Jamash prychnął rozbawiony, słysząc słowa Manei.
- Cały Madok... Dobrze, że nie zawsze się tego trzymał, bo by Cię na świecie nie było... - pokręcił głową, odganiając wspomnienie - Ale racja, najpierw Lanteri, potem pozwiedzamy - zgodził się z resztą.
Nie był do końca pewien, czy zostawianie sobie za plecami potencjalnego niebezpieczeństwa było rozsądne, ale lepiej było najpierw zająć się tym pewnym, a dopiero martwić o ewentualne. Zresztą, jeśli zagłębiliby się zbyt daleko, Lanteri i Gardax mogliby ich zwyczajnie ominąć i umknąć.
Aura sadzawki była odrobinę niepokojąca, ale ją też można było zostawić na później. Gdyby to była nekromancja, ewokacje, albo przywołania, to rzeczywiście mogłaby być jakimś zagrożeniem, ale transmutacja? Niekoniecznie - zresztą, to w końcu był kiedyś jakiś kompleks cyklopów, ktoś tu mieszkał, albo przynajmniej przebywał. Sadzawka mogła być po prostu obłożona stałym zaklęciem czyszczącym wodę - stąd taka przejrzystość mimo lat, albo i stuleci zastoju.