej ode mnie. Wspólnie mamy największe szanse, ale poświęcamy w ten sposób Leonorę.

- Tak sobie myślę… - Detlef odezwał się ponownie po chwili milczenia - że ten demon to tak naprawdę nie przeszkodził nam, ani krzywdy nie wyrządził… Oczywiście daleki jestem od tego, by uznać towarzystwo demona za przyzwoitość, ale jak dotąd nie uczynił chyba Ostatnim nic złego. - Krasnolud podrapał się po brodzie w zadumie. - Nie dbam o gada, ale jakoś nie widzi mi się, żeby Estalijkę bić za durnotę - skąd mogła wiedzieć, że stwór z ćwieka wylezie i do ptaszydła wniknie?
- Rzekłeś, że ten drugi czarownik nie chce demona na ziemiach Imperium… - tutaj ziemie krasnoludów, ale mogę się założyć o brodę, że też nie chcą takich istot u siebie. Ale jeśli Leo pójdzie ze swoim ptakiem na ziemie granicznych? Albo wróci do siebie, do Estalii? - zastanawiał się - Nie złamiesz słowa magu, a do tego nie trzeba będzie krzywdzić tej szurniętej dziewki. Wiem, że durna, ale ona nasza jest. Walczyła i przelewała krew razem z nami nie raz i dwa. Nie godzi się zabić jej po tym wszystkim. Jeśli zaklęcia nie mogą jej uwolnić, to niech odejdzie w spokoju. - Powiedział spokojnym, ale pewnym głosem. Widać było, że zdania łatwo nie zmieni i skrzywdzić Estalijki nie pozwoli.
- Może jest jakiś sposób uwolnić ją tak, żeby nie musiała umierać… - dodał w zadumie bardziej do siebie, niż do innych.

Mag opadł z sił, westchnął głośno i postanowił raz jeszcze przedstawić sprawę.
- Cała ta rozmowa wzięła się z tego, że nie chciałem aby Leo została zabita, z Wami zresztą przy okazji. Jej śmierć to ostateczność gdyby podstęp i w razie porażki, bezpośredni atak na krukodemona zawiódł. - Loftus wiedział, że kończy im się czas, więc próbował się nie rozwlekać. - Podobny argument do twojego wzbudził w Mistrzu Magii tylko niechęć i podejrzliwość co do mojej osoby. To co mówisz przyjacielu brzmi jakby to były podszepty tego demona, to że ja próbuje uratować Leo też może jest wpływ demona. Nie wiemy jak on oddziałuje na nas i jakie ma ukryte cele. Jeśli Leo pójdzie na ziemię granicznych, czy do Estalii, to my wszyscy zginiemy jako osoby wspierające chaosytkę. Uważam, że mój plan ma nikłe szanse na powodzenie, ale to jedyna opcja, która może pozwoli unieszkodliwić demona i ocali Leonorę. Decyzja należy do Ciebie, albo wchodzimy w to wszyscy teraz, albo ryzykujemy, że demon przejrzy nasze myśli i czekamy na resztę i kolejną dogodną okazję.

- Plan jest bardzo niepewny - twierdzisz, że demon może nas pozabijać, a podstęp wcale nie musi się udać. - Odparł krasnolud - Z drugiej strony Imperialny czarownik zamierza bez pardonu pozabijać nas, przy okazji ubijania demona, który jak dotąd nic mu ani Imperium złego nie uczynił. Że o nas nie wspomnę. Nie wiem, jak bogowie człeczyn, ale Bogowie Przodkowie nie są zbyt skorzy do wyręczania dawi w swoich zadaniach, zatem niespecjalnie liczę na ich interwencję w starciu z demonem. Gada trzeba pokonać własnymi siłami, a jeśli czyny dawi spodobają się Przodkom, to mogą pomóc... lub tylko przyglądać się z aprobatą.

- Wracając do tego krukodemona, jak go nazwałeś. - Brodacz kontynuował - Wydaje mi się, że większe szanse mielibyśmy przeciwko temu czarownikowi i jego plugawym sprzymierzeńcom. Ale pewnie nie chciałbyś stawać przeciwko swoim, co? - zapytał retorycznie. - Dlatego sądzę, że wyjścia są dwa: pierwsze to powiedzieć Leo, że musi odesłać kruka, o ile to możliwe, albo opuścić oddział i ruszyć na południe. Nie widzę powodu, dla którego demon miałby próbować mścić się na nas za taką decyzję - naraziłby wtedy Leo przecież. Estalijka odeszłaby żywa i przy odrobinie szczęścia trafiłaby gdzieś, gdzie mogliby jej pomóc. A demon nie zagrażałby Imperium. To podobne rozwiązanie do tego, gdyby demon przejrzał nasze zamiary i uciekł - czy wtedy twój kolega także próbowałby nas zabić?
- Druga możliwość jest taka, że możemy spróbować ubić gada gdzieś na przełęczy, gdzie szykując się do walki z granicznymi nie będzie niczym podejrzanym nakładanie run czy zaklęć na ostrza. Ani szykowanie ładunków, którymi zasypiemy przełęcz. Gdyby udało się wtedy ptaka otumanić i razem z ładunkiem cisnąć gdzieś w worku, to może zablokujemy przełęcz i pozbędziemy się demona za jednym razem.

- Na razie czekajmy na powrót reszty. Demon dotąd nie próbował nas skrzywdzić, czarownik z goblinami poczekają, aż ruszymy dalej - zatem odpocznijmy i cieszmy się tą chwilą spokoju. - Powiedział z przekąsem. - Kilkorgu za nas przyda się zmiana opatrunków, jak sądzę. - Dodał.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline