Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2019, 10:30   #11
Noraku
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Niklas otrzepał się i spojrzał mimochodem na szczyt góry. Śliskie skały nie wyglądały zachęcająco.
- Ty widziałeś tego darmozjada? - zwrócił się w kierunku towarzysza niedoli. - Nie dość że każe nam swoją robotę odwalać to jeszcze mamy dla niego narażać kark? A gdzie tutaj sprawiedliwość!?
Mężczyzna ciężko oddychał. Otarłszy pot z czoła rozejrzał się i wstał chwytając za kołowrót. Dla niego większość otoczenia skrywał mrok. Na wyczucie wymacał na wyciągniętych rękach rant platformy i chwyciwszy się mocno wybił się i z wysiłkiem podciągnął. Gdy się wyprostował syknął i złapał się za plecy.
- Cholera, masz problem. Wdrapiesz się?
Niklas pochylił się nad martwym więźniem. Przymknął mu oczy i zmówił krótką modlitwę do Morra oraz Randala. Nie znalazł niczego istotnego, ale zabrał pasek podtrzymujący mu spodnie. Spojrzał w górę na drugiego z towarzyszy niedoli, a potem na wilgotną ścianę.
- Ty naprawdę będziesz ryzykował złamanie karku, żeby dostać się na górę?
Odpowiedziało mu parsknięcie.
Na razie nie zamierzał zdradzać, że też gorączkowo myślał nad swoimi szansami. Był mały i zwinny, znał się na wspinaczce. Ściana jednak nie posiadała wygodnych występów i było śliska. Jeden zły ruch mógł skończyć się tragicznie, a nie wiadomo czy na szczycie faktycznie czekała by na nich wolność.
Był już jednak stary i nie miał sił aby znowu udawać się w podróż. Chciał zacząć od nowa, a słowa zgniłoustego Helmuta dawały taką szansę. Nie mógł sobie jednak pozwolić na lekkomyślność, dlatego wolał najpierw wybadać tego drugiego.
- Pewnie, goń za tym brudasem. Abo zgnij tu, po dole na placu to ci pewnie pałac.
Więzień macał skałę przed sobą. Po chwili ruszył w górę. Sapiąc wspiął się na półkę, którą odszedł strażnik.
Niziołek szacował swoje szanse. Ściany boczne szybu sięgały nieba. Przebieg tunelu od wejścia do rozpadliny już znał. Po drugiej stronie dziury, w której znajdował się kołowrót i zatroskany niziołek ziała nieprzenikniona ciemność.
Ewidentnie nie trafił mu się zbyt rozmowny towarzysz. Przy okazji nie był też zbyt rozgarnięty. W obecnych warunkach miał raczej znacznie mniejsze szanse dostać się na górę niż niziołek.
Niklas nie zamierzał tak ryzykować. Zdjął buty z trupa i, przełamując obrzydzenie, wziął jego skarpety. Odwrócił je na lewą stronę i poszerzył dziury przy palcach. Liczył że takie zabezpieczenie ograniczy ryzyko ześlizgnięcia się z ustępu. Strażnik co prawda nie powiedział, że tylko pierwszy na górze otrzyma odpust, ale mógł po prostu zapomnieć, ospa jego mać. Musiał się sprężyć bo mężczyzna z każdą chwilą zyskiwał kolejne cale przewagi.
Ruszył w kierunku skały, ale jego ostatecznym celem była platforma, którą do niedawna obsługiwali kołowrotem. Nie widział, żeby była zaczepiona łańcuchem, więc cały mechanizm musiał być ukryty we wnętrzu góry. Dodatkowo przy opuszczaniu nie odczuwali ciągnięcia, co znaczy ze muszą być jakieś zapadki, czy jak to zwą, które powodują że platforma nie spada. Odbił się skały i uchwycił podestu. Pomajtał trochę nogami, wytężył wszystkie siły i podciągnął się. Pokręcił ramionami. Kilka dni na dole sprawiło, że stawy trochę mu “przyrdzewiały”, a nie był już taki młody.
Przeszedł wzdłuż ściany, aż poczuł pod ręką wyraźne wyżłobienie. Rynnę po której poruszała się platforma. Dla normalnego człowieka wnęka pewnie byłaby za wąska, ale on powinien móc wykorzystać ją jako wsparcie. Co prawda skały na jej wysokości były mocno spłaszczone, ale jeżeli jego teoria się sprawdzi to wnęka da odpowiednie oparcie, żeby odpocząć w trakcie wspinaczki. Strząsnął zmęczenie z ramion i rozpoczął mozolną podróż w górę.
Po ciągnącej się jak dziegieć chwili wyprzedził towarzysza niedoli. Po drugiej musiał przyznać sam przed sobą, że dotarcie w ten sposób na samą górę będzie graniczyć z cudem. Gdy wychylił kosmatą głowę ze szczeliny ujrzał, że w nieprzeniknionej dotąd ciemności po drugiej stronie dołu z kołowrotem jest dalsza część tunelu. Coś w nim błyszczało mimo niemal nieobecnego światła. Malutkich światełek było wiele i zdawały się tworzyć pionową ścianę.
“Co do diaska?” pomyślał łapiąc oddech. Spojrzał w górę, na ciągle odległy szczyt. Następnie w bok na sapiącego, niczym gruby zboczeniec, mężczyznę. Tutaj nie było co nawet rozważać.
- Aaaa w dupie to mam! - krzyknął głośno. - Nie mam zamiaru skręcić sobie karku.
Nie zwrócił uwagi na to, czy drugi grotołaz to usłyszał. Skupił się na zejściu.
Kiedy stopy ponownie stanęły na równej powierzchni odetchnął i pobył się śmierdzących skarpet z rąk. Dobrze, że nic nie jadł od dawna, bo pewnie zwymiotował. Podszedł ostrożnie do miejsca, które wcześniej zwróciło jego uwagę. Nie widział tego dokładnie, co wywoływało na jego karku dreszcze niepewności. Niziołcza ciekawość była jednak silniejsza. Z każdym krokiem jak zbliżał się do dziwnego tunelu, widział go coraz wyraźniej. Zbudowany był inaczej niż reszta skał dookoła. Pełen był jaśniejących kryształków, niczym pokryte całunem świetlików. Prowadził też w głąb skały. Nikolas spojrzał w kierunku ledwo widocznej sylwetki wspinającego się mężczyzny i uśmiechnął pod nosem.
Dzięki niech Ci będą Randalu. Przy następnej okazji przeznaczę ci więcej niż co dziesiątą monetę” - pomyślał zagłębiając się w tunel.

***

Tunel wiódł go długą drogą. Najpierw w miarę płasko, aż nie dotarł do schodów. Instynkt więc go nie zawiódł, na górę musiała być inna droga!
Stopnie były wykute w skale i mimo wszystko dość śliskie, ale zdecydowanie była to łatwiejsza droga niż wspinaczka. Nikt jednak nie powiedział że łatwa. Skała była bowiem cholernie wysoka, a schody niedostosowane do jego krótkich nóżek.
- Cholera… Jasna… Weźmie… Wszystkich… Ludzi… I… Ich… Pieprzone… Góry - wyziapał wspinając się po kolejnych stopniach już nie wiadomo jak długo. Oparł dłonie o kolana i spróbował złapać oddech.
- Czemu nie mogą mieszkać w przytulnych norkach, mocno stojąc na ziemi. Czy oni wszyscy kompleksy jakieś mają, że każdy chce być wyżej od innych?
Każda droga ma jednak swój koniec. W tym przypadku przybrał on postać potężnych, drewnianych drzwi. Walnął w nie pięścią kilka razy, aż ukryte okienko otworzyło się, prezentując złowrogie spojrzenie.
- Niklas Schoppendauer, niziołek, przedsiębiorca, odpustnik i cholerny schodo-wspinacz! Do usług...
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline