Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2007, 20:14   #19
Manji
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
O'Connor wskoczył na łódkę jak wytrawny marynarz. Tego co nie dokończył zdania zmierzył groźnym spojrzeniem. Jego zielone oczy, stały sie zielone na całej powierzchni, pechowy pirat nie mógł rozróżnić ani tęczówki, źrenicy czy białka. Jadowita zieleń wypełniająca cale oczy lśniła nienawiścią. Mięśnie mimiczne twarzy napięły sie odsłaniając zęby, przypominał wściekłego wilka chcącego rzucić sie i rozszarpać swa ofiarę. Rude, bujne włosy, które silnie kontrastowały z blada twarzą i zielonymi oczyma, nadawały twarzy O'Connor'a jeszcze bardziej przerażający wygląd. Gdyby tylko drab pisną choć słowo, byłby trupem. Usiadł i kipiący złością nie odzywał sie.

Każdy pełnej krwi Mag ma stygmat, który sie ujawnia w rożnych sytuacjach niezależnie od woli maga. Stygmat O'Connor'a zawsze sie ujawniał gdy ktoś go rozdrażnił lub zirytował.
W miarę gdy sie zbliżali do statku, oczy O'Connora powracały do normalnego stanu. Tak samo i on stawał sie spokojny.

Po przybiciu do fregaty, szybko wspiął sie po sznurowej drabinie na pokład.
Gdy tylko zobaczył de Vagborna, podszedł do niego i konspiracyjnie wyszeptał mu do ucha:
-Mamy do omówienia pewna sprawę. Z pewnością nie chcesz aby widzieli i słyszeli to twoi ludzie.
Pewnie kapitan fregaty by zignorował słowa O'Connor'a, lecz magia dawała niewątpliwa przewagę. Sprawiając, ze słowa brzmiały dla pirata jak najpiękniejsza obietnica szybkiego wzbogacenia sie.
Gdy już byli na osobności, nie czekając na pirata, rozpoczął monolog.

-Mamy podobne cele, przyjacielu. Ty dostaniesz złoto od naszego przełożonego, my oddamy mu przysługę. Do wypełnienia tej misji będzie potrzebny każdy z twoich marynarzy, jeśli jednak nie dostosujesz sie do mojej prośby wielu z nich może nie dopłynąć do celu. Proszę cię abyś przydzielił moim pięknym przyjaciółkom osobna kajutę, nie muszą to być wyszukane warunki, byleby była odosobniona. Uspokoi to obydwu dżentelmenów. Proszę abyś nie starał sie wydawać nikomu z nas rozkazów, jesteśmy indywidualnymi personami nie nawykłymi do słuchania. Nawet nasz zwierzchnik, a twój pracodawca poprosił o przysługę. Rozumiem, jednak, ze otrzymałeś wskazówki abyśmy sie wtopili w twoja załogę. Rozumiem doskonale zamysł naszego przełożonego. Nie chce aby biskup wiedział, ze to my go ścigamy, pewnie wyrzuciłby lub zniszczył to po co ruszamy za nim w pogoń. A tak gdy zbliży sie do niego piracki statek, co nie jest rzadkim zjawiskiem, podejmie walkę pewien zwycięstwa. W związku z tym, możemy sie przebrać w ubrania podobne do ubrań twoich ludzi. I jeszcze ostatnia rzecz, którą chce ci przekazać. Zapewne wolałbyś mieć w nas przyjaciół niż wrogów. Tak samo ja wolałbym mieć cię za przyjaciela. Nie lubię niepotrzebnie zabijać.
Uśmiechną sie do pirata przyjaźnie, wciąż patrząc mu głęboko w oczy.
-Nasza piątka to ludzie niezwykli i nietuzinkowi. Władamy potęgą, której nie jesteś w stanie objąć swym umysłem. Ja na ten przykład jestem czarnoksiężnikiem, potrafię od maleńkości zmieniać materie przy pomocy myśli, zapewne nie chciałbyś abym przemienił każdy drewniany element twojego statku w piasek. Niechybnie by poszedł na dno.
-Jako twój przyjaciel, mogę wiele ci pomoc. Tak samo i ty wiele masz do zaoferowania.
Po czym wyszedł z kajuty, zostawiając kapitana sam na sam z własnymi myślami. Miał teraz dużo do przemyślenia de Vagborna.

Nie rozumiał tylko dlaczego siostra de Vagborna patrzy na niego tym dziwnym wzrokiem.

Po rozmowie ulżyło mu troszkę, usiadł tam gdzie stal, nabił fajkę i zapalił. Przyjemne szczypanie w gardło, a potem niesamowite odprężenie wypełniające cale ciało... Rozglądał sie po pokładzie popijając whisky wprost z butelki jak to miał w zwyczaju. Gestem pozdrowił pojawiających sie na pokładzie towarzyszy i towarzyszki.
Zapowiada sie długa i ciekawa podróż.
Uśmiechną sie, to był szczery uśmiech.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.

Ostatnio edytowane przez Manji : 02-08-2007 o 22:50.
Manji jest offline