Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2019, 17:25   #26
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Podczas nocnych postojów, kiedy rozbijali obóz i kładli się spać, Isabela współdzieliła jeden namiot razem z Kaynem. Nie miała ku temu żadnych oporów, bo niby dlaczego miałaby mieć? Co prawda nie mogła mieć stuprocentowej pewności co do intencji mężczyzny, ale intuicja podpowiadała jej, że mogła czuć się bezpieczna w jego towarzystwie. A nawet gdyby tak nie było, to miała kilka ognistych asów w rękawie, o czym nikomu się nie pochwaliła.

Isabela, choć sprawiała takie wrażenie, nie była bezbronną, kruchą dziewczynką. Wiedziała co zrobić, gdyby groziło jej niebezpieczeństwo. Bo nawet najbardziej rosłego mężczyznę z łatwością dało się przepędzić wizją poparzeń czy też nawet spłonięcia żywcem. Doskonale też znała swoje możliwości, bo już kiedyś zmuszona była z nich skorzystać.
“To ona, to ten potwór” słowa te rozbrzmiewały echem w jej głowie za każdym razem, kiedy odzywało się w niej zwątpienie. Przynosiły ze sobą wizje z przeszłości, widmowe sylwetki dawno nieżyjących ludzi, nieprzyjemne wspomnienia, od których to wszystko się zaczęło.

- Ostrzegam tylko - powiedziała pierwszego wieczoru, kiedy obserwowała jak Kayn rozbija ich namiot - że ponoć okropnie chrapię jak leżę na plecach. Trzeba mnie wtedy przekręcić na bok, bo istnieje szansa, że się uduszę i umrę.
Jak się okazało, Isabela nie rzucała słów na wiatr. Co prawda jej chrapanie nie było tak straszne, jak to przedstawiła i na szczęście nie zaczęła się dusić, ale rzeczywiście - kiedy zasnęła i leżała na plecach, zaczynała cicho pochrapywać.

* * *

Szpon Sułtana nie zrobił na Isabeli takiego wrażenia, jakiego się spodziewała słysząc tę nazwę po raz pierwszy. Ów szpon okazał się zaledwie jednym uschniętym drzewem, który rzeczywiście przypominał dłoń, ale nie był wcale widowiskowy.
- Po takiej nazwie spodziewałam się większego efektu - skomentowała, a w jej tonie głosu dało się słyszeć nutę zawodu. - W ogóle nie sądziłam, że będzie to drzewo - dodała, a ostatnie słowo wypowiedziała w taki sposób, jakby było ono najobrzydliwszym wyrazem świata.

Nie dane było jej jednak dalej dywagować na ten temat, ponieważ wtedy wszyscy - nie tylko już Garavel - dostrzegli czarny dym unoszący się do nieba. Pożar - nie było innego wytłumaczenia. Wszyscy przyspieszyli, chcąc się dowiedzieć jak najprędzej, co miało miejsce w obozie. Serce Isabeli zaczęło bić mocniej, czuła rosnący w niej niepokój. Nie do końca rozumiała dlaczego. Czy bała się, że w jakiś sposób mogła pogorszyć sytuację? A co jeśli obóz został zaatakowany przez złych magów i teraz, kiedy jej tajemnica wyjdzie na jaw, wszyscy się odwrócą od niej i zostawią na środku pustyni, by radziła sobie sama w tym obcym miejscu (i prawdopodobnie czasie)?

Im bliżej centrum zdarzeń się znajdowali, tym większy niepokój czuła. Kiedy jednak znaleźli się na miejscu, nawet nie zauważyła, kiedy ich oczom ukazała się księżniczka. Nie zwróciła uwagi na to, jak pozostali ruszyli pomagać gasić ogień, łapać zwierzęta czy leczyć rannych.
Isabela stała jak zahipnotyzowana, wpatrując się w płomienie pożerające dobytek tych ludzi. Patrzyła jak ogień wesoło tańczy, zamieniając wszystko wokół w ruinę. Była zachwycona jego potęgą. Chciała wyciągnąć ręce i dotknąć go, zatopić się w jego gorącu i wchłonąć jego moc. Nie zrobiła tego jednak, bo wiedziała, że nie byłaby w stanie tego przeżyć. Ciekawa jednak była czy kiedyś osiągnie takie zrozumienie, by panować nad tym żywiołem? Bardzo tego chciała.
Wyobrażała sobie, jak w podobnych sytuacjach zjawiała się, by pomóc spanikowanym ludziom. Pstrykałaby wtedy zapewne palcami, a ogień by znikał, jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki.
 
Pan Elf jest offline