Top masztu zostal odciety. Swobodnie lezaca na pokladzie kloda drewna z rejami znikajacymi daleko za burta skrzypnela groznie po oswobodzeniu z olinowania. Malo kto z was mial okazje przylozyc sie do wyrzucenia resztek masztu do morza. Sila oporu wody na ozaglowaniu zlamanego masztu sciagnela top w otchlanie....
Stalo sie to, czego nikt nie chcial. Owszem zlamany maszt wyladowal w morzu, nic takiego. Zawsze mogliscie zrobic nowy. Problem pojawil sie, kiedy okazalo sie ze lina przywiazana do resztek znikajacego w otchlaniach drewna w szybkim tepie ociera o reje drugiego masztu w bardzo krotkim czasie, dzialajac jak swego rodzaju pila, zciela w pol owe reje czemu towarzyszyl potezny trzask.
Po krotkim szoku zauwazyliscie ze nie ma polowy glownego masztu, reje na drugim sa zniszczone; zostal wam tylko zagiel lacinski... ALE! Z reji zniknela rownierz Amira. Wpatrywaliscie sie dlugo w miejsce gdzie ostatnio byla. Tylko zlamany kikut drewna przypominal wam jak szybko mozna zginac na statku.
Pozostalo wam jedynie liczyc na to, ze Amira bedac przytomna, zlapie sie resztek masztu i jakos ta burze przezyje. |