Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2019, 11:22   #139
Mroku
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Szkielety bez jakiegokolwiek pancerza czy tarcz raczej nie były bardzo wymagającymi przeciwnikami, ale po słowach Cassie Odo nie czekał i ponownie zawył, niczym wilk, wtłaczając w serca walczących odwagę Ulryka. Trzymając szyk zaproponowany przez Heinricha, znów poczuliście się szybsi, agresywniejsi, po prostu mocniejsi. I to zaprocentowało już po chwili, gdy Konrad przyjął na tarczę cios jednego ze szkieletów, po czym odpowiedział swoimi dwoma uderzeniami, strącając przeciwnikowi czaszkę z szyi. Podobnie stało się w przypadku Eriki - kobieta jednak najpierw zgruchotała nogę swego wroga, a potem odrąbała mu kościsty łeb. Walczący obok Heinrich z łatwością uniknął ciosu kościotrupa i rozwalił mu czaszkę swoją okutą pałką. Rudiger również wykonał unik, korzystając ze swej szybkości, po czym najpierw zdzielił ożywieńca w korpus, gruchocząc mu kilka kości, a potem poprawił jeszcze dwoma ciosami, które sprawiły, że ten rozpadł się, jak stał.

Pozostałe trzy szkielety zaatakowały Heinricha, Konrada i Rudiego. Strażnik odskoczył przed ciosem, a stojąca obok Erika już zdążyła zamachnąć się swym mieczem i odrąbać kościastemu jedną z łap. Glauber poprawił z boku swoją pałką i szkielet zwalił się na podłogę. Przy ostatnich dwóch taktyka Konrada i Rudigera była taka sama - obaj najpierw przyjęli ciosy na tarcze, a potem wyszli ze swoimi atakami, które zakończyły imitację życia ożywieńców. Gdy tylko wrogowie padli, walczący poczuli, jak odwaga Ulryka opuszcza ich ciała, choć Odo musiał ponieść jakąś cenę za ponowne rzucenie tego zaklęcia, gdyż siedział teraz pod ścianą i dysząc ciężko wycierał chustką krew cieknącą z nosa. Pewnie w normalnych okolicznościach taki czar nie sprawiłby mu problemu, teraz jednak zmagał się z czymś znacznie potężniejszym, wykraczającym poza ludzkie postrzeganie.

Nim zdążyliście rozejrzeć się dokładniej po sali, dzierżony przez siedzącego na tronie Khorne'a miecz uciekł z dłoni boga Chaosu i z gryzącym uszy hałasem uderzył o kamienną posadzkę. Gdzieś w ścianach zagrały mechanizmy i po obu stronach sali, z chrobotem kamienia trącego o kamień otworzyły się dwa kolejne przejścia. Unieśliście broń, gotowi na wszystko, jednak z obu ciemnych korytarzy nic nie wyskoczyło, nic nie chciało was zabić. Było cicho i spokojnie. Można było nawet powiedzieć, że za cicho, co w takich miejscach jak to, nie zwiastowało niczego dobrego...

 
Mroku jest offline