Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2019, 03:08   #112
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Lutherowo-Bogusiowej schadzki przebieg i finał niespodziewany

Młody Grolsch sam nie wiedział jak długo czekał… w każdym bądź razie wydawało mu się, iż nawet i kwadrans, gdy w końcu ktoś się zjawił w umówionym miejscu. Drobna postać przemykała nocą, co chwilę przystając i się rozglądając.

- Luther, jesteś no tu?? - Szeptała Bogna. Była opatulona kocem, spod którego wystawała koszula nocna sięgająca kolan, na nogach zaś miała jedynie drewniane chodaki. Wymknęła się więc z młynu praktycznie tak jak spała?

- Jestem - syknął piwowarczyk wynurzając się z ciemności nieopodal - Aleś się guzdrała…
Rozejrzał się czy nikogo wokoło więcej nie przywiało i przysiadł obok Boguśki z niejakim zawahaniem przyglądając się jej przyodziewkowi. Mógł choć jaki koc wziąć, bo co…
- Słuchaj, ja… Tata, Racimir… - wyraźnie nie wiedział jak się zabrać do tego z czym ją z wyra wyciągał - Oni chyba nie rozumieją, że Światko nadal gdzieś tam jest. Coś tam gadają… Wujo z drzewami chce gadać… Ale… ja muszę wiedzieć czy ty też wtedy… coś tam widziała…

Bogna spojrzała w twarz Luthera, a wśród blasku księżyca, jej oczy zamigotały zbierającymi się łzami…
- Głupia sucz wdowa Maryna mi w nic nie uwierzyła, a potem jeszcze witką przyłożyła, jak nie umiałam pokazać skąd z lasu wylazłam. Widziałam Luther, widziałam potwora, tak jak teraz ciebie widzę… - Zadrżała dziewoja na całym ciele, po czym skryła twarz w dłoniach i zaczęła chliptać.

Pewnie by się chłopak speszył nieco widząc łzy jakimi się zaczęłą zanosić. Ale za bardzo go ów potwór zaskoczył.
- Potwora…? Światko… on nie był sobą. Jakby jemu też jakiś potwór w głowie namieszał… On… Ja już sam nie jestem pewien… Ale po mojemu to on Nawojkę zadusił. Mówił, że to czarownica… A potem jakby czar prysł i się wystraszył tym co zobaczył… Pędem w las pobiegł… Chciałem za nim. Zatrzymać. Ale za szybki. Ale wiem gdzie pobiegł Boguśka...Wiem. Wielki dąb znakami Stwórcy oznaczył…
W końcu zamilkł kręcąc głową jakby sam siebie do końca nie rozumiał, po czym w niespodziewanym odruchu, objął i przytulił Boguśkę. Ta zaś, jeszcze przez dłuższą chwilę, szlochała i posmarkiwała gdzieś w okolicach kołnierza młodziana.
- Ja ją kochałam… tak bardzo kochałam… - Zaskomlała - Czemu ona, a nie ja…

Ten zaś stał próbując w głowie ułożyć sobie to co chciał powiedzieć w jakąś całość, która miałaby sens. Nic jednak nie miało. Chciał dalej tulić Boguśkę i nią potrząsnąć. Chciał wrócić doma i iść do lasu. Pogadać z łojcem i nawet się mu nie zająknąć o niczym…
- Ja też ją… lubiłem - zaczął w końcu niepewnie - Ale teraz wiem, że mus nam Światka znaleźć… Jemu ten potwór coś wmówił napewno. Iiii… pójdziesz go ze mną szukać?
- Boję się tam iść…
- Otarła łzy skrawkiem koca, i mocno pociągnęła nosem. Spojrzała Lutherowi na moment w twarz, po czym przytuliła policzek do jego torsu, a rękami objęła w pasie. - Nie chcę żeby i tobie coś się stało
- Ja też się…
- chciał się chłopak do strachu przyznać, ale uznał, że się nie godzi - bojam o Ciebie. Aleć nie możem tak zostawić Światka potworowi… a i Nawojka… Wujo mówił o duchach tych co to pomarli kaj nie ichnia pora była. Wżdy naszą Nawojkę na pastwę lasu ostawimy? Słuchaj… Mam wujowe amulety od matuli. I topo…
Chciał kontynuować i opowiedzieć dalej co umyślił ale spojrzał wonczas w mokre od łez sarnie oczy i skinął głową.
- Daruj Boguśka… Zostań. Ale powiedz mnie jako ten potwór wyglądał. I jak mu, bogom dziękować, uciekłaś?
- Najpierw był wilk. Duży, czarny wilk, co mnie za nogę z drzewa ściągnął. I już, już mi się do gardła rzucił, a wtedy pojawił się… ON
- Bogna szeptała, drżąc na całym ciele - Wyglądał… wyglądał jak… książę z bajki… - Głos jej się załamywał -... a potem… potem jak jakiś… trędowaty, obrzydliwy, powykręcany… uciekłam mu biegiem… - Rudowłosa dziewoja zaczęła szybko oddychać, zupełnie jakby miała za chwilę zemdleć?
- Czekaj… usiądź… - Co rzekłszy pomógł jej usadowić się tyłkiem na ziemi - Znaczy musi być urok na Cię rzucił..
Siedział obok sierotki i mocno ją tuląc, kiwał głową ukłądając sobie w głowie co tam wtedy w lesie zaszło. Był już pewien, że nie będzie się od tego odwracać. Bliskość Boguśki go w tym utwierdzała, bo i jaki porządny chłopak nie poczuje odwagi kędy dziewka w niego wtulona.
- Ale poza urokiem… nie ukrzywdził Cię, nie?
- Uuuuu… uuuu… uuuciekłam…
- Westchnęła Bogna, płytko i szybko oddychając, po czym kompletnie zwiotczała w ramionach Luthera. A więc faktycznie, zemdlała.
Luther potrząsnął dziewczyną zaniepokojony, ale w leczeniu wiela mu do matki brakowało, bo zabieg ten nie przyniósł żadnego rezultatu poza tym, że giezło się na dziewczynie przekrzywiło. Oddychała jednak miarowo i spokojnie z zamkniętymi jako Stwórca przykazał oczyma więc się piwowarczyk uspokoił. Odetchnął i przemyślał sprawę. Boguśki w las nie zabierze, bo mu dziewoja zara pomdleje. Żarko się doń nie odzywał. Wujo zara będzie na golasa po gajach tańcował i te jak jej tam Dziką Sitwę nawoływał. A ojce… oj zadaliby mu ojce bobu jakby powiedział, że chce iść szukać Światka. Był więc sam. Aleć przygotować się mógł. Po domu pani matka amuletów pochowali to weźmie kilka. Ze składziku siekiere drwalska i bochen zwędzi z zapiecka i nim noc zapadnie wróci.
Proste. Wszystko mu teraz pasowało gdy sobie tulił nietomną Bognę głaszcząc po rudych puklach. Czuł się wyjątkowy.
I zasługiwał na wyjątkowe traktowanie. A czy mu kto za sprowadzenie Nawojki podziękował? Nie. Jeszcze go ojce po pysku ustawili. To teraz zobaczą jaki on dumny jak paw wróci. A podziękę sam sobie weźmie… Bogusia nawet jeśli poczuła ręce chłopaka zaciskające się na swoich piersiach to i tak nie oprzytomniała… Poczynał więc sobie śmiekej i śmielej kiedy nagle odsunął się jak oparzony patrząc na swoje ręce jakby nie były jego
Nieco później zaś taszczył znowu dziewczynę Luther tym razem blisko do domu młynarza. Ostrożnie przełożywszy ją na nawojkowe posłanie przez okno, wrócił zaś doma.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline