Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-10-2019, 19:28   #91
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Wieczór 20 Brauzeit 2518 KI, trawiasta równina Veldtu

Katerina Lautermann przyjrzała się wiszącym na drzewach zezwłokom uważnym spojrzeniem, ale na jej chłodnej pięknej twarzy nie zawitał nawet cień niepokoju.

- Sądzę, że pan Niers ma rację - powiedziała po chwili namysłu - To najpewniej jacyś zacofani chłopi, pasterze kóz albo zbieracze ziół. Powiesili te martwe ptaki, aby odstraszały żerujące na uprawach gatunki. Niemniej popieram wasze propozycje odnośnie środków bezpieczeństwa. Ostatnia noc nie przyniosła nam zbyt wiele odpoczynku, niechaj tym razem szczęście bardziej nam sprzyja. Rozbijcie namiot. I niech ktoś nagrzeje mi wody w misie, muszę się w końcu porządnie odświeżyć.

Czarodziejka zsiadła z konia, rzuciła jego uzdę w ręce stojącego najbliżej Karla Petera, potem zrobiła na próbę kilka kroków rozprostowując nogi. Skryty w skórzanej tulei magiczny kostur trzymała przy sobie, ale nie sprawiała wrażenia przestraszonej wysoko urodzonej mieszczki gotowej piszczeć na pierwszy dźwięk pękającej w mroku gałązki.

Ludzie, którzy mieli sposobność ujrzeć ją wychodzącą z rozciętego namiotu z ludzką głową w ręce nigdy już nie mieli tego obrazu zapomnieć i nigdy też nie pomyśleliby, że pani Lautermann należała do niewiast podszytych tchórzem.

- Liczę na to, że wieczorny posiłek mnie zachwyci - dodała czarodziejka wodząc wzrokiem po obliczach swej zmęczonej marszem świty.


Decyzja zapadła, a zatem możecie się zabrać do przygotowywania nocnego obozowiska!


 
Ketharian jest offline  
Stary 06-10-2019, 21:40   #92
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Wieczór 20 Brauzeit 2518 KI, trawiasta równina Veldtu

Krajobraz trwał jakby niezmienny, tkany tylko od czasu do czasu suchą, urywaną rozmową pani na koniu i prowadzącej u jej boku luzaka, dziewczyny. Kołkiem Olivii język stawał od pokrętnych półprawd. Poczuła zmęczenie dopiero wtedy gdy się zatrzymali. Podążyła wzrokiem za resztą, ale już wcześniej poczuła zapach mokrych piór.

Makabryczny obraz zamordowanych ptaków, wzburzył w Hochberg ledwo tłumiony gniew. Zabite i powieszone na pokaz, znów w imię rywalizacji istot potężniejszych i rozumniejszych, ale też okrutniejszych. Już miała wykrzyczeć jak bardzo to niesprawiedliwe, odciąć martwe zwierzęta, by choć nie służyły po śmierci jako strach. W pierwszej chwili powstrzymała ją obawa, że to pułapka, ale kiedy Niers beztrosko poprowadził wierzchowca miedzy martwe sieroty - skąd się jej to wzięło - nic groźnego się nie wydarzyło, napięcie już opadło, maseczka zadziałała.

Nie umknęło jej, że tym razem nazwana świnką została Saxa, oznaczało to tyle, że nie chodzi o jej domniemane podobieństwo do świnki, ale o jednoznaczne kojarzenie wszystkich kobiet przez Karla ze świnkami. Pojęła, że to kolejna arcyciekawa tajemnica do zgłębienia, może nawet bardziej niż niewinność Valdis.

Troki były już luźne i mała czarownica odejmowała od ust elegancką maskę. Uśmiechnęła się uwolnionymi ustami do Niersa - Idź powęszyć lisku.

Nudne i coraz bardziej uciążliwe obowiązki, zdawały się spocząć na jej barkach z masą wielkiego wora ptasich trupów. Czuła jakby dźwigała ciężar tamtej zbrodni. Pospiesznie rozkulbaczyła konie, widząc, że Saxa rozpala ognisko jak stary traper i już kombinuje dodatki, uśmiechnęła się w stronę czarodziejki - Szybko nas wytresowałaś - pomyślała. Tamta spostrzegła uśmiech dziewczyny, no i przede wszystkim chwilowe próżniactwo. Olivii dość już było tego dnia towarzystwa wiedźmy, szybko zwróciła się do Valdis.

- Dołóż drewna z zapasów, zaraz przyniosę, z pewnością znajdę jakieś zioła. - pospiesznie odwróciła się na pięcie i oddaliła w stronę powieszonych ptaków. Grzecznie po drodze zbierając opał, rozglądała się za ziołami. Trafił się czosnek i prawdziwy rarytas pietruszka. Ze zgrozą przyszło jej do głowy, że jeśli Felix wyłoży obóz gałązkami będzie ją słychać kiedy będzie szła na stronę. Uznała, że śmieszny i zabawny z niego młodzieniec do tego walczy jak niedźwiedź, albo rosomak.

Podeszła do nich, do wszystkich uprawiających martwy taniec wron. Odłożyła drewno. Raz jeszcze się przyjrzała i znów wezbrał w niej gniew. Ktoś okaleczył ptaki specjalnie, uznała. Nie interesowały ją zbiory mieszkańców, całe to odstraszanie i tak uważała za głupie.

Nim jednak, popędliwe młode ramię zbrojne w krzywy nóż, odcięło tuzin sznurów, dziewczyna upewniła się, że nie uruchomi pułapki. Ułożyła ptaki na lewo od ścieżki.

- I wasze dusze pierzaste trafią do Morra.

Zebrała opał i zioła i wróciła do obozu, nie zauważyła nawet kiedy ostatni odbity w chmurach blask dnia ustąpił pola nocnym ciemnościom. Rada z siebie chętnie pomogła przy ognisku i strawie. Kiedy nadeszła chwila, że miała przy sobie większość grupy, zdjęła maseczkę i wypowiedziała w mrok.

- Odcięłam je. Mówię żebyście się nie dziwili, że już nie wiszą.

Z pewnością jeszcze coś się szykuje. Jak z tymi wartami. Chcę pierwszą, albo ostatnią.

Kto utworzy pary? Mauer, czy może Felix ze swą inicjatywą, albo Karl, bo wiem gdzie ma to Hans



Dla Felixa:


Czy to rozsądnie panie Mayer, przepraszam Felixie, byście pełnili z panienka Valdis jedną wachtę? Jak by się coś stało, ktoś mógłby powiedzieć, że się zajmowaliście sobą, miast wartować. Wybacz, ja w was wierzę, ale wiem również jak popędliwe jest serce nienakarmione miłością, a wasze wciąż nie są nią syte, prawda? - powie to Olivia w pełnej konfidencji, choć wie, że myśliwy i tak powtórzy to służce.

 
Nanatar jest offline  
Stary 07-10-2019, 03:26   #93
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
Wyglądało na to, że podróż po puszczy, która miała być podobno dziewicza, niemalże nietknięta przez rękę cywilizowanego człowieka (lub nieczłowieka), bardziej przypominała eskapadę po toczonym wojną królestwie. Drużyna Kateriny Lautermann od ostatnich dwóch dni w zasadzie maszerowała od jednego pobojowiska, do następnego. Uczestnikami pierwszego byli oni sami, ofiarami drugiego banda nocnych goblinów. Hans tylko słyszał miejskie opowieści na temat tych stworzeń, a gdy przypatrzył się ich martwym ciałom i prymitywnemu uzbrojeniu, ocenił wszelkie plotki jako mocno przesadzone. Jedyne co się sprawdzało, to fakt, że pokurcze strasznie śmierdziały. Na wszelki wypadek postanowił trupów w ogóle nie dotykać. "Cholera wie na co te ścierwa były chore. Poza tym jeszcze jakieś bestyje wywęszą ten zapach i znowu nie pośpię w nocy." - wymyślił sobie Hans, dodając jeszcze później, że do bycia myśliwym czy traperem najwidoczniej wcale nie trzeba jakichś wybitnych umiejętności, ot krztyna zdrowego rozsądku. Do czasu wieczornego postoju pozostawał raczej cichy, kwestionując w myślach przydatność Meyera i Franza.
Na trzecim pobojowisku ofiarami było jakieś ptactwo, chyba kruki. Dziewuchy oczywiście zaczęły już szczać po majtach, że to jakiś urok czy inna sraczka. Na szczęście intelektualny filar drużyny, czyli panowie szybko sprowadzili je na ziemię, tłumacząc, że to pewnie jakiś chłopski patent. Osobiście Hans nie wiedział co ma o tym myśleć, a gdy oprych nie wie co ma myśleć, to ma to coś gdzieś.

- No dobra dziewczyny... - zaczął Hans, na tyle głośno by wszyscy go słyszeli. Mimo użycia żeńskiego zaimka, wypowiedź miała być adresowana do wszystkich, mężczyzn też.
- Tak sem wymyślił, że może dzisiaj Mauer i ten, no... Ten drugi, co łby wczoraj odcinał, może dzisiaj dla odmiany nie znikajcie na całą noc, w poszukiwaniu, hue hue, "króliczka"? Wszyscy mamy swoje potrzeby, ja to rozumiem, ale jak już chcecie sobie pobyć intymnie, to rozłożymy wam dodatkowy namiocik na boku, poleżycie sobie, pokochacie się, tylko bez stękania za głośno! Hue hue hue. - obwieścił oprych. Rechocząc ze swojego własnego żartu, kontynuował dalej.
- A skoro już przy tym jesteśmy, to od tych wszelkich miłości wśród nas, jaja zaczęły mnie trochę swędzieć i nie pogardzę, jakby ktoś chciał się w nocy zająć moją knagą, tak więc zapraszam na wartowanie ze mną, hue hue hue.
Mimo prostackiej formy, sugestia Hansa była tak samo realna i oby, daj Sigmarze, oczywista dla reszty bandy. Żadnego znikania z obozu na cholera wie ile.
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.
Klejnot Nilu jest offline  
Stary 07-10-2019, 07:36   #94
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Saxa skrzywiła się słysząc obleśną propozycję Hansa. Od razu przypomniała sobie wszystkie tego rodzaju sytuacje w świecach kiedy jakiś starszy bywalec uznawał, że dziewczyna jak jej matka przyjmuje takie propozycje. Tyle biednych glinianych kufli straciło swoją użyteczność na głowach takich osobników. Tym razem nie miała kufla ale żeliwny kociołek stojący na ich już grzejącym palenisku by się nadał w sam raz.

Woda dla czarodziejki powoli też dochodziła do stanu kiedy będzie do użycia. Choć dziewczyna zauważyła pewną rzecz. Podniosła głowę znad porcjowania kawałków mięsa i przypraw - Powinniśmy poszukać jakiegoś zbiornika z wodą by zapełnić braki. - Zwróciła się do Mauera. Reszta też musiała zwrócić uwagę, że nawet nie tyle gotowanie ale i pojenie zwierząt sprawiało że część bukłaków z wodą były już puste. Nie było jeszcze tragedi można było zacząć porcjować wodę i robić więcej posiłków pieczonych z ognia. Co też Saxa postanowiła zrobić, mięso pieczone z ogniska i przyprawiona kasza ugotowana w kociołku z odrobiną słoniny i przyprawami znalezionymi przez Oliwie.

- Wasza Miłość woda jest już ciepła. - Zwróciła się do szlachcianki niosąc ‘wulkan’ Oliwi.
Nadal czekam na reakcje panni Szlachcianki od MG co bym mogła wstawić do posta. Więc możliwe że cos tu dojdzie.

 

Ostatnio edytowane przez Obca : 07-10-2019 o 16:53.
Obca jest offline  
Stary 07-10-2019, 17:18   #95
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- Czy to rozsądnie panie Mayer, przepraszam Felixie, byście pełnili z panienka Valdis jedną wachtę? Jak by się coś stało, ktoś mógłby powiedzieć, że się zajmowaliście sobą, miast wartować. Wybacz, ja w was wierzę, ale wiem również jak popędliwe jest serce nienakarmione miłością, a wasze wciąż nie są nią syte, prawda? - Powiedziała po cichu Olivia.

Myśliwy spojrzał na nią ze zdziwieniem i nie czekał długo z odpowiedzią. Też specjalnie się z nią nie krył przed słuchem innych, choć nie mówił pełnym głosem.

- Przecież nie zaryzykuje jej życiem, swoim i bezpieczeństwem całej wyprawy żeby troche poobściskiwać się w ciemności. Od tego mam moją chatkę za miastem albo pokój w karczmie. No i schadzki w obozie pełnym czujnych uszu i płytko śpiących ludzi tez nie wydaja mi sie najlepszym pomysłem. Wiec o to nie musisz się obawiać, a jak ktoś będzie chciał siać głupie plotki to zrobi tak i bez tego.

Po tych słowach Mayer nie widział sensu na ciągnięcie tematu dalej, więc zabrał się za zbieranie chrustu i rozkładanie go w okręgu jakieś dziesięć kroków od krawędzi światła z ogniska. Nie trwało to długo, a i zbytnio męczące nie było. Po skończonej pracy wrócił do ognia nieco ogrzać zmarznięte ręce.

- Wiec jak wartujemy? Ja moge stanąć na pierwszej z jakimś chętnym. Dobrze, żeby Franz znowu stał na ostatniej i z rana zarządził wymarsz jak poprzednio. Ten sposób chyba sprawdzi się najlepiej.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 07-10-2019, 17:26   #96
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Wieczór 20 Brauzeit 2518 KI, trawiasta równina Veldtu

Mauer puścił komentarz bokiem komentarz Hansa, bo i w rzyci miał co o nim inni myśleli,a i nie zwykł się przejmować co gadają wiejskie półgłówki. Bardziej skupiony był na tym, co zastaliw zagajniku i różnymi opiniami jakie na ten temat mieli uczestnicy wyprawy. Jedno byo dla Franza pewne. Nie przypominał sobie aby w pobliżu była jakakolwiek osada, ani nawet pojedyncze chłopskie chałupy. Nie było w pobliżu pól uprawnych, a czego niby miałyby odstarszać wrony w zagajniku. Nie raz widział po wsiach, że chłopi wieszali martwe wrony aby podstraszać inne stada ptaszysk od upraw. Ale czego na Randala miałyby odstraszać w stepowym zagajniku. Od paru żołędzi i szyszek? Tego Franz nie pojmował i dlatego zdawało mu się dziwne, że ktoś zadał sobie tyle trudu, aby uszykować pośród drzew makabryczny pokaz. Jedyne co mu przychodziło do głowy, to że ktoś chciał, aby ptaki tu nie nocowały, może dla świętego spokoju, a może z innego, nieznanego nikomu powodu.

Traper obszedł zagajnik szukając śladów możliwego poprzedniego biwaku i próbował ocenić ile czasu mogło minąć od momentu, gdy zarżnął wrony.

Wrócił do obozu i stanął gładząc dłonią zmierzwioną brodę. Patrzyłł na krzątająca się przy rzeczach Saxę, ale myślami był gdzie indziej.
Dziewczyna dostrzegła przyglądającego jej się Maura podniosła głowę znad porcjowania kawałków mięsa i przypraw:

- Powinniśmy poszukać jakiegoś zbiornika z wodą by zapełnić braki. - Reszta też musiała zwrócić uwagę, że nawet nie tyle gotowanie ale i pojenie zwierząt sprawiało że część bukłaków z wodą były już puste. Nie było jeszcze tragedi można było zacząć porcjować wodę i robić więcej posiłków pieczonych z ognia. Co też Saxa postanowiła zrobić, mięso pieczone z ogniska i przyprawiona kasza ugotowana w kociołku z odrobiną słoniny i przyprawami znalezionymi przez Oliwie. Mauer też zdawał sobie sprawę z tego że zaczynało im brakować wody i był za tym, żeby uzupełnić jej braki nim jeszcze zapadnie zmrok. Odezwał się krótko do Saxy wskazując palcem kierunek:

- Dwieście jardów w tamtym kierunku jest strumień. - stwierdził krótko.

Franz obszedł jeszcze raz obozowisko przyglądając się nie do końca jeszcze wydeptanej przez podróżnych trawie, połamanym gałązkom i różnym detalom, które zapewne umknęłyby uwadze kogoś innego, ale dla Mauera były niczym rodzaj rodzaj pisma uwiecznionego jakiś czas w naturze, a teraz powoli przemijającego. Traper pokręcił się tak przez mniej więcej czas równy codziennej modlitwie do Morra, a to od czasu czasu przykucając i przyglądając się czemuś wnikliwie, to robiąc kilka niepewnych kroków.

W końcu podszedł do szykującego się na rekonesans Felixa i dość cicho zagadał:

- Tu nie ma żadnych osad w okolicy, ani pól, co by chłopi uprawy ptaszyskami chronili. Ktoś tu stał obozem, około tydzień temu, rozejrzyj się samemu. Mała grupa bądź samotny wędrowiec i wtedy zdaje się porozwieszano wrony. Nie wiem jeno czemu. Może ktoś nie chciał aby krążące ptaki zdradzały. Nie podoba mi się to. Nie wiem czy dobrze zrobiła Hochbergówna odcinając te wrony... No nic to... - Mauer machnął ręką lekceważąco: - Staniesz pierwszy z Hansem na straży, a potem ja do świtania z Karlem. Lepiej nie stawiać dwóch miastowych na jednej wachcie, bo rabanu o hukającą sowę narobią...
 

Ostatnio edytowane przez 8art : 08-10-2019 o 22:07.
8art jest offline  
Stary 07-10-2019, 17:31   #97
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Karl zmarszczył brwi, kiedy szlachcianka podała mu lejce, ale nie dał po sobie poznać, że go to w jakikolwiek sposób obeszło. Kiedy tylko kobieta zaordynowała popas i wyznaczyła obowiązki, Karl beznamiętnie uderzył końcówką lejców w pobliską gałąź i mocno pociągnął, sprytnie zaplątując je na gałęzi. Nie rozkulbaczał jednak konia. Nie zamierzał być niczyim koniuszym, tudzież stangretem czy stajennym.

Ciekawa informacja o rzekomym romansie służącej i młodego trapera niespecjalnie mu przeszkadzała. Była raczej ciekawostką wartą poznania w razie gdyby plotka się potwierdziła. Ot, kolejna przygoda dziewuchy i chłopka, która albo zakończy się dramatem, kiedy jedno z nich padnie trupem gdzieś po drodze, albo ciążą i prawdopodobnym porzuceniem dziewki w pierwszej lepszej osadzie, kiedy tylko brzuch zacznie jej doskwierać. Świat nie zmieniał się za bardzo, w miarę jak Karl podróżował z serca Wielkiego Imperium na wschód. Okazywał się coraz bardziej dziki i nieokrzesany i rzezimieszek mógł się jedynie zakładać, czy niezamężna kobieta ciężarna jest tu czczona, szanowana, czy wyklinana. Słyszał niejedno o Ostlandzie i tamtejszych kobietach, które pilnowały swojej cnoty niczym bretoński rycerz swojego zamku, ale Ostermark pozostawał póki co dla niego tajemnicą.

Bardziej rozmowny okazał się oprych.
- Mogę stać z tobą na warcie , świnko - Karl uśmiechnął się do Hansa Hansa najpaskudniej jak potrafił.
- Może zerkniemy na te drzewo na którym wisieli krucy? O ile twoja knaga jest na miejscu Hans, to odwagi chyba ci starczy. Jak będzie świnko? Zapolujemy na te duchy czy inne czarownice? Może któraś cię nawet obsłuży.... - zarechotał głośno, poprawiając pas z bronią.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 08-10-2019 o 19:53.
Asmodian jest offline  
Stary 09-10-2019, 01:10   #98
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Wieczór 20 Brauzeit 2518 KI, trawiasta równina Veldtu


Olivia nie spodziewała się, że myśliwy tak śmiało odpowie na jej insynuacje, bez żadnej kofidencji, co wzbudziło dodatkową ciekawość młodym Mayerem. Niemniej upewniła się, że ten nie rzuci się na Valdis na pierwszym napotkanym stogu siana, tym bardziej sam to na głos pieczętując. I tak bieg myśli porwał Hochberg dalej, niebezpiecznie podniecając jej nadpobudliwą naturę.


Na suchej i targanej wiatrem równinie, sprawa wody przyćmiła wszystko co do tej pory zaprzątało na dobre rozczochraną główkę młodej czarownicy. Zapragnęła wody, świeżej, żywej, tak wyobraziła sobie strumień, o którym nadmienił przewodnik. Pozbycie się brudu ostatnich dni urosło w jej wyobraźni do ceremonialnej kąpieli w strumieniu. Racjonalna zaś strona natury podpowiadała, że poprawiłoby to kondycję skóry i krwi zmęczonych członków. Wszystko zmierzało do tego, że po wodę trzeba niezwłocznie wyruszyć. Nie dając i sobie, i nikomu chwili na zastanowienie, podchwyciła.

- Racja Saxo. Wymieńmy wodę, niech się i wierzchowce napiją. - już wstała i ładowała bukłaki na luzaka - podejdę z koniem. Panowie, miast po próżnicy krzaki posikiwać poszedłby który ze mną do strumienia i oko miał.

- Saxo zaczekaj z opróżnianiem resztek wody zanim wrócimy, ze świeżą.

Na prawdę szczęśliwa owej chwili, obdarowała Valdis uśmiechem, zapomniała się nawet za to zganić, kiedy ruszyła we wskazanym przez przewodnika kierunku. Po pierwszych już krokach solidnie zwolniła, żeby nie wleźć samemu czy koniem w jakąś zdradliwą dziurę. Poruszała się coraz woniej wśród gasnącego światła dnia. Zawieszone na nieboskłonie lampy nocne zaczynały królować srebrem i czerwienią. Miedziane trawy za zagajnikiem przecinała struga koloru polerowanego srebra. Mauer miał rację. Wiła się jak wąż, mądry i pradawny. Podeszła w miejsce gdzie meander tworzył większe dojście do koryta.

Pozwoliła napić się srokaczowi i zdjęła z niego wszystkie zabrane bukłaki. Wbiła miecz w miękki piasek w zakolu, patrząc jak niezawodnie opływa go woda. Woda nie protestuje przeciwko rozcięciu, co jest nieuniknione, ale dzięki pogodzeniu na powrót się scala. - co za głupoty starych mistrzów. Zawiązała pierwszy bukłak za rękojeść od miecza tak by się napełniał, sama zaś zdjęła odzienie, by się umyć.

To dla tego co poszedł i MG
Miała przemożną ochotę uprać przynajmniej bieliznę, ale przypomniała sobie, że druga para wciąż chroni tors Hansa i zaklęła w duchu, może nawet trochę mocniej.

Zaśmiała się kiedy w obszernych podróżnych majtkach nachylała się w rozkroku nad strumieniem. Uwolnione z gorsetu piersi odetchnęły umyte z potu dwóch dni, przybrały kolor wykutych w gorzkiej, aksamitnej czerni i kształt marzenia, ociekającego kroplami srebrnej ambrozji. Skóra, na płaskim o dziwo, brzuchu, naznaczyła się punktami "gęsiej skórki" zatrzymując spływające krople, niczym klejnoty. Stopy kochały się z zimnym piaskiem, angażując w ten amor kolana i łydki, pieszczone wodą, przez dłonie na smukłych ramionach. Wszystko to idealizował cień, czy jak niektórzy mówili o księżycowych cieniach: Świecień.

W rzeczywistości Olivii wiele brakowało do ideału.

czarowała strumyk, sama nim oczarowana, przez chwile go kochała, by zaraz porzucić

Poderwała głowę, żeby umyć ramiona i szyję, rozrzucone przy tym przez nią krople uczyniły z niej na mgnienie obraz "Królowej Nocy" w aureoli Świecieni. Zobaczyła kto z nią poszedł. Dopiero wtedy jakby zawstydzona przeszła za wyższy tatarak, czyniący polową wersję parawanu. Tam już tylko chichot czarodziejski i czując już zimno na całym ciele spiesznie dziewczyna na powrót się ubrała.




Po powrocie od strumienia z pełnymi bukłakami, Olivia wyglądała kwitnąco i błyszczała oczami, nie dało się nie zauważyć, że końcówki jej włosów są mokre. Chętnie się posiliła, ale na resztę wieczoru założyła maseczkę rozwagi.

Dostałem pozwolenie na tego posta od MG. Zaufał mi, to piękne. Wciąż usypiam jego czujność.

Proszę o info czy towarzystwo obdarowało Olivie monetami, rozumiem, że nie i kto, jeśli ktoś poszedł za dziewczyną do strumienia.
Mam nadzieję, że nie było tam japońskiej wycieczki i nie pojawi sie to jutro na YT

 
Nanatar jest offline  
Stary 09-10-2019, 20:33   #99
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Wieczór 20 Brauzeit 2518 KI, trawiasta równina Veldtu

Rozpalone w głębi zagajnika, w wykopanym przez Felixa i Franza płytkim dołku, ognisko rozjaśniło mrok wczesnej nocy tańcem radosnych płomieni. Mauer zniknął na chwilę zaraz po jego rozpaleniu, oddalił się w głąb stepu chcąc zobaczyć, na ile drzewa i chaszcze zagajnika ukryły namacalny dowód czyjejś obecności, po czym powrócił kiwając z umiarkowanym zadowoleniem głową.

- Jeśli nie wzniecimy zbyt wysokich płomieni, prawie wcale nie będzie nas z równiny widać - powiedział siadając na swej podróżnej torbie i wciągając w nos zapach gotowanej przez Saxę strawy. Siedząca po przeciwnej stronie ogniska Olivia rozczesywała kościanym grzebykiem swe wilgotne włosy, zapatrzona w płomienie na podobieństwo ćmy.

- Kim mógł być człowiek, który tutaj obozował tydzień temu - pani Lautermann, umyta z pomocą służki, uczesana i przebrana w odzienie nieco wygodniejsze od podróżnego stroju, siedziała po prawicy krewniaczki sędziego. Jej uważne spojrzenie spoczęło na brodatym obliczu Franza, jęło świdrować na wylot skrępowanego nadmiarem atencji przewodnika.

- Veldt przemierzają różni ludzie, wasza miłość. I nieludzie - odpowiedział po chwili namysłu Mauer - Większość z nich to koczownicy, łowcy koni albo ich hodowcy. Jakem już rzekł, w okolicy nie uświadczy się żadnych sadyb, najbliżej jest prawdziwie ten Herrendorf, chociaż on leży już poza trawami Veldtu, na mokradłach i trzęsawiskach. Musiał to być człek przesądny i wielce zacofany, skoro obwiesił zagajnik ptasimi truchłami. Ale mnie tam nie przesądzać o tym, bom ja też prosty człowiek z puszczy.

Katerina Lautermann skwitowała objaśnienia Franza kiwnięciem głowy. Traper domyślił się, że czarodziejka głęboko nad czymś myślała, siedząc wśród pospolitych śmiertelników niczym istota pochodząca z zupełnie innego świata - być może z wyłączeniem Olivii, ta bowiem w oczach Mauera zyskiwała z każdym dniem więcej cudaczności przynależnej właśnie owym magom.

- Wielce mi się przysłużyliście minionej nocy - powiedziała przerywając w końcu przedłużającą się ciszę, której nikt nie poważył się naruszyć - Wiecie też, kim tak naprawdę jestem. Możecie spać dzisiaj spokojnie, albowiem wszyscy musicie być ogromnie znużeni podróżą. Żadne zło nie zakłóci wam spoczynku, zadbam o to swoimi zaklęciami.

Ametystowa Czarodziejka potarła czubkami palców uchwyt kostura, z którym od chwili napaści leśnych zbójców się nie rozstawała, przeniosła wzrok na słuchającą jej słów z otwartymi ustami Saxę.

- Przednia strawa jak na podróż w dziczy, dziewko - oznajmiła przywołując na swą piękną wyniosłą twarz cień uśmiechu - Podczas pobytu w Herrendorfie chcę cię mieć przy sobie. A teraz zamierzam się udać na spoczynek i oczekuję, że zasnę bez uskarżania się na zbyt głośne konwersacje przy ogniu.

 
Ketharian jest offline  
Stary 10-10-2019, 20:04   #100
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- Eeee... - Felix skomentował przyciszonym głosem zapewnienie magiczki i pytająco zerknął na Franza. Niezbyt chciało mu się dowierzać albo polegać na jakiejś niezrozumiałej nocy, ale cała noc snu wydawała się niesamowicie kuszącą propozycją.

- Więc wygląda na to, że mamy przynajmniej noc spokoju. Co myślisz? - Zapytał Saxy przyciszonym głosem. - Przynajmniej będzie można odpocząć, choć sam nie wiem. Dziwne to jakieś.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172