Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2019, 14:12   #689
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Kadetka odwróciła uwagę Leonory na tyle długo by reszta drużyny mogła nie tylko uknuć plan, ale i go zrealizować. Skończyło się jednak jedynie na knuciu.

Leonora także miała czas na myślenie. "Miejsce gdzie dziesięciu ludzi mogło zatrzymać stu" mogło być w miejscu do którego nie dotarli, jako że doszli tylko do "szczytu" przełęczy i obecnego tam posterunku. Mogło być także gdzieś po drodze, przegapione przez nich ponieważ nie szli szlakiem ale ścieżkami krasnoludów które były wytyczane dla szybkiego poruszania się w ukryciu, a nie dla walorów widokowych. Albo, co było najprawdopodobniejszą opcją, opis miejsca był czymś co bardowie nazywają "licentią poeticą", a cała reszta - przesadą, albo wręcz kłamstwem. Ewentualnie mogło nie chodzić o zatrzymanie murem tarcz ale jakoś inaczej, na przykład spuszczając lawinę kamieni i utrudniając udrożnienie przejścia. A zapewne po trochę z kilku wyjaśnień.

Oleg, którego zapatrywania i cele życiowe niewiele odbiegały od zapatrywań i celów Brockowych ludzi szybko znalazł z nimi wspólny język. A najemnicy jak to najemnicy - mogło brakować żarcia ale nie alkoholu. Oleg był więc Olegiem bardzo zadowolonym, nawet jeśli jego zdolności poznawcze nieco na tym ucierpiały. Ale i jego nowi kompani niewiele uwagi poświęcali ścieżkom, którymi prowadził ich Galeb.

Gdy w końcu wszyscy spotkali się w kopalni i podzielili wieściami i planami oraz zjedli i odpoczęli (a Leonora, niezabita i niewkurzona niezabiciem kruka narysowała z pamięci mapę) okazało się, że jest już za późno by do końca tego dnia bezpiecznie przeprowadzić wszystkich na Przełęcz. Po części dlatego, że nie można było iść w czterdziestu chłopa naraz, bo wtedy zawsze ktoś się potknie, zrobi hałas albo spadnie w przepaść bo w tłoku nie takie rzeczy się dzieją i trzeba było podzielić się na małe grupki. A głównie dlatego, że najmici Brocka wyzwoleni spod jego wzroku skorzystali z okazji by się nachlać (w czym dzielnie sekundował im Oleg).

Wyruszyć można było dopiero późnym rankiem ósmego Erntezeita. Zrobiło się nieco chłodniej, ale wiatr osłabł. Chmury zakrywały czwartą część nieba, zanosiło się na przelotny deszcz. Podzieleni na kilka małych grupek i prowadzeni po dwie naraz przez Galeba i Detlefa najemnicy dotarli na Przełęcz podobnie jak reszta Ostatnich.
Sytuacja na posterunku granicznych niczym nie różniła się od wczorajszej, może poza tym, że wartownicy częściej spoglądali w niebo.
Popołudnie było pochmurne i były spore szanse, że do wieczora popada. Trzeba było decydować czy spróbować ataku korzystając z dobrej pogody, czy zaatakować w deszczu, mając nadzieję, że bardziej zaszkodzi on obrońcom i pomoże atakującym maskując ich ruchy.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline