Sytuacja wydawała się beznadziejna. Byliście otoczeni przez dziesiątki, może setki nieumarłych. Coraz więcej i więcej czerwonych par oczu dołączało i po kilku minutach już nie byliście w stanie ich zliczyć. W pewnym momencie usłyszeliście basowy, jakby na wpół martwy głos.
- Może mógłbym jakoś pomóc?
Odwróciliście się wszyscy w jego stronę. Zza drzew, jakby nigdy nic wyszedł nieumarły. Lecz odróżniał się od innych. Jego oczy świeciły na żółto, nie na czerwono, a zamiast zwykłych podartych łachmanów, miał bogato zdobione białe szaty przeplatane złotymi nićmi.
- A w czym mógłby nam pomóc kapłan na usługach Sylvanas? - Minkar splunął po tych słowach.
- Może jednak się na coś przydam. - odparł kapłan. Wyciągnął z kieszeni szaty jakiś mały przedmiot, którego nie potrafiliście zidentyfikować. Nieumarły zaczął coś mruczeć pod nosem, zgniótł trzymany przedmiot i otrzymany proszek rozsypał na was, rzucając czar Prayer of Shadow Protection.
Efekt był natychmiastowy: czerwone oczy wpatrzone w was zaczęły znikać jedno po drugim, aż poczuliście się "bezpieczni".
- Avaras Hune - przedstawił się kapłan. - do usług. Mroczna Pani wysłała mnie tutaj, by ocalić kogo się da, a wy na takich wyglądacie. Minkar cofnął się krok, by móc się z wami naradzić na osobności.
- Nie podoba mi się to - powiedział elf. - Może i nas uratował, ale to wciąż nieumarły. Arthas mógł już wcześniej zniewolić Sylvanas, a ten tutaj pewnie ma nas zaprowadzić w jakąś pułapkę. |