Sklep Ollivandera byl chyba najstarzej wygladajacym sklepem na calej ulicy. Zluszczone, zlote litery oznajmialy wszem i wobec:
OLLIVANDEROWIE: WYTWORCY NAJLEPSZYCH ROZDZEK OD 582 R.
PRZED NOWA ERA
Na polce witrynowej lezala pojedyncza rozdzka.
Drzwi otworzyly sie przy wtorze dzwoneczka zawieszonego nad nimi. Pomieszczenie skrywal mrok rozjasniony jedynie swiatlem padajacym przez przybrudzona szybe i lampa o mlecznym kloszu stojaca na ladzie.
Wydawalo sie iz nikogo niema, a sklep zostawiono samemu sobie. Jakze blednie. Wkrotce bowiem po tym jak dzwoneczek ucichl starszy mezczyzna jakby byl tam od zawsze wygladnal zza polki.
Jego twarz rozpromieniala widzac nowego klienta.
- Taak... Fifi Trixibelle Geldof.. Zastanawialem sie kiedy Pania zobacze...