Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2019, 20:23   #37
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Zarządzona przez Garavela wyprawa całej bandy niezbyt się Ozrarowi podobała, ale szkoda mu było tego wieczoru więcej mielić ozorem i wyrażać tym swoje niezadowolenie. Więc tylko wysłuchał pomysłu ich przewodnika, wywrócił oczami na wspomnienie pochodni i poczekał, aż reszta zapali swoje. Sam oczywiście wziął je na wszelki wypadek, ale tylko spakował do plecaka jak resztę skromnego dobytku.

Podczas marszu, gnoll trzymał się w niewielkim oddaleniu od oświetlonych ludzi, a przynajmniej od kręgów światła, które rzucały ich pochodnie. Sam dobrze widział w nocy i nie chciał odzwyczajać wzroku od ciemności, bezsensownym wpatrywaniem się w światło. Dodatkowo, grupka "świetlików" była doskonałą przynętą i odwracała uwagę od gnolla przemykającego w mroku.




Przez kolejne godziny na nic konkretnego nie udało im się trafić. Ot zwykłe, nocne życie pustyni, której mieszkańcy dopiero teraz wychodzili na żer. Rosnąca i wyczuwalna desperacja Dashkiego też nie robiły na Ozrarze większego wrażenia. Znalazł się w złym miejscu o złym czasie, do czego Oz zdążył się już chyba przyzwyczaić.

Po długim marszu w końcu dotarli do jakiejś odmiany w krajobrazie. Ściana powykręcanych cierniokrzewów nie wyglądała zbyt zachęcająco, ale Ozrarowi zdawała się nader ciekawym miejscem na tym jałowym pustkowiu.

Gdy Dashki zaczął się opierać przed dalszą drogą pośród cierni po tym jak Ozrar w końcu natrafił na jakieś interesujące ich ślady, gnoll stłumił zdenerwowane warknięcie, wbił wzrok w tropiciela i zaczął mówić przyciszonym głosem.

- Chuj mnie w sumie obchodzi co z tobą zrobią, ale dodatkowy tropiciel to przydatna rzecz, wiec pomyśl chwile. Te szkodniki też muszą jeść, a właśnie napatoczyła im sie tłusta koza. Są małe i tchórzliwe, więc gdzie zrobiły by gniazdo? Na równinie, gdzie może je dopaść cokolwiek, czy w jakimś niedostępnym, bezpiecznym miejscu? -

W tej też chwili do ich uszu doszedł krzyk ludzkiego bachora. Nie, zaraz... Gnoll nadstawił uszu i po chwili położył je po sobie.

- Nasza koza. Przynęta złapała, więc teraz albo nigdy. Ide przodem, bo najlepiej widze w ciemności. Dash ty za mną. - Zarządził patrząc w oczy tropicielowi. - Kayn trzeci. - Na chwile przeniósł wzrok na niesamowicie wkurwiającego wojownika i szybko omiótł resztę spojrzeniem. - Reszta jak chce. Byle ostrożnie i cicho. - Zakończył i nie czekając zbytnio na jakiekolwiek odzewy ruszył w gąszcz. Starał się wybrać jak najlepszą i najbezpieczniejszą ścieżkę do źródła dźwięku, zanim koza go wydająca stanie się czyimś posiłkiem. Ślady zwierzęcia były niezłą pomocą, choć czworonóg czasem przeciskał się zbyt ciasnymi dla dwunogów przejściami.

W lewej ręce Ozrar niósł topór, a prawą złapał dla odmiany oszczep, dotąd przewieszony przez ramie. Drzewce idealnie nadawało się do pomocy we w miarę cichym przejściu przez ciernie i w razie dostrzeżenia celu powinno z powodzeniem przyszpilić go do ziemi, albo przynajmniej utrudnić ucieczkę przez plątaninę suchych roślin.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.

Ostatnio edytowane przez Cattus : 17-10-2019 o 20:25.
Cattus jest offline