Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2019, 17:22   #110
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Rozmowy o zabawkach

W domu był obiad, a potem Salamandra zaczęła prezentację zabawek. Zebrała obie czarownice w głównym pokoju i zaczęła wyciągać sprzęty.
- Tą szabelkę już znacie.- rzekła z dumą i sięgając po kolejne przedmioty mówiła.
- To muszkiet używany jeszcze w czasach powstania styczniowego. Nie przejmujcie się jej wyglądem, bo rzeczywiście już nie można z niej kul wystrzelić. Zresztą nabijanie ją to mordęga. Ta zabawka bowiem potrafi ducha postrzelić i przeciw tego typu istotom jest najskuteczniejszy. - tłumaczyła wyciągając broń.- Jest nim zaklęta wściekłość tych którzy używali go przeciw Moskalom w tych trudnych czasach. Można ją wyzwolić i użyć jako pocisków.
- Nie wiem czy baba Jaga naśle na nas Duchy. - Zosia przyjęła muszkiet. Znała nieco broń myśliwską z uwagi, że często leczyła jej ofiary.
- Na nas też działa całkiem dobrze.- odparła Salamandra ignorując podtekst takiej wypowiedzi. Jagodzie jednak nie umknął on, bo się lekko skuliła przestraszona.
- A to coś od kolegów zza wschodniej granicy. Białoruscy albo Ukraińscy mafiozi zostawili ją ratując swoje życie.- wyjęła kolejną ciężką broń, wyglądającą masywnie nawet w jej rękach. Była to taktyczna śrutówka.- SPAS 12… nie ma w niej nic magicznego. Ale masywnie gryzie i masywnie kopie… na konwencjonalne i niekonwencjonalne cele.
- Masz świadomość, że żadna z nas pewnie nie będzie się umiała tym posłużyć. - Perka odłożyła muszkiet i sięgnęła po cięższą broń by się jej przyjrzeć. - To rzadka umiejętność wśród czarownic.
- Strzelanie do przeciwników to żadna filozofia. Odbezpieczasz broń, celujesz dziurą we wroga i naciskasz spust… języczek. I bum… jest strzał.- odparła beztrosko Salamandra uśmiechając się wesoło.- Mam jeszcze katowski miecz, przeklęty krwią przelanych ofiar.
- Skąd to masz wszystko?-zapytała lękliwie Jagoda.
- Rodzina zbierała takie pamiątki… mogłabym własne muzeum założyć.- odparła z uśmiechem Teofila.
- Na spokojnie. - Zosia rozejrzała się po zgromadzonych skrzyniach. - Słyszałam, że jeszcze ważne jest by nie trafić “swojego”.
- Mam jeszcze granaty.- odparła Salamandra wyjmując koszyk z pisankami.
- Hm… autor miał specyficzne poczucie humoru. - Perka odłożyła broń i sięgnęła po jedno z “jajek”.
- Jajko kryje w sobie wiele znaczeń, wiele wierzeń, no i energię życia. A jeśli jeszcze poświęcone…- odparła z uśmiechem Teofila.- Te tutaj mogą nieźle narozrabiać, acz niestety są bardzo kruche.
Perka odłożyła jajko do koszyczka i uśmiechnęła się do Salamandry.
- Będziesz musiała nas przeszkolić.
- To akurat żadna wielka sztuka. Rzucasz w ducha lub człowieka i puff… coś powinno się stać.- odparła z uśmiechem Teofila.
- Coś?- zapytała podejrzliwie Jagoda.
- No… coś… z pisankami różnie bywa. Widzicie te wzorki? Każden wpływa na efekt uroku uwięzionego w jajku. Tyle że zapiski prapraprabaci, były podziurawione przez myszy, więc tak do końca nie wiem.- wyjaśniła Teofila.
- Och.. czyli może do nas na przykład wyskoczyć wielkanocny zając? - Perka uśmiechnęła się.
- Prędzej czerwony kur… ale tak, to prawda.- zgodziła się Teofila. - Może coś wyskoczyć.
- Co tam jeszcze przyniosłaś? - Perka rozejrzała się po przytaszczonych przez Salamandrę skrzyniach.
- Trochę toporów, pistoletów, parę szkaplerzy do ochrony… i trochę starych ciuchów po prababce. Nie zdążyłam jeszcze sprawdzić, czy wśród nich jest coś zaklętego urokami czy przez udział w ważnych wydarzeniach.- zadumała się Salamandra.
- Acha… - Zosia nie wiedziała co ma z tym wszystkim zrobić. Nigdy nie nosiła kamizelki kuloodpornej a co dopiero jakichś dawnych pancerzy i broni. Miała tylko nadzieję, że Joanna będzie lepiej zorientowana.. bo na Rutę nie miała nadziei. - Ekhym.. to chcesz się ze mną przejechać do kotka?
- Z chęcią.- odparła z uśmiechem Salamandra, a Jagoda dyskretnie odetchnęła z ulgą.
- No to ubieraj się. - Perka wstała z krzesła i zerknęła na malarkę. - Zostawiam klucze. Jakbyś miała chwilę i chęci jeszcze przejść się z Duchem to będę wdzięczna.
- Dobrze.- odparła z uśmiechem Wilga, a starsza czarownica udała się do sypialni, by założyć obcisłe jeansy i luźną koszulę.
Perka pozostała w swojej sukience i zaczekała na Teofilę przy drzwiach z kluczykami do auta. Odezwała się gdy weszły do windy.
- Czy najpierw chcesz podjechać w to swoje miejsce? - Wyszły z windy i ruszyły w kierunku zaparkowanego pod blokiem auta.
- To zależy… spieszy ci się do twojego kotka?- zapytała czarownica wodząc palcem po udzie Zofii przez sukienkę.
- Nie… im więcej czasu mu dam tym może więcej się dowie. - Perka udawała, że nie zauważa pieszczoty na swej nodze. A gdy już wsiadły do samochodu…. Teofila nie próbowała nic więcej, tylko dalej muskała udo Zosi zaczynając podawać jej kierunkiem. Droczyła się z apetytem rudowłosej z lekko sadystyczną nutką łobuzerii. Tym bardziej, że musiały lawirować wśród ulic, bo jak się okazało… Salamandra pamięta drogę… tyle, że z czasów PRLu. Miasto zmieniło się od tego czasu. W końcu jednak dojechały do niedużej, acz bardzo starej i nieco zapuszczonej kamienicy… która mogłaby być perłą warszawskiej architektury. Wyglądała bowiem jakby… powstała jeszcze w XVII wieku. Jak coś takiego mogło umknąć uwadze deweloperów? Albo muzealników? Jak ta kamienica, choć w kiepskim stanie, przetrwała powstanie? Bo choć wyglądała na zapomnianą, to nie było na niej śladów wojennych zniszczeń, czy pożogi.
Perka z trudem zaparkowała czując wilgoć pomiędzy udami. Z ulgą zgasiła silnik.
- Tutaj? - Spytała nieco już rozpalonym głosem.
- Tak.- westchnęła ciężko Teofila starając się opanować lęk.
- Wszystko dobrze? Iść tam z tobą? - Perka uspokoiła się nieco przyglądając się starszej czarownicy.
- Lepiej nie.- odparła spokojnie Salamandra.- Z nią lepiej się mierzyć pojedynczo. I uważać.
- Nią? - Perka przyjrzała się budynkowi pozwalając spojrzeniu przejść do świata duchów.
Cały budynek był opleciony łańcuchami, napinającymi się jakby coś chciało się wyrwać spod nich.
- Nią. Złotą Kaczką. Pewnie o niej słyszałaś, co?- zapytała cicho Teofila.
- Tak.. bajkę dla dzieci. - Zosia spojrzała niepewnie na swoją towarzyszkę. - Potrzebujesz złotych dukatów?
- Złota Kaczka jest jak Boruta w krakowskich podziemiach. Potężną siłą która może dać ci wszystko… za odpowiednią cenę. Niebezpieczną siłą… ale też… można się z nią dogadać czasem i uzyskać jej pomoc. Lepiej żebyś nigdy tu nie przychodziła, to podstępna istota, która tylko udaje milutki drób… wierz mi.- rzekła nieco nerwowo Salamandra.
- Więc.. chcesz do niej iść? - Perka nie była pewna czego może potrzebować Teofila, ale czuła też że nie powinna dopytywać.
- Spróbować negocjacji. - odetchnęła ciężko Teofila.- Może nam pomóc. Jeśli zechce… Problem z tą istotką polega na tym, że z takim Borutą wiadomo na czym się stoi. To potężny czart chcący duszyczek, ale też i wielki patriota, natomiast kaczka to enigma.
- Dobrze… jakbyś czegoś potrzebowała, to nigdzie się nie ruszam. - Perka czuła się dziwnie widzą Salamandrę bojącą się drobiu, wiedziała jednak, że Duchów nie należy lekceważyć.
- Wrócę za godzinę.- odparła z uśmiechem Teofila wychodząc z samochodu. - Nie mów nikomu o tym miejscu. I nie korzystaj z tej wiedzy, chyba że nie będziesz miała wyboru. Z tą kaczką nie ma żartów.
- Dobrze czekam. - Perka westchnęła. - Ale tylko godzinę i tam wejdę.
- Do kamienicy? No dobrze.- odparła Salamandra z uśmiechem.- I bądź ostrożna.
- Będę. - Perka pozostała w aucie obserwując kamienicę. Zerknęła na telefon ustawiając na nim budzik za godzinę.
Salamandra ruszyła ostrożnie do środka i wkrótce zanurzyła się w mroku wejścia do budynku. Zosi pozostało więc… czekać.

Zosia rozsiadła się wygodnie na fotelu kierowcy. Wysłała smsy do Joanny i Ruty z pytaniami kiedy dadzą radę dotrzeć i postanowiła pooglądać sobie filmik, który nagrała podczas rozmowy z Patrykiem. Zdążyła obejrzeć go dwa razy przebywając na tym pustym cichym podwórku kamienicy, która nie powinna istnieć, nim przyszedł SMS od Ruty.
“Jedziemy razem. Będziemy wieczorem ^^”
Perka przerwała pieszczenie swojej kobiecości, w którą się zaangażowała już po pierwszym filmiku i odpisała.
“Czekamy na was.”
Po chwili namysłu zrobiła też zdjęcie temu jak się zabawia w aucie i wysłała je Patrykowi.
“Oglądam ciebie”
Odpowiedź Patryka przyszła dość szybko.
“Chciałbym cię teraz wziąć w tym aucie. Ale chyba na masce byłoby nam wygodniej ?
“Jestem w centrum. Chyba ktoś mógłby mieć coś przeciwko.” Palce czarownicy poruszały się miarowo w jej wnętrzu. Nie chciała się doprowadzić szybko.
“Masz rację. Wypadałoby grzecznie bawić się w środku. Pokażesz mi więcej ? Wygłodniały przez ciebie jestem .” odparł Patryk.
Perka zrobiła zbliżenie na swoje palce zanurzające się w jej rozpalonym kwiatku i nagrała krótki filmik, który wysłała kochankowi.
“Też mi coś wyślij” Uśmiechnęła się do telefonu, nieco przyspieszając ruchy dłoni.
Nim jednak zdążyła odpowiedź otrzymać, z kamienicy wyszła blada niczym ściana Salamandra i ruszyła w kierunku samochodu Zofii.
Perka zostawiła telefon i nie zważając na swoje podniecenie podbiegła do starszej czarownicy.
- Wszystko dobrze? - Zawahała się nie wiedząc czy ma podtrzymać Salamandrę.
- Powiedzmy… to były ciężkie nerwowo negocjacje. Potrzebuję się napić i odstresować.- zaśmiała się nerwowo Teofila z ulgą przyjmując pomoc rudowłosej.
- Mam chyba wino w aucie. - Perka doprowadziła Teofilę na miejsce pasażera i sama podeszła do bagażnika by wyciągnąć z niego wino i korkociąg. - Sama usiadła po stronie kierowcy i otworzyła trunek podając go Salamandrze. - Jak poszło?
- Wolałabym wódkę jeśli mam być szczera.- zaśmiała się czarownica pijąc wino wprost z butelki.
- Zużyłam ją na odkażanie. - Perka uśmiechnęła się widząc poprawę nastroju towarzyszki. - A szkoda bo rolnicy potrafią dać niezłe trunki.
- To w takim razie będziesz musiała mi inaczej poprawić nastrój.- odparła Salamandra chwytając za kark rudowłosą i siłą dociskając jej usta we władczym pocałunku. Drugą dłoń bezczelnie wsunęła pod sukienkę brutalnie ściskając nagą pierś i delektując się jej miękkością.
Perka odpowiedziała na pocałunek rozchylając nieco nogi. Sama sięgnęła do piersi Salamandry chwytając ją przez materiał koszuli.
Na razie zajęta ugniataniem krągłości piersi Zosi… Salamandra nie odpowiedziała na to zaproszenie, całując zachłannie to usta, to szyję kochanki. Zaś rudowłosa poczuła pod palcami nie tylko miękką z twardą końcówką, ale też… brak stanika.
Zosia przerwała pocałunek i zaczęła pojękiwać od pieszczot na swym biuście.
- To.. poprawia ci nastrój? - Uśmiechnęła się lubieżnie, wsuwając dłoń pod koszulę kochanki.
- Niewątpliwie… a ty się chyba czegoś dopraszasz. - mruknęła prowokacyjnie Salamandra pozwalając dłoni Zofii na eksplorację obszarów pod swoją bluzką.
- Och tak? Czego? - Perka przesiadła się na kolana starszej czarownicy pieszcząc cały czas jej pierś.
- Dobrze wiesz…- palce czarownicy przesunęły się po wewnętrznej stronie uda Zofii, pieszcząc jej skórę delikatnie.
Perka odgięła się do tyłu opierając się plecami o deskę rozdzielczą i prezentując kochance swoje półnagie ciało.
- Nie mam pojęcia. - Wymruczała lubieżnie, rozchylając szeroko nogi.
- A ja tak…- Salamandra w pełni odsłoniła pierś Zofii, by przylgnąć do niej wargami i rozsmakować się w niej. Drugą dłonią sięgnęła między uda i palcami poczęła szturmować ulegle poddające się bramy kobiecości rudowłosej. Mocno i silnymi ruchami sięgała palcami głęboko i stanowczo. Prężące się ciało Perki dobrze wyczuwało każdy z nich.
Zosia jęknęła głośno i ścisnęła obiema dłońmi piersi kochanki.
- Yhym… trafiłaś w sedno. - Wymruczała rozpalonym głosem, opierajac głowę o przednią szybę.
- Znana jestem z tego…- zamruczała lubieżnie Salamandra całując odsłonięty biust i nie zaprzestając ruchów palców w rozgrzanym miejscu rudowłosej. Szybko, głęboko i mocno… Teofila nie bywała delikatna. A Perce bardzo się to podobało. Czuła jak szybko zbliża się na szczyt by w końcu obwieścić go głośnym okrzykiem, który wypełnił przestrzeń auta.
- No pięknie… zażądam od ciebie odpłaty później. Ale wpierw… gdzie ruszamy teraz?- spytała z łobuzerskim uśmiechem kochanka rudowłosej prowokacyjnie oblizując palce.
Perka chwilę łapała oddech obserwując kochankę.
- Do kotka… ale ty prowadzisz. Mam miękkie nogi.
- Zgoda.- odparła wesoło Teofila, gdy zamieniały się miejscami. Ruszyły dalej. Salamandra prowadziła, a Zosia kierowała i lekko drżała ze strachu. Starsza czarownica lubiła ostrą jazdę i chyba tylko cudem uniknęły paru stłuczek i mandatów.
Gdy zaparkowały w pobliżu lokum kotołaka, Perka czuła, że ma nogi miękkie z zupełnie innego powodu.
- Dobra… sprawdźmy czy jest. - Wzięła głębszy oddech i wygramoliła się z auta, które chyba cudem nie dorobiło się kolejnych rys i wgnieceń.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline