Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2007, 20:43   #11
Kolmyr
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
- Oliwander czy madam Malkin?-zapytała go matka.

Trudne pytanie. Nie znosił wizyt u krawca nawet magicznego. Zaś różdżka... od dawna na nią czekał. Z bólem serca postanowił jednak pomęczyć się najpierw u madam Maklin by przyjemność była jeszcze większa.

-Niech będzie madame... miejmy już to za sobą-odparł.

MADAME MAKLINE-SZATY NA WSZYSTKIE OKAZJE

Joshua wszedł do sklepu razem z matką. Przysadzista kobieta ubrana na fiołkoworóżowo podeszła do nich z uśmiechem na twarzy.

-Witam Panią a Ty chłopcze zapewne wybierasz się do szkoły. Jeśli szukasz mundurku to trafiłeś we właściwe miejsce-powiedziała po czym wskazała mu stołek, na którym miał stanąć.

Wszedł na niego posłusznie a kobieta włożyła mu szatę przez głowę. Szpilkami zaznaczała jaką ma mieć długość i szerokość. Nie było nawet tak źle wszystko minęło dość szybko. W czasie gdy on był zajęty przymiarkami mama skoczyła po pomniejsze zakupy. Przyrządy i składniki do alchemii dostanie z jej sklepu ale pergamin czy też teleskop musiała kupić gdzie indziej. Wreszcie był gotowy na wizytę u Olivandera wytwórcy różdżek. Wraz z otwarciem się drzwi usłyszał dźwięk dzwonka gdzieś w głębi sklepu. Wewnątrz było jedynie jedno krzesło i sterty pudełek.

-A witaj Susane-zwrócił się do matki chłopca, na pokątnej wielu ją znało-A Ty musisz być Joshua... Joshua Hellsing... spodziewałem się że mnie odwiedzisz...-powiedział po czym ruszył do jednej z kolumn pudełek.

Wyciągnął długie i niebieskie pudło po czym podał je chłopcu.

-Dąb... dwadzieściasiedem centymetrów...rdzeń z serca smoka. Duża moc. Idealna do zaklęć-mężczyzna znał się na rzeczy.

Joshua od razu chwycił różdżkę i poczuł energię płynącą przez palce. Z różdżki trysnęła fontanna złotych iskier.

-Dziękuję Panu... Bardzo dziękuję-mówił chłopak wychądząc z szerokim uśmiechem na twarzy.

Chyba nigdy nie czuł się tak szczęśliwy jak teraz. A to był dopiero początek przyjemności.

-No synku to zakupy już chyba z głowy został tylko jeden mały szczegół... chyba chciałeś dostać sowę? A może to była ropucha...-matka udawała że nie pamięta.

-Mamo nie żartuj... przecież ropucha to obciach... Dobrze wiesz że chcę sowę.-

Matka odpowiedziała na to śmiechem i zaprowadziła go do sklepu ze zwierzętami. Mrowie klatek z sowami ustawione na półkach, podłodze i wiszące pod sufitem. Długo zastanawiał się nad wyborem. Sporo zamarudził przy klatce z piękną samiczką sowy śnieżnej ale stwierdził że to nie dla niego. Wreszcie zauważył młodego puszczyka łypiącego na niego okiem.

-Hey mały... od dziś będziemy kumplami. Ja jestem Joshua a Ty będziesz Gawin...-rzekł do sowy a w chwile później szedł już z mamą w kierunku sklepu z trudem dźwigając ciężką klatkę.

-Zabierz swoje pakunki do domu książki i kociołek czekają już przy kominku. Szatę przyniosę po pracy bo to dla Ciebie mniej istotne.-powiedziała mama.

Gdy dotarli na miejsce przytuliła go i ucałowała.

-Nawet nie wiem kiedy tak wyrosłeś.-rozczuliła się i zapatrzyła w jego czuprynę-Ale czesanie idzie Ci tak samo kiepsko mimo upływu lat

-Mamo daj spokój przecież nie jestem stary czy coś...-rzekł na co mama zareagowała wybuchem śmiechu.

-Idealna kopia swojego ojca no leć i nie baw się różdżką

Obładowany pakunkami wskoczył do kominka. Już po kilku chwilach znalazł się w swoim domu. Zaniósł wszystko na górę. Różdżki wolał nie ruszać w obawie przed przysporzeniem sobie i rodzicom kłopotów kłopotów. Zresztą i tak nie wiedział jak rzucać zaklęcia. Sowa przysnęła w klatce, w końcu był dzień. Chłopak postanowił przejrzeć księgę z zaklęciami. Szybko zapamiętał kilka zaklęć ale bez wiedzy o odpowiedniej wymowie i ruchach ręką trzymającą różdżkę na niewiele się to zdało.
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Kolmyr jest offline