Swędząca czerwona plama w znacznym stopniu pochłaniała myśli Petera. Rosła i bardzo go to martwiło. Szedł więc w kwaśnym i śmierdzącym deszczu zatopiony we własnych, niezbyt przyjemnych myślach i zastanawiał się czy nie jest chory. Albo gorzej. Ale jakoś sobie z tym radził i pilnował by po jego twarzy nie było widać za dużo. Niemniej nawet on miał granice i gdy zobaczył znajomą postać aż otworzył usta ze zdumienia.
- T...tak - odparł Snorriemu - Na to wygląda.
- Markus?! Markus Wolf, to Ty?! Co Ty tu robisz - zaczepił (nie)znajomego.