Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2007, 12:59   #14
Amrod
 
Reputacja: 1 Amrod nie jest za bardzo znanyAmrod nie jest za bardzo znanyAmrod nie jest za bardzo znanyAmrod nie jest za bardzo znanyAmrod nie jest za bardzo znanyAmrod nie jest za bardzo znanyAmrod nie jest za bardzo znany
Wracając do gospodarstwa, Damien rozmyślał nad tym co mówił sołtys oraz inni, którzy zgodzili mu się pomóc. Fakt, zareagował trochę nierozważnie i teraz dostrzegł swój błąd. Wyszkolić własnych ludzi nie będzie prosto, tym bardziej iż część na pewno ucieknie, bo skoro i tak już ostatnio im nie płacił - bo z czego niby, jak żołnierze zabrali mu prawie cały majątek? - to nic ich tu nie będzie trzymać. Przed domem stał Kurgan, bliski przyjaciel, który pracował jeszcze u jego ojca, i najwidoczniej czekał już na Damiena.
- No, to co tam u sołtysa? - zapytał niemalże obojętnie.
- Kurganie, musimy porozmawiać. Jesteś dla mnie jak rodzina, pracowałeś wiernie jeszcze u mego ojca i nigdy się nie zawahałeś jeśli chodziło o nasze bezpieczeństwo. - zaczął, a Kurgan spojrzał mu głęboko w oczy.
- Brzmi poważnie. Mów, o co chodzi? - zaniepokoił się.
Powtórzył mu to samo, co mówił sołtys. Kurgan był kiedyś najemnikiem, ba, nawet ochroniarzem Damiena ojca gdy panowały niepewne czasy, i potrafił świetnie władać mieczem. Nie był młody, to prawda, ale życie doświadczyło go wystarczająco mocno, aby dać temu mężczyźnie jeszcze wiele siły. Kurgan po wysłuchaniu całej historii zgodził się pomóc.
- Ale co z Joachimem? - zapytał.
- Nie mogę go narażać. Jest jeszcze młody i nie mogę pozwolić na to, aby stracił swe życie, jak Jakub. - odpowiedział, po czym zapadła chwila ciszy.
- Zdajesz sobie sprawę, że on i tak będzie chciał pomóć?
- Tak, wiem. To uparty chłopak, nie można zaprzeczyć. Dlatego proszę cię, abyś podarował mu swój łuk, a także nauczył go jak z niego korzystać. - powiedział Damien.
- Dobrze, zrobię jak mówisz. Zapytam też innych, czy mają zamiar nam pomóc. No, idź już. Musisz się wyspać, jutro czeka nas ciężki dzień. - uśmiechnął się.
Następnego dnia, Damiena obudziły odgłosy dobiegające z podwórza. Zszedł pospiesznie na dół, i jego oczom ukazała się grupka jego pracowników ćwiczących pod okiem Kurgana. A także Joachim, który szkolił swe umiejętności w łucznictwie.
- Pięcioro z ośmiu pozostałych pracowników postanowiło zostać i pomóc! A Joachim... - uśmiechnął się i spojrzał w jego stronę - Świetnie mu idzie. Ma chłopak spory potencjał. Zresztą, innym też nie idzie najgorzej. Dwóch z widłami, trzech z siekierami. A właśnie, trzymaj. - podał Damienowi miecz.
- Ale to... twój miecz, prawda? - zapytał niepewnie cały czas spoglądając na ostrze.
- Owszem, mój. To pamiątka rodzinna. Nie mam syna, ani nawet córki, a ciebie traktuję jak brata, więc dlatego ci go daję. Spokojnie, mam jeszcze jeden. - uśmiechnął się. - No chodź. Ty też musisz potrenować.
 
__________________
Jest jeden wielbłąd,
Do jednej igły ucha,
Nieliczni zbawieni...
Licznych Bóg nie słucha!
Amrod jest offline