Mały mugolski domek na przedmieściach. Spory ogródek w którym rosły zarówno kwiaty jak i zioła i winorośl pnąca się po jednej z bocznych ścian. Ot zwykły dom. A jednak nie gdyż był on zamieszkały przez małżeństwo czarodziejów i ich syna. Spał on właśnie w swym pokoju. Na plakatach widnieli zawodnicy quidditcha zaś na półkach porozstawiane były książki i zabawki zarówno magiczne jak i mugolskie. Było już dość późno gdy Joshua się obudził. Przeciągnął się leniwie i leżał tak jeszcze chwilę wpatrzony w sufit. W końcu zebrał się w sobie i podniósł z łóżka. Przeciągnął się znowu i przeczesał dłonią rozczochraną czuprynę. Nic to oczywiście nie dało bo on był po prostu zawsze rozczochrany. Najpierw skoczył do ubikacji by załatwić sprawy porannej toalety. Następnie ubrał się w czarny T-Shirt i granatowe jeansy. powoli zszedł do kuchni, trzeba było coś zjeść. Po ciszy panującej w domu łatwo odgadł że ojciec dalej ścigał tego gościa, który zamienił dziesięciu mugoli w świnki morskie. Może nawet było to dla niektórych zabawne ale ojciec Joshuy pracował jako auror i przydzielono mu zadanie schwytania tego czubka. Przynajmniej nie było to zbyt karkołomne wyzwanie... nie musiał się martwić po raz kolejny o ojca walczącego z różnymi mordercami i tym podobnymi typami spod ciemnej gwiazdy. Mama zapewne poszła już do pracy w swym sklepiku ze składnikami eliksirów. Część z nich pozyskiwała ze swego ogródka. Powoli wszedł do kuchni rozcierając, wciąż zaspany, swe oczy. Od razu zauważył kopertę z Hogwartu i od razu ją rozpoznał. Najpierw jednak postanowił zobaczyć co napisała mu matka na kartce leżącej obok. "Drogi synu czekam na Ciebie w sklepie. Książki i kociołek sama kupię ale szatę i różdżkę musisz sam wybrać. No i oczywiście zwierzaka. Śniadania nie zostawiłam bo wiem że i tak nic byś nie przełknął. PS. Tata i ja jesteśmy dumni."
W sumie od zawsze był pewien że trafi do szkoły czarodziejów a jednak czuł ogarniające go podniecenie. Szybko otworzył kopertę ze szkoły. O ile po przeczytaniu wiadomości od mamy gdy wspomniała o zwierzaku ucieszył się niezmiernie to gdy dowiedział się że posiadanie miotły jest zabronione nieco posmutniał. No cóż jak mus to mus. Zabrał nieco proszku fiuu i użył go na kominku. Nie przebrał się nawet w nieco mniej mugolski strój. W końcu szkoda było na to czasu. Pojawił się w sklepie na pokątnej. -Cześć mamo. To jak? Chyba czas na zakupy?-uśmiechał się szelmowsko
__________________ To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Ostatnio edytowane przez Kolmyr : 02-08-2007 o 08:46.
|