Aha, czyli dyrektor szpitala sam nadawał się na pacjenta, tylko dobrze się maskował… Kennick kojarzył określenie Wielcy Przedwieczni z paru mistycznych ksiąg, które kiedyś przeczytał, i był pewien, że „łagodny” i „dobroduszny” były ostatnimi przymiotnikami, jakimi można by ich określić. Losandro najwyraźniej potrafił dobrze maskować swoje poglądy, a dzięki pozycji miał dostęp do podobnych sobie, jak ten cały Zandalus. Wyglądało na to, że właśnie zlikwidowali jednego ze sprawców całego tego zamieszania.
No i jeszcze niedawne pojawienie się podwładnych Hrabiego Hasertona, w stanie katatonii – to nie mógł być przypadek! Śledczy już miał podzielić się informacjami z towarzyszami, gdy zobaczył gestykulującego Umorliego. Bezszelestnie wyciągnął rapier i podkradł się do drzwi archiwum, by niezauważenie zajrzeć do środka.