19-10-2019, 17:58
|
#186 |
| Aza wraz z Jamashem wsiadła na drugą żabę. Mężczyzna próbował się skupić i złapać równowagę. Położyła mu ręce na ramionach, aby nie musiał martwić się balansowaniem ciałem podczas rzucania zaklęć. Jedno zaklęcie wydawało się szczególnie przydatne i znajome. Było to też jedyne nowe zaklęcie jakie była w stanie sobie przyswoić podczas ich podróży ku Krukowi. Zaczynała trochę zazdrościć undine znajomości tylu przydatnych sztuczek.
Gdy zasadzka zawiodła podbiegła do Maney sięgającej po szable i zaczęła mruczeć zaklęcie. Następnie dała elfce soczystego klapsa w pośladek. - Masz teraz kocią grację! Rozerwij tą sucz na strzępy! - w porządku, teraz oboje ich najzwinniejszych wojowników posiadało nadludzką zwinność.
Wyglądało na to, że wszyscy zajęli się Lanteri. Cóż, troszkę nie rozsądnie ignorować jej przydupasa. Dobrze, że mama Aza ma wszystko pod kontrolą. - Hej! Paskudo! - krzyknęła ku orkowi. - Zmierz się z kimś równie paskudnym i capiącym co ty!!! Ahahahahaha!!!!! - Niziołka rozłożyła szeroko dłonie na boki i użyła przywołania. Przed niziołką wybuchły wielkie opary dymu i rozszedł się smród siarki. Potężne brunatne cielsko ruszyło galopem ku orkowi. Potworny dzik wielkości bojowego rumaka ruszył wprost na przeciwnika Azy.
|
| |