12-10-2019, 14:24
|
#38 |
Dział Postapokalipsa | 240.830.M41, godz. 00:46, Trójrożec
Za drzwiami windy znajdował się przestronny jaskrawo oświetlony hol, prowadzący w głąb arsenału. Metalus dostrzegł po jego przeciwnej stronie wielką, równie rzęsiście oświetloną halę, ale nie zwrócił na nią większej uwagi wpatrując się niczym urzeczony w wielkie przeszklone gabloty ustawione po obu stronach holu.
Baterie niewielkich reflektorów rzucały snopy światła na umieszczone w gablotach eksponaty: olbrzymie w opinii gwardzisty boltery o pozłacanych korpusach, pokryte misternymi runicznymi wzorami i błyszczące nieskazitelną czystością; przepiękne miecze o lśniących niebieskawym blaskiem klingach, które nie miały sobie równych pod względem ostrości; pistolety o egzotycznych kształtach, wabiące oko żołnierza swym zabójczym urokiem. Wszystkie egzemplarze zatopione były w blokach idealnie przeźroczystego szkła, dzięki czemu sprawiały wrażenie zawieszonych w powietrzu. U podstawy gablot znajdowały się niewielkie tabliczki - odlane z brązu i dokładnie wypolerowane – informujące o dacie i miejscu wykonania broni, a także personaliach mistrza, spod którego ręki dany eksponat wyszedł.
Lyrdion odetchnął głęboko, na wskroś poruszony tym wspaniałym dla jego oczu widokiem, zerknął ukradkiem na Fenoffa z zadowoleniem stwierdzając, że nawet ponury arbitrator stracił na chwilę idealne panowanie nad wyrazem twarzy i z nabożnym skupieniem wpatrywał się w najbliższy eksponat: energetyczny miecz o zakrzywionym ostrzu i gardzie w kształcie zwiniętego w spiralę węża, wykonany w orbitalnych warsztatach zbrojmistrzowskich na Lathe.
- Na Wszechmocnego... – szepnął Graig.
- Choć to pomniejsze bluźnierstwo, gotów jestem przyjąć, że nawet Bóg-Imperator poczułby przyjemność dzierżąc takie ostrze w swej dłoni – powiedział czyjś twardy męski głos.
W wejściu po przeciwnej stronie holu stał wysoki mężczyzna w prostym ciemnym ubraniu, gładko ogolony, o nagiej czaszce opiętej ciasno metalową obręczą nałożoną na głowę na wysokości czoła.
- Jestem starszy arsenału Karadan – przedstawił się mężczyzna lustrując gości wzrokiem. Dwaj szturmowcy cofnęli się na jego widok, przybrali luźniejsze pozy zajmując miejsca po obu stronach klatki windy.
- To, co widzicie w tych gablotach - starszy arsenału wskazał palcem na wystawione w holu eksponaty - jest zaledwie przedsmakiem tego, co skrywamy w środku. Lecz moi pryncypałowie zawsze powtarzają jedno: pokaż mi, z czym przychodzisz, a ja ci powiem, z czym wyjdziesz. Macie formularze rekwizycyjne?
Agenci sięgnęli pośpiesznie do kieszeni, wyjęli z nich złożone w kostki kartki papieru otrzymane od Harasima.
- Niewiarygodne - Karadan obrócił w palcach formularz Lyrdiona - Formularz klasy Sigma-9. Dawno takiego nie widziałem, są u nas dość rzadkie. Raczcie mi wybaczyć zmieszanie, ale doświadczenie mnie nauczyło, że nad wyraz trudno zaspokoić potrzeby gości przynoszących Sigmę 9.
|
| |