Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2019, 20:48   #24
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Na wieść o poszukiwaniu towarzyszącej im Vathry przez włodarzy Solku, Ozrar zaśmiał się cicho podniesionym i zupełnie innym niż zwykle głosem. Jednak szybko odchrząknął i nieco rozbawiony wrócił do normalnego tonu.

- No ładnie. Po sobie jeszcze mógłbym się tego spodziewać, a tu takie zaskoczenie. Cicha woda... - Pokiwał głową ciągle się uśmiechając. - Ciekawe czy jacyś łowcy nagród się kiedyś napatoczą. Mówie wam, to jest życie. Zwierzyna przebiegła, płacą nieźle. Czasem prawdziwe wyzwanie. - Wspominając Gnoll wyciągnął się przy ogniu i oparł głowę na swoim plecaku. Przymykając nieco oczy, położył obok siebie topór pozostawiając jednak dłoń na jego stylisku.

***

Gdy zbliżali się już do obozowiska przywódczyni Garavela, Ozrar szybko zrozumiał, że coś poszło bardzo nie tak. Dym był zbyt gesty i czarny jak na ognisko. Bardziej stos z ciałami, albo jak się niedługo okazało, płonący wóz. Zwierzęta uciekały we wszystkich kierunkach, spanikowani ludzie biegali starając się znaleźć jakieś sensowne zajęcie, a ogień coraz śmielej zaczynał sobie poczynać wśród taboru. Przepiękny chaos i idealny moment na atak.

Jednak na szczęście dla obozu, jedyną siłą w okolicy zdawała się być ich karawana z zapasami. Zaiste więcej szczęścia niż rozumu - przeszło Ozrarowi przez myśl kiedy wraz z resztą ruszył biegiem do obozowiska. Niezbyt mu to pasowało. Gnoll wbiegający w środek spanikowanej wyprawy wojennej przeciw jego rodzajowi? Normalnie samobójstwo, jednak obecność reszty grupy i Garavela na ich czele znacznie poprawiała sytuacje. Natomiast zostawanie samemu na obrzeżach aż prosiło się o parę strzał posłanych tak dla pewności.

Kiedy reszta rozbiegła się do przeróżnych zajęć, Gnoll ciągle próbował unikać większych grupek ludzi. Walka z przypadkowym idiotą w niczym by mu teraz nie pomogła. Rozglądając się dookoła, dostrzegł jednak samotnego medyka pomagającego rannym i ewidentnie skupiającego się na osobie z większymi szansami. Gnoll szanował takie podejście, ale samemu znając to i owo nie zamierzał próżnować. Wiele do stracenia nie miał, a trzeba było zacząć zarabiać na siebie. W końcu dług u Garavela sam się nie spłaci.

Spokojnie podszedł od tyłu do skupionego medyka i rannej, która majacząc, jęczała zostawiona sama sobie. Ozrar uklęknął obok osłaniając poparzoną od słońca i przyjrzał się ranom. Widział gorsze, ale teraz też nie było dobrze. Sięgnął po leżący opodal bukłak i delikatnie zaczął polewać najgorsze oparzenia wodą. Kiedy oczyścił i schłodził rany, sięgnął do torby medycznej, która leżała otwarta nieopodal. Najwyraźniej wtedy też medyk zorientował się kto za nim jest, sądząc po nagłym, ostrym wdechu i spanikowanym spojrzeniu. Jednak widząc co gnoll robił, po chwili tylko skinął głową i zdeterminowany wrócił do swojej pracy.

Ozrar natomiast wyciągał z torby czyste bandaże, słoiczek maści wybrał na węch, a na koniec małą butelkę alkoholu. Nim przystąpił do pracy, napoił tracąca co chwile przytomność kobietę wodą ze swojego bukłaka i roztarł w dłoniach odrobinę mocnego napitku, który normalnie wolałby wlać sobie do gardła. Tak gotowy zaczął delikatnie nakładać maść na poparzenia i zawijać je w czyste płótno. Zaczął od najgorszych ran z których, podobnie oczyszczonym jak dłonie sztyletem, musiał usunąć niewielkie ochłapy skóry. Na szczęście tych nie było dużo i po dłuższej chwili zajmował się już tymi lżejszymi, wymagającymi znacznie mniej uwagi.

Kiedy skończył, wyprostował się nad już znacznie spokojniejszą, półprzytomną kobietą i krytycznie ocenił swoje dzieło. - Silna. Będzie żyła. - Zakomunikował uwijającemu się za sobą medykowi i pierwszy raz odkąd wziął się do pracy, rozejrzał dookoła. Jak dotąd cały okoliczny chaos zszedł na dalszy plan i Ozrar chciał ustalić jak sprawy się maja i ilu jeszcze rannych będzie musiał opatrywać.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline