07-10-2019, 17:18
|
#95 |
| - Czy to rozsądnie panie Mayer, przepraszam Felixie, byście pełnili z panienka Valdis jedną wachtę? Jak by się coś stało, ktoś mógłby powiedzieć, że się zajmowaliście sobą, miast wartować. Wybacz, ja w was wierzę, ale wiem również jak popędliwe jest serce nienakarmione miłością, a wasze wciąż nie są nią syte, prawda? - Powiedziała po cichu Olivia.
Myśliwy spojrzał na nią ze zdziwieniem i nie czekał długo z odpowiedzią. Też specjalnie się z nią nie krył przed słuchem innych, choć nie mówił pełnym głosem.
- Przecież nie zaryzykuje jej życiem, swoim i bezpieczeństwem całej wyprawy żeby troche poobściskiwać się w ciemności. Od tego mam moją chatkę za miastem albo pokój w karczmie. No i schadzki w obozie pełnym czujnych uszu i płytko śpiących ludzi tez nie wydaja mi sie najlepszym pomysłem. Wiec o to nie musisz się obawiać, a jak ktoś będzie chciał siać głupie plotki to zrobi tak i bez tego.
Po tych słowach Mayer nie widział sensu na ciągnięcie tematu dalej, więc zabrał się za zbieranie chrustu i rozkładanie go w okręgu jakieś dziesięć kroków od krawędzi światła z ogniska. Nie trwało to długo, a i zbytnio męczące nie było. Po skończonej pracy wrócił do ognia nieco ogrzać zmarznięte ręce.
- Wiec jak wartujemy? Ja moge stanąć na pierwszej z jakimś chętnym. Dobrze, żeby Franz znowu stał na ostatniej i z rana zarządził wymarsz jak poprzednio. Ten sposób chyba sprawdzi się najlepiej.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
| |