Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2019, 11:37   #32
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
- Tak, już idę… - odparła Isabela na słowa Kayna, wciąż jeszcze wpatrując się w płomienie. Świadomością jednak wróciła już do rzeczywistości i w końcu rozejrzała się dookoła, dostrzegając biegających w popłochu ludzi z wiadrami wody.
Kayn wspominał coś o zwierzętach. Zorientowała się, że należało pomóc w ich zagonieniu, jednak nie czuła się zbyt komfortowo z takim zadaniem. Nie miała żadnego doświadczenia ze zwierzętami i prędzej by zaszkodziła, niż pomogła.

Nim jednak zdążyła się całkowicie zdecydować na wzięcie udziału w ratowaniu obozowiska, cała sytuacja została opanowana. Ogień został ugaszony, zwierzęta zagonione, ktoś uratował jakiś wóz, a ktoś inny pomógł w leczeniu poparzonych obozowiczów.
Isabela rozejrzała się bezradnie, po czym wzruszyła jedynie ramionami i krzyżując ręce na piersi zaczęła przechadzać się po terenie obozu, czasami pomagając coś podnieść lub komuś coś podając - nic szczególnego.

W końcu dołączyła do reszty, których Garavel oprowadzał po obozie, opowiadając jednocześnie o przebywających w nim osobach.
Jak się okazało, na ich barkach spoczął obowiązek przeprowadzenia śledztwa dotyczącego pożaru i śmierci wróżbity. Cóż, bardzo szybko z domniemanych niewolników-uciekinierów stali się detektywami. Isabela, tak samo jak ze zwierzętami, tak i o prowadzeniu śledztwa nie miała bladego pojęcia. Dodatkowo mieli się nie zdradzać ze swoimi zamiarami, bo mogło to wzbudzić podejrzenia.
Na szczęście nie była jedyną przydzieloną do tego zadania, a najwidoczniej pozostali byli bardziej pewni swoich umiejętności, bo od razu zabrali się do działania. Rozpierzchli się na wszystkie strony obozu i Isabela została sama, znowu nie bardzo wiedząc za co się zabrać.

Postanowiła więc pójść w miejsce, do którego nie udał się nikt z pozostałych, a o którym sam Garavel stwierdził, że raczej nie będzie za bardzo pomocne. Był to wagon, który zamieszkiwał niejaki Ojciec Zastoran.
Isabela już miała zapukać i poprosić o możliwość wejścia, kiedy w ostatniej chwili zawahała się i cofnęła rękę. A co jeśli ten cały kapłan wyczuje, że ona posługuje się magią i jej kłamstwo wyjdzie na jaw? Nikt jej wtedy już nie zaufa. Isabela cofnęła się o kilka kroków, a potem już całkowicie odwróciła się i udała w przeciwnym kierunku. Bała się zaryzykować, choć gdzieś w głębi siebie wiedziała, że im dłużej ukrywa tę tajemnicę, tym konsekwencje jej wyjawienia będą gorsze.

Ostatecznie wróciła do miejsca, w którym mieli swoją własną część obozu. Przechodząc obok ogniska usłyszała obcy głos. Co dziwne, odniosła wrażenie, że ten głos mówił w jej głowie, nie gdzieś obok. Isabela rozejrzała się dookoła z niemałym zaskoczeniem. Nie przypominała sobie, by posiadła umiejętność czytania w myślach. Wzdrygnęła się. Może to ktoś wdarł się do jej umysłu? Co dziwniejsze, była pewna, że ten głos brzmiał znajomo…
Wtedy spostrzegła Jasara siedzącego nieopodal ogniska. Czarodziej przyglądał się jakiemuś przedmiotowi, który przypominał pierścień z czerwonym kamieniem. Czy to było możliwe?
Isabela spojrzała na swoją prawą dłoń i pierścień z rubinem, który znajdował się na palcu wskazującym. Potem spojrzała znów w stronę Jasara. Z tej odległości nie była w stanie stwierdzić czy rzeczywiście bawił się takim samym pierścieniem, ale miała przeczucie, że tak właśnie było. Czy to jego myśli słyszała w głowie? Z jej ust prawie wydobył się cichy okrzyk zdumienia, jednak w ostatniej chwili zakryła je dłonią. Co jeśli i on potrafił czytać w jej myślach?
 
Pan Elf jest offline